Wielka czwórka

Nie, nie będzie o sumie, sandaczu, szczupaku i boleniu.

Już dość dawno temu Pan Rafał napisał do mnie, że czytał dawne moje wpisy o tym jakie gatunki preferują jakie kolory przynęt i czy z perspektywy lat coś się zmieniło w mojej ocenie na tym polu. Robiąc mały rachunek sukcesów i porażek, niżej odpowiadam na zapytanie Czytelnika.

Po pierwsze  – aktualnie, wybierając się na ryby, przywiązuję wagę do znacznie szerszego wachlarza czynników, mających wpływ na wynik. Jeśli jest to nie aż tak częsta wyprawa, obliczona na dłuższy wypad [cały dzień] i maksymalny wynik, skrupulatnie rozważam poniższe zmienne:

– pora roku i aktualna aura – od tego uzależniam wybór łowiska

Następnie skupiam się na analizie szczegółów pogodowych:

– temperatura [wszelkie skrajne odchylenia jak dla danej pory roku, często mają negatywny wpływ na wynik]

– ciśnienie [jeśli nie planujemy połowu w rejonie mocno uzależnionym od istnienia zapory/progu wodnego, gdzie wahania poziomu mają chyba największy wpływ, to właśnie ciśnienie jest moim zdaniem bardzo istotne]

– kierunek i siła wiatru oraz cyrkulacja ogólna [najczęściej jest tak, że przy odczuwalnym np. wietrze wschodnim panuje cyrkulacja wschodnia, ale bywają od tego odstępstwa]

– nasłonecznienie

Ostatnią niezwykle ważną kwestią jest stan wody, którą wybrałem: niska /wysoka/typowa; przejrzystość [typowa, bardzo klarowna, mętna] i jej temperatura [ma to znaczenie szczególnie z początkiem sezonu – szybko mamy dni nie tyle ciepłe co gorące, a w wodzie nadal  5 – 7 stopni…]

Przyjrzenie się powyższym czynnikom panującym w danym momencie samo niejako pokazuje mi na jakie gatunki warto się nastawić, a to z kolei powoduje wybór konkretnej miejscówki i  przynęt, które mam zamiar wykorzystać, a to z kolei determinuje dobranie do tego resztę sprzętu.

Dla mnie już powyższa „zabawa” z analizą poszczególnych czynników jest na tyle atrakcyjna, że może bez szczególnego pietyzmu i nie zawsze  biorąc pod uwagę wszystkich zmienne, ale uskuteczniam takie postępowanie praktycznie przy każdej wyprawie na ryby.

I tu dochodzimy do sedna dzisiejszego tematu. Rozważanie zastosowania danego wabika w określonych warunkach tylko ze względu na jego kolor jest sporym pójściem na skróty i nierzadko przyczyną braku brań.

Są cztery, ujęte w tytule tego tekstu cechy przynęt, decydujące o ich skuteczności w danych warunkach i miejscu.  Oczywiście zakładamy, że łowimy w wodach, w których jest przynajmniej dostateczna ilość ryb ale właśnie w takich warunkach te cztery cechy, czy może ich optymalne zestawienie, są decydujące. Te czynniki to wielkość, waga, kolor i charakter pracy.

Wymienione wyżej cztery cechy niekoniecznie dotyczą wszystkich wabików.  Nieznacznie upraszczając sprawę, można powiedzieć, iż wielkość, waga i kolor dotyczy bez wątpienia każdego rodzaju przynęty. Praca, już niekoniecznie. I idąc tym tropem, można przyjąć, iż tak naprawdę w zależności od typu wabika, poszczególne ich właściwości są determinujące, a inne można postrzegać jako warunkowe. I koncentrując się na podstawowym wachlarzu przynęt, niżej takie umowne zestawienie:

Woblery:

– duży [ 15cm+] – cechy determinujące to wielkość; warunkowe – kolor, praca i waga

– „typowy”- cechy determinujące to kolor i praca; warunkowe – wielkość i waga

– mały [3cm i mniej] – determinujące są wszystkie cztery czynniki

Błystki wirowe:

– nr 1 i większe – cechy determinujące to praca i wielkość, warunkowe  – waga i kolor

– nr 0 i mniejsze – determinujące są wszystkie cztery czynniki

Błystki wahadłowe:

– wielkości konwencjonalne – cechy determinujące to waga i wielkość; warunkowe – kolor i praca

– mikro wahadłówki – cechy determinujące to waga, wielkość i kolor; warunkowe – praca

Gumy:

– z pracą własną – cechy determinujące to wielkość i kolor i praca; warunkowe – waga

– bez pracy własnej – cechy determinujące to wielkość i kolor; warunkowe – praca i waga

Mikrojigi – cechy determinujące to wielkość, waga i kolor; warunkowe  – praca

I kilka słów dlaczego tak, a nie inaczej, bo jeszcze raz napiszę – to takie umowne zestawienie.

Na ile obserwuję, niezmiernie rzadko widuje kogoś z naprawdę dużymi wobami. Tak, czy inaczej ich waga, praca i kolor są swego rodzaju dodatkami, gdyż sama wielkość czyni je łatwymi do zauważenia, a ich wielkość  wymusza już też na ogół niemałą wagę, nawet jeśli są bardzo lekkie w stosunku do rozmiarów.  Poza tym nawet lekki wobler ze względu na ustawienie steru potrafi dać nura, no i nawet jeśli pracuje taka przynęta delikatnie, to jednak trudno nazwać ją „cichą”.

Trochę trudniej uargumentować mi taką, a nie inna klasyfikację w przypadku woblera, jak to nazwałem „typowego”, gdyż rozrzut wielkości jest tu już spory. Uważam, że tu już decydują kolory i praca wabika. Wielkość jest chyba drugorzędna, gdyż myślimy tu [umownie] o każdym, dosłownie rozumianym  drapieżniku, no, a w kwestii wagi [dystansu rzutu], zawsze, pomijając warunki ekstremalne można wspomóc się woderami/spodniobutami.

Przy małych wobkach, szczególnie tych najmniejszych wszystkie cechy mają znaczenie. To przynęty do połowu w szczególnych warunkach i często ryb, których drapieżność jest daleko bardziej umiarkowana, niż szczupaka czy pstrąga. Jedynie waga jest w tym przypadku czynnikiem zmiennym – w zależności co i w jakich warunkach próbujemy złowić.

(fot. A.K.)

Wirówka to przynęta, gdzie chyba jej praca jest najważniejsza. Nawiasem mówiąc, gdy przestaje pracować, jej efektywność jest znikoma w przeciwieństwie do  chyba wszystkich pozostałych wabików. To chyba najmniej „elastyczna” przynęta. Odnośnie wirówek konwencjonalnych rozmiarów, to jest trochę podobnie jak z dużymi woblerami, a im większy „wiatrak” tym mniej liczą się pozostałe cechy na czele z kolorem, czy wagą. Przy najmniejszych numeracjach, czy wręcz jakichś eksperymentalnych rozmiarach, jest trochę podobnie jak z mikro wobkami.

(fot. A.K.)

Wahadłówki. Incydentalnie tylko spotykam wędkarzy z takimi przynętami. Dużych sam używam niezwykle rzadko. Tu liczy się wielkość i waga. Kwestia pracy czy kolor, to już kwestie specjalizacji [pstrąg i pewnie troć, boleń]. Mikro wahadełka, które uwielbiam [ łowię na nie głównie wzdręgi w ciepłej porze roku, pstrągi oraz klenie] tylko w temacie pracy są mniej oczywiste. Natomiast ich waga, kolor i wielkość właśnie decydują o pozytywnym efekcie.

Z gumami, które hałasują same w sobie najmniej istotna jest waga, tym bardziej, że można na nią wpływać [wielkość główki] w sposób niejako naturalny. Niby przy innych wabikach też jest taka możliwość, ale zawsze ma ona mniej lub bardziej inwazyjny charakter. Oczywistością, że przy gumkach bez pracy własnej, mniej istotny poza wagą, którą można mocno manipulować, jest właśnie brak pracy.

(fot. A.K)

No i na koniec mikrojigi – tu w zasadzie praca jest najmniej istotna, choć w przypadku tych wabików dedykowanych dla  wzdręg oraz płoci, szczególnie zaraz po zejściu lodów, delikatne, często nieuchwytne dla człowieka ruchy są moim zdaniem wskazane. Dlatego też te wszelkie odnóża, czułki, wypustki. Tu podeprę się muszkarzami, którzy dużo powiedzą o szczegółach, które są bardzo istotne nawet w malutkich wzorach. Mikrojig to też rodzaj przynęty, w której niemałą rolę odgrywa zapach, mający mniejsze znaczenie w większych gumach, czy chyba żadne w innych typach przynęt.

(fot. A.K.)

Oczywiście powyższa świadomość musi być poparta jeszcze wyborem odpowiedniej miejscówki, kwestią odpowiedniego podania wabika.

Mnie się wydaje, iż większość łowiących świadomie bierze pod uwagę tylko część czynników, a resztę w ogóle ignoruje. Jest mała grupa łowiących, którzy nie bawiąc się w takie akademickie rozkminianie tematu, działają intuicyjnie i maja świetne wyniki. Nierzadko zaś nie tyle obserwuje, co słyszę, jak ktoś tam opowiada, że jemu powiedzieli, że znów – ktoś tam mówił, że połowił świetnie na zielone gumy w niebieskie kropki. Ale gdzie, przy jakich gramaturach, na jakiej głębokości, jak to było prowadzone… daremnie pytać.

O samych kolorach powiem krótko: wszelkie dziwne, nienaturalne  barwy przynoszą efekty w sytuacjach raczej ekstremalnych, głównie, gdy ryby nie biorą. Przy czym trzeba tu wziąć pod uwagę iż np. guma 10cm w kolorze purpurowym jest nietypowa, a imitacja ochotki w tym samym kolorze już nie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *