Szukaj
Close this search box.

Tak nie powinno być!

Nie wiem, czy to jakieś fatum, czy coś innego. Nie dość, że aura paskudna, to jeszcze jak na zawołanie trafiają się historie jak  poniżej.

Tuż pod Krakowem  znajduje się wschodnia część Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego, który pod względem widokowym, turystycznym jest względnie dzikim obszarem i nie każde duże miasto Polski czy Europy, ma taki zakątek o dosłownie 10km od swojego centrum. W każdym normalnym państwie chucha się na takie tereny. Jakby naturalną granicą parku jest rzeka Rudawa, której gospodarzem jest  Okręg PZW Kraków. Ciek ma na tym odcinku łąkowy charakter, płynie przez rzadkie, wiklinowe zagajniki i zaliczany jest do krainy pstrąga i lipienia, a ten konkretny fragment należy do odcinka „no kill”. Okresowo rzeka potrafi mocno przybrać i rozlewa się szeroko po okolicznych łąkach.

Otóż, pomiędzy Rudawą, a u podnóża tzw. Skały Kmity powstało Rogate Ranczo. Dla osób, które nie są z Krakowa lub nie znają miejsca, powiem o nim kilka słów. Jest to miejsce, mające charakter rekreacyjno – turystyczny. Obiekt ten stara się być moim zdaniem skrzyżowaniem zoo z kowbojską zagrodą, okraszoną rekwizytami z demobilu, ze znacznie bardziej współczesnych czasów. Dla mnie trochę kiczowato, ale nie da się zaprzeczyć, że widuję tam całkiem spore grupy zainteresowanych.  Rogate Ranczo jest inwestycją spółki Green Park, która po drugiej stronie rzeki, naprzeciwko rancza, [na zalewanych od lat łąkach]rozpoczęła budowę drewnianych domków. Jakie ma być ich przeznaczenie – nie wiem.

Z punktu widzenia wędkarzy samo ranczo nie jest chyba żadnym kłopotem. Pewne zastrzeżenia może budzić rów, którym czasami, szczególnie przy roztopach i po większych opadach,  spływają podejrzanie wyglądające ciecze [ranczo posiada dość duży inwentarz zwierząt, co łatwo stwierdzić będąc w pobliżu po zapachu]. Kilka razy stwierdzałem taki obrazek, jadąc do pracy. Obecnie jeżdżę inną trasą i nie wiem jak się sprawy mają z tym rowem.

Trzy dni temu dostałem zdjęcia od kolegi z Klubu Przyjaciół Rudawy, przy których sobie siadłem. Nie mam bladego pojęcia po co dokonano tak bezmyślnych regulacji.

(fot. M.K.)

Jeśli ktoś wierzy, że tak zniszczone kilkaset metrów brzegu, jest w stanie ochronić teren  z domkami, to albo miał za dużo kasy do wydania na cokolwiek, albo jest „kosmitą”. Na ile znam kraje takie jak Niemcy, [a ten akurat znam dość dobrze], to tam za coś takiego na skraju jakiegokolwiek parku, ktoś by nieźle „beknął”. Poza tym, podejrzewam, że w Niemczech bez góry zezwoleń, żadna firma zajmująca się pracami melioracyjnymi, nie zabrałaby się za coś takiego, właśnie, by nie narażać na szwank swojej reputacji.  

Ja wiem, że ekolodzy dziś często przeginają i osobiście zgadzam się z taką opinią. Proszę tylko, niech mi ktoś powie, czemu to akurat miało służyć. Jeszcze raz napiszę: jeśli miało zabezpieczać brzeg przed erozją, to ja stawiam dorobek życia, kontra majątek spółki [jeśli to jej zlecenie] i czekam na pierwszą dużą wodę, jak ta sprzed 3 lat. I już czuję się bogaty. No chyba, że cel był estetyczny, tyle, że dziwnie mi to jakoś kontrastuje ze słowem „zielony” w nazwie spółki.  Oczywiście, nie śmiem mówić, czy obecne prace naraziły nas wędkarzy na straty, ale przy pójściu w tę stronę to na pewno tak będzie. I nie dziwmy się, gdy z początkiem sezonu 2014 woda będzie pusta, a zakupione za pieniądze wszystkich wędkarzy pstrągi, będą jednorazowo [w Rudawie wypuszcza się je] łowione w Wiśle, bo w Rudawie, w tak „wypielęgnowanym” otoczeniu, to mogą nie chcieć żyć.

(fot. M.K.)

Mógłbym sobie tak pomstować, gdyby nie jeden fakt. Otóż, podając za internetową stroną TVP Kraków, inwestycja Green Parku jest…nielegalna. Wg Powiatowego Inspektoratu Budowlanego w Krakowie, to samowolka. Z kolei spółka twierdzi, iż złożyła stosowne zawiadomienie o budowie, a Starosta Powiatu Krakowskiego nie wniósł w przewidzianym terminie sprzeciwu. Dlatego inwestycja trwa.

Starostwo zaś twierdzi, że wpłynęły nawet dwa takie pisma od spółki i w stosunku do obu urzędnicy odnieśli się negatywnie, jako, że to obszar szczególnie chroniony. Nadzór Budowlany nakazał rozbiórkę, lecz inwestor oddał sprawę do sądu, a prace trwają.

Mnie jako wędkarzowi domki nie przeszkadzają, podobnie jak ranczo. Mogę sobie myśleć, że cała inwestycja pasuje w tym miejscu, jak bar z hamburgerami w filharmonii, lecz to moja opinia. Nie mniej, nie zgodzę się na dewastowanie rzeki, za której użytkowanie płacimy. Tak Wędkarze, dobrze czytacie. Bez względu jaka jest Wasza wizja wędkarstwa, ileś tam z Waszej kasy przeznaczona jest na zagospodarowanie i  tej rzeki.

KPR już zwrócił się do Zarządu Okręgu, by w stosownych urzędach interweniował i postarał się wstrzymać dewastację rzeki. Wspomaga nas w tym prawnik. Będę informował o tym, jak sprawa się rozwija. Mam nadzieję, że uda się:

– ustalić kto dokonał melioracji w takim stylu

– kto wydał na nią zgodę [jeśli wydał]

– zatrzymać prace o tak niszczycielskim charakterze

Ja nie chcę w takiej rzece łowić, a tym bardziej za to płacić. Tak nie może być!!!

20 odpowiedzi

  1. Klub Przyjaciół Rudawy zareagował jako pierwszy. To jego członkowie poinformowali ZO PZW Kraków o pracach jakie zostały podjęte na rzece Rudawie. ZO w osobie dyrektora zareagował natychmiast. Co dziwne zgodnie z prawem NIKT nie poinformował wcześniej użytkownika jakim jest PZW o mających nastąpić pracach związanych z zabezpieczeniem przeciw powodziowym oraz naprawie po niej brzegów. Dziwne prawda? Tak ze strony ZO w osobie dyr. jak i ze strony KPR staramy się zrobić co tylko możemy. W pracę zaangażowaliśmy znających te tematy kolegów / w tym jednego prawnika / który nie odmówił nam przyjacielskiej pomocy. Co się uda zrobić? Na tą chwilę nie wiemy, ale jesteśmy gotowi stanąć nad brzegiem Rudawy i zablokować roboty. Pomoc w tym obiecali nam koledzy z Nowego Sącza, Bielska Białej, Śląska i innych regionów Polski za co serdecznie im dziękujemy. Podobnie jak Dyrektorowi Okręgu oraz tym którzy wspierają nas swoją wiedzą i udzielają rad. Myślę że kiedy zajdzie taka potrzeba to również i tutejsi czytelnicy nie zostawią nas w potrzebie. Dzisiaj Wy nam jutro My Wam!

  2. Tutaj więcej fotek:
    http://www.zabierzowianie.pl/czy-to-nasza-dobra-stara-rudawa/
    Swoją drogą jaki jest sens regulowania rzeki na obszarze niezabudowanym? Wylewa na łąki? I bardzo dobrze, gdzie ma wylewać? Poniżej, na terenie Krakowa? Melioracyjne szkodniki już nie widzą co z pieniędzmi zrobić?

    Polska ma sprawę w ETS za nie wdrożenie Ramowej Dyrektywy Wodnej
    Więc jeszcze przez jakiś czas te pasożyty będą marnowały środki publiczne na mniej lub bardziej idiotyczne inwestycje realizowane pod pretekstem ochrony przeciwpowodziowej. Niestety w Polsce panują zeszłowieczne poglądy na gospodarkę wodną. Nie wyciąga się wniosków z doświadczeń Niemców gdzie ma miejsce pełny odwrót od czysto technicznych sposobów ochrony przeciwpowodziowej. Zamiast uczyć się na cudzych błędach uparliśmy się je powielać

  3. Typowy przykład postawienia przed faktem dokonanym. Zastanawia błyskawiczny postęp robót… Jeżeli mówi się o ekoterroryźmie to tutaj mamy do czynienia z ekodebilizmem… Pójdzie wysoka fala po rynnie i zaleje… Mydlniki, a wtedy dzielni melioraci pociągną „inwestycję” do ujścia Wisły.

  4. Krzyśku, nie wiem czy prezentowany w tekście Adama i Twoich komentarzach pogląd o tym, kto jest „autorem” dewastacji Rudawy, oparty jest na czymś innym niż tylko domysły. Bezpośrednim inwestorem jest zdaje się MZMiUW, zatem samorządowa jednostka, nie prywatny inwestor. Żeby było jasne – nie bronie i nie będę bronił w żaden sposób ludzi z Green-u, nie mam z nimi żadnych powiązań itd, niemniej znam już niejeden przypadek, kiedy dewastacja rzeki w naszym regionie przebiegła za sprawą Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Schemat był zawsze taki sam – jest kasa, trzeba ją szybciutko wydawać, a że jest możliwość skorzystania z zapisów spec ustawy (dotyczącej usuwania szkód popowodziowych) i nie trzeba składać tysiąca papierków, czekać na opinie o wpływie na środowisko i takie tam inne – tym lepiej!
    No cóż – Polska to jednak barbarzyński kraj.

    1. Jak napisał wyżej Krzysiek. Dobrze się wczytać i wszystko jasne. Dlatego tak gładko wszystko idzie… Wypada trzymać te zdjęcia, potem zaczekać na większa wodę, zrobić kolejne foty i iść do sądu. Każdy kraj ma swoje „nienormalności”, ale chyba należymy do bezwzględnej czołówki w Europie. Znów wywalono kupę kasy z podatków na taki wizualny gniot. Do tego raczej mało skuteczny.

    1. Dziki kraj i dzicy ludzie, niestety. Wystarczy porozmawiać z przeciętnym Kowalskim +40 lat by się przekonać że takie działania cieszą się powszechną akceptacją społeczną. Trudno się dziwić indoktrynowanym przez cały PRL ludkom że melioracje i regulacje/zabudowę hydrotechniczną rzek uważają za działania bezwarunkowo uzasadnione i korzystne. Gorzej że takie same poglądy prezentują ludzie na stanowiskach decyzyjnych. Od których można i należy wymagać większej wiedzy i szerszej perspektywy.
      Niestety sporo tu winy KE, która dopiero po 9 latach zorientowała się że nasz sejm leci sobie w kulki, przez lata celowo opóźniając wdrożenie RDW. Równocześnie z unijnych środków finansujemy prace fundamentalnie z w/w dyrektywą sprzeczne. Mam wrażenie że trwa wyścig pod tytułem: meliorujmy szybko, póki jeszcze możem. A że głupio i byle jak…

      Pamiętam opinię wyrażoną przez wykładowcę z AR (żeby nie było meliorant w stopniu dr inż.) na temat prac melioracyjnych zrealizowanych w Polsce w latach 70/80. W przeszło 90% prace wykonano po łebkach, szybko i jak najniższym kosztem. Efekt – albo wtórne zabagnienie albo (przeważnie) nadmierne przesuszenie gruntu. Myślicie że dzisiaj jest lepiej? Znaczna część obszaru Polski już boryka się ze zbyt niskim poziomem wód gruntowych a te szkodniki dalej osuszają…

      Ale spoko, potem będą nawadniać, grunt by się interes w branży kręcił.

      1. Cóż rzec. Masz 100% racji. Mam wrażenie, że urzędników z Unii tak naprawdę „wali”, co się dzieje z tą kasą. Ważne że dysponują pulą i z obsługi tego żyją. Ostatecznie, jak się to wszystko nie wypierniczy, to rozliczą nas z każdego źle wydanego centa. I tym razem za debili u sterów znów wszyscy będą bulić. A najgorsze jest to, że za jakiś czas będziemy kupować już nie gaz, a wodę u Norwegów, albo Rosjan, bo pitnej będzie u nas za mało.

  5. nie może być współsprawcą skoro nie brał udziału w wykonaniu inwestycji !! Współsprawcą można ewentualnie nazwać firmę która wygrała przetarg. Jeśli to sprawka MZMiUW to nic nie zdziałacie. Niestety będzie tak jak na Stradomce. Trzeba było działać jak pierwsza koparka stanęła na brzegu …

    1. Pewnie jest jak mówisz. Dla mnie ktoś z naszego okręgu PZW powinien zrobić obszerną dokumentację fotograficzną z obecnych prac [zdjęć z tym jak było jest dużo], zaczekać na powódź, która wyleje nad to tzw. zabezpieczenie [kwestia krótkiego czasu], wyliczyć szkody w tym czysto wędkarskie [lata zarybień] i oddać sprawę do sądu pt. nieskuteczność działań przeciwpowodziowych połączona ze szkodą dla turystyki, gospodarki wędkarskiej itd. Choć jakieś pieniądze powinni odzyskać dla okręgu. Sama regulacja polegnie w ciągu 2-3 lat jak tylko przejedzie po niej kilka razy większa woda. Szkoda tylko ryb i pracy włożonej w opiekę nad odcinkiem. A jak byłem zobaczyć jak się sprawy mają 28 listopada, to doszli już do mostu w Szczyglicach. Jak chcą to mają tempo…

  6. Teraz przydało by się jak najszybciej odtworzyć ten odcinek. Posadzić drzewa, krzewy aby ryby miały cień, zrobić jakieś tamki, przelewy, nie zaszkodziła by wywrotka konkretnych głazów które umieszcza się w korycie co kilkadziesiąt metrów aby większa woda zrobiła dołki dla pstrągów. Warto by się tym zająć i wymusić na MZMiUW takie działania.

    1. He he, mój komentarz, długi i merytoryczny drugi dzień czeka na moderację. Przypuszczam że się nie doczeka.
      Co to meritum, obawiam się że tak długo jak sytuacja prawna się nie zmieni melioranci i hydrotechnicy praktycznie bezkarnie z i nikim się nie licząc będą dewastować kolejne rzeki i rzeczułki.
      Czekam na orzeczenie ETS i dalsze restrykcje ze strony KE.
      Jak pokazał przykład Rospudy tylko blokada środków unijnych jest w stanie zmotywować naszych decydentów do podporządkowania się unijnym dyrektywom. Niestety biurokracja wszędzie działa pooowoli…

  7. I komentarze zniknęły pod artykułem. Były widać niewygodne dla tych ludzisków, a artykuł zamiast wzbudzić pozytyw u mieszkańców spowodował negatywne opinie ludzi z całej Polski. Więc admin po prostu je wykasował. Nie obrażając ludzie ci jak widać reprezentują niski poziom i nie przyjmują krytyki innych. WSTYD!!!!!!

  8. Z tym Green Parkiem, forum http://www.zabierzowianie.pl oraz komentarzami i „artykułami” tam się pojawiającymi kryje się ta sama osoba – właściciel Colorexu. Jakiś czas temu na stronie „zabierzowian” wypowiadał się jako bodajże Jacek Psotnik (taki mały Figielek, nie?). Schemat jest prosty:

    – kupujemy łąki w terenie chronionym (taki oficjalnie jest status tego terenu) za niewielkie pieniądze, bo i tak przecież nic tu nie może powstać a kto ma dzisiaj krowy?;
    – robimy tam miejsce bulwarowo-piwno-zabawowe adresowane przede wszystkim do pokolenia 30-50 lat, najlepiej z dziećmi (przecież dzieci wszyscy kochają),
    – zakładamy stronę www sugerującą reprezentowanie jakiejś lokalnej społeczności,
    – organizujemy imprezy od sasa do lasa (od zabaw rycerzy po biegi i psie konkursy),
    – zakładamy konto „na fejsie” gdzie wszystkich kogo tylko możemy informujemy o naszych poczynaniach a zwracamy się do nich per „kochani” (potrzebna do tego najlepiej dziewuszka),
    – zmieniamy co jakiś czas oficjalnie właściciela obiektu, by papiery urzędowe grzęzły z powodów formalnych,
    – zacieśniamy współpracę z lokalnymi samorządowcami (przecież wszyscy kochają dzieci, a bardzo wielu kocha psy, wszyscy lubią grilla i piwko albo zakrapianą zabawę przy muzyce – więc to będą nasi „kochani WYBORCY”).

    Cel: zmienić z czasem charakter terenu. Przecież on służy LUDZIOM = WYBORCOM. Lokalna społeczność (www.zabierzowianie.pl) potrzebują zmian i się ich domagają! Pogadajmy z wicemarszałkiem województwa, może z kimś innym. Co to takiego zmienić tereny chronione na rekreacyjne. Nie? A potem może uda się zmienić z rekreacyjnych na budowlane? Choć po co to komu, jak już będzie mógł zabudować „rekreacyjnie” teren.

    Koszty myślę, że niewielkie. Ranczo się kręci, więc ma przychody, utrzymuje się. Kilku młodych, gniewnych, zatrudnionych do wypisywania komentarzy, usuwania nieprzychylnych opinii itp. I tyle. Reszta to zabawa jak ktoś taką lubi. I fotografowanie się z „oficjelami”.

    Czy ktoś ma złudzenia komu to wszystko ma służyć??? Dzisiaj wyrównanie do linijki brzegów (z już podwyższeniem brzegu – rozłożenie nadmiaru ziemi wybranej ze skarp), jutro ścieżka asfaltowa wzdłuż ładnego równego nasypu do Krakowa, pojutrze droga (skoro już mamy ścieżkę, to dlaczego nie drogę dojazdową na nasze przyszłe działki, w dodatku za pieniądze publiczne), a bezsensowne zameczki i domki z bali oraz pojazdy z demobilu z czasem przeistoczą się w murowane cacuszka. Wszystko pewnie dlatego, że błonia nie były do sprzedania…

    1. Trudno się nie zgodzić. Ja myślę, ze dojdą jeszcze takie kwiatki, jak odszkodowania dla 'użytkownika” za zniszczone baraki i inne pierdoły tam ściągane, jak w końcu rzeka wyleje, bo to jest pewne. Jak nie w tym, to w następnym roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *