Buszujący w trzcinach
Dobra. Był już „Przyczajony jaź, ukryty kleń”, czy jakoś tak, to może to „buszowanie w trzcinach” też przejdzie. To nie będzie długi wpis. Rzecz dotyczy
Kategoria:
Dobra. Był już „Przyczajony jaź, ukryty kleń”, czy jakoś tak, to może to „buszowanie w trzcinach” też przejdzie. To nie będzie długi wpis. Rzecz dotyczy
Biorą! Jasne, że nie pstrągi. Jak mają brać, jak ich nie ma? Tam gdzie są, to coś się dzieje. Nie mniej – można się pocieszyć.
Zanim oficjalnie rozpocząłem zabawę z kropkowańcami w tym roku, dzień wcześniej poświęciłem, a właściwie zmarnowałem na dla mnie kompletnie nieznanej wodzie. No ale tak już
Miałem niespodziewany i miły falstart pstrągowy, ale o tym później. Powrócę jeszcze do – nie tylko moich, smutnych konstatacji, dotyczących nie wprowadzenia odcinka no kill
Niełatwe były moje ostatnie, dwa wypady. W zasadzie wszystko szło pod górkę. Najbardziej chyba zaważyła na wynikach pogoda. Stąd zapewne ilościowo było wg moich kryteriów
Byłem! Byłem w końcu na rybach. Wskoczyłem na moje normalne, wędkarskie tory. Jeśli aura pozwoli [nie zamarznie] to mam nadzieję jeszcze z 7-8 razy spędzić
Witam! Moje samopoczucie fizyczne jest odwrotnie proporcjonalne do psychicznego. Czuję się fatalnie, zmagając się z popłuczynami po jakiejś niedawno przechodzonej infekcji, równocześnie uśmiechając się sam
Życie zaskakuje. Już, już myślałem, byłem nawet pewien, że jako rzecznik dyscyplinarny w moim kole dotrwam do końca sezonu bezczynnie [i fajnie by było], a
Pierwszy raz od ponad 15 lat zdarzyło mi się nie być na rybach przez bite dwa miesiące. Słownie z jednym wyjątkiem, o którym poniżej. Wyrwałem
Jakiś konkretny komunikat odnośnie zatrucia dopływu Rudawy miał być po dwóch tygodniach. Tymczasem cisza. Żadna z instytucji nic nie opublikowała, nie zamieściła na swojej stronie
Lekko w sensie sprzętowym, bo ani łatwo, ani szczególnie przyjemnie to nie było. Przychodzi taki czas podczas dużych upałów, że mimo pozwalających się obserwować wielu
Nie myślałem, że tak smętnym klimatem zacznie się dla mnie i moich kolegów lipiec. 10 lipca, 7.30 – jestem kawał drogi od domu. Dzwoni telefon.