Druga baza zdobyta

Witam!

Moje samopoczucie fizyczne jest odwrotnie proporcjonalne do psychicznego. Czuję się fatalnie, zmagając się z popłuczynami po jakiejś niedawno przechodzonej infekcji, równocześnie uśmiechając  się sam do siebie. Niedawno informowałem Was, iż zarząd mojego koła jednogłośnie zaaprobował mój wniosek o stworzeniu odcinka no kill na niewielkim odcinku Krzeszówki. Wczoraj odbyło się nadzwyczajne walne zebranie koła, by podjąć taką uchwałę lub wniosek odrzucić. Trochę się bałem o frekwencję gdyż tematem zainteresowanych u nas w kole jest realnie bardzo mało osób – po prostu niewielu mamy spinningistów, a jeszcze mniej bywa ich nad tą rzeczką.  Sami wiecie: zebranie w środku tygodnia. Finalnie przybyło jednak więcej osób niż się nastawiłem. Fajne było to, że dojechali spinningiści z dość dużych odległości [nam od kwietnia, czyli od zmiany zarządu koła, bardzo wzrosła ilość wędkarzy, którzy porzucili dotychczasowe, dla Nich zbyt „zabetonowane” koła i zbliżamy się już do trzystu, a było niedawno nie co nad dwustu].Temat zamknęliśmy w godzinę. Decyzję „za” podjęto jednogłośnie przy jednym, wstrzymującym się głosie. Tak naprawdę zwrócono uwagę na jedną kwestię, chyba bardzo ważną, a której nie brałem pod uwagę. Otóż naszą uchwałę obłożyliśmy jednym, istotnym warunkiem: jeśli Zarząd Okręgu wcieli w życie naszą decyzję, na co liczymy,  to nowy odcinek no kill niech będzie ujęty w składce podstawowej. Innymi słowy, chcemy by możliwe największa rzesza wędkarzy mogła tu wędkować, bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Teraz wszystko w rękach Zarządu Okręgu PZW Kraków.

Przy okazji naszego spotkania po raz enty wyszedł problem zmiany dotychczasowych operatów. Chodzi o to, aby udostępnić do wędkowania całą Krzeszówkę, Dulówkę i Rudawkę. I to – wiem na pewno – jest gorącym tematem dla pstrągarzy w większości kół po zachodniej części Okręgu Kraków. Po prostu stworzenie niby mateczników dla pstrągów, było o tyle chybionym pomysłem, że zakaz wędkowania tam, skutkuje obecnie kłusowniczą patologią, co sam stwierdziłem nad Rudawką, co potwierdzają mieszkający nad Krzeszówką w górę rzeczki od ul. Grunwaldzkiej, a wędkarzy doprowadza to do szału. Momentami brak mi już sił, by tłumaczyć fakt, że najpierw musi wygasnąć trwający operat i to nie tak, jak z innymi zmianami regulaminowymi, które teoretycznie można zmienić na dany rok kalendarzowy. Aczkolwiek winno się to zmienić tak szybko, jak to będzie możliwe.

W temacie ryb, to mimo nieciekawej aury, nie oparłem się i ponownie spróbowałem szczęścia ze wzdręgami. Przemierzam aktualnie takie mniej więcej ścieżki.

(fot. A.K.)

Ranek był przepięknie słoneczny, ale niestety…zdecydowanie mroźny. Poza tym te dwie wolne godziny plus dojazd, wyskrobałem dopiero od południa. Tymczasem od około 11.00 zaczęło potężnie wiać, co sprowadziło duże zachmurzenie. Gdy wystartowałem, nad wodą było już ponuro. Znacznie lepiej wyposażony niż ostatnio z cierpką mimo wszystko miną, obserwowałem marszczącą się powierzchnię zbiornika. Ryb ani śladu. Przeciskałem się kilkanaście minut trzcinowym korytarzem do ukrytej zatoczki, osłoniętej nieznacznie od wiatru przez trochę wyższy brzeg. Tyle, że na pierwszy rzut oka, tu również nic nie wskazywało na obecność krasnopiór.

(fot. A.K.)

Ot, szaro – popielata woda i trochę resztek pałek wodnych strąconych przez wiatr na powierzchnię. Konkurencja zerowa, chyba ze względu na aurę, ale też i na miejscówkę – po brzegach widać, iż jeśli ktokolwiek tu zajrzał, to było to dawno temu. Po kilku minutach miałem wracać. Robiąc już prawie  w tył zwrot, wydało mi się, iż około 7m ode mnie płynie nieco głębiej niż pod samą powierzchnią, jakaś pojedyncza ryba. Pewien nie byłem, bo widoczność kiepska, a na dodatek z braku słońca nie wziąłem  polaroidów. Pierwszy rzut na chybił – trafił, nic nie dał. Ponowiłem w tym samym mniej więcej kierunku, z tym, że pozwoliłem przynęcie opaść do dna. Bardzo szybko coś zaczęło napinać żyłkę.  Uniosłem wędkę i holowałem pierwszą tego dnia.

(fot. A.K.)

Ryba już z tych wartych zachodu, jak na ten gatunek.

Okazało się, że nie tyle pływa, co raczej stoi ich tam całkiem pokaźne stado. Szacowałbym ich ilość na jakieś 100- 150szt. Później, gdy co 10 – 15 minut przesuwałem się w kierunku brzegu, ryby nieśpiesznie uciekały mi spod nóg. Dominowały sztuki 20 – 25cm, choć sporo było 30-ek. Małych widziałem bardzo niewiele, a złowiłem tylko jedną poniżej 20cm.

Powoli dochodzę do wniosku, że nie ma ryb, których nie da się łowić ze względu na jakąś tam, późną porę roku.  Muszą być tylko spełnione trzy warunki:

  1. Ryb w ogóle musi być dużo [warunek najtrudniejszy do spełnienia w polskich realiach, aczkolwiek wzdręgi należą do jednego z nielicznych, chlubnych pod tym względem wyjątków]
  2. Trzeba znaleźć miejsce względnie dużej kumulacji ryb [to jest bardzo ważne, gdyż szczególnie karpiowate przy niskich temperaturach żerują ślimaczo i dobrze mieć pewność , że wzajemna konkurencja ryb będzie nam sprzyjać]
  3. Miejsce takie MUSI dać nam szansę na komfortowe podanie możliwie najlepszego wabika [np. co z tego, że echosonda może nam pokazać cud, jak stado ryb stoi na 15m, albo gdy łowimy z brzegu, a  ryby stoją 30m od niego – w przypadku maleńkich wabików, zaczynają się schody]

Powyższe dotyczy zresztą chyba wszystkich gatunków.

Tego akurat dnia nie pierwszy raz przekonałem się iż nie ma lepszych, spinningowych przynęt na krasnopióry od najmniejszych mikro jigów.  Łowiłem wyłącznie takim 0,2g.

(fot. A.K.)

Typowych brań, takich drapieżnych, zaliczyłem zaledwie kilka. Wszystkie pozostałe, to były zassania wabika z mułu. Dlatego pewnie cięższe jigi nie sprawdziły się tego dnia.  Po rzucie odczekiwałem od może dwóch do kilkunastu sekund i nieznacznie napinałem żyłkę. Jak ryba miała w pyszczku jiga, to się w takim momencie zacinała [wzdręga relatywnie bardzo długo smakuje taką przynętę, zanim uzna ją za niejadalną i wypluje]. Czasem, ale nie często, większa wzdręga po wzięciu w pyszczek jiga, odpływała dość gwałtownie i szybko sama prostowała wygiętą na wietrze żyłkę.

Tym razem, chyba przez aurę bardzo musiałem pracować na każdy kontakt. Już nie było jak ostatnio, gdy co drugi – trzeci rzut, coś tam wychodziło do wabika. Brania miałem średnio co około pięć minut. Plusem za to była bardzo nieznaczna ilość pustych zacięć.

Tylko jedna krasnopióra skusiła się na wirówkę. Była to druga co do wielkości rybka dnia [30cm].

Zastanawiam się nad taką mimo wszystko dużą aktywnością tego gatunku pomimo późnej już pory roku. Czy to oznacza, że zima znów będzie łagodna, czy wręcz odwrotnie: ryby nadal żerują na letnich, bardzo płytkich łowiskach, bo czują, że potem będzie naprawdę ostro? Wolałbym zdecydowanie ten pierwszy wariant.

(fot. A.K.)

9 odpowiedzi

  1. Witam .Byłem jedyną wstrzymującą się od poparcia tego wniosku osobą wynika to z kilku powodów .

    -Wniosek jest dla Mnie mało istotny i nie działa globalnie na górny obwód rybacki RDG1.
    -Wniosek uniemożliwia zabieranie ryb choćby miarowych dla uczciwych etycznych wędkarzy.
    -Wniosek nie daje możliwości substytutu w postaci pstrąga tęczowego,pali itp gat.
    -Wniosek nie dopuszcza możliwości odblokowania wszystkich dopływów Rudawy do swobodnego wędkowania.
    -Wniosek nie porusza tematu Czarnego Stawu .
    -Ochrona w tej postaci populacji pstrąga potokowego na górnej RDG1 jest dla Mnie nieprzekonująca.

    -Zainteresowanie głosowaniem na poziomie 3-5% społeczności naszego koła tym obwodem no wybaczcie panowie ale trochę mało (odjąłem zarząd nie odjąłem strażników bez strażników około 2,5% mam wrażenie że niektórzy głosowali i nie byli do końca przekonani tym wnioskiem nie licząc kolegów z SSR ).
    Wniosek powinien być jeden i konkretny ,wcześniej dobrze przemyślany i przedyskutowany.
    Jeśli powstanie taki wniosek lub podobny to go poprę.

    Jestem za odblokowaniem obwodów pomocniczych RDG1 i przywróceniem ich do wędkowania na zasadzie złów i wypuść .

    -Są to małe ekosystemy i nie może być prowadzone na nich inwazyjne wędkarstwo,dodatkowo zarybienia powinny być robione w sposób bardzo przemyślany
    by nie zaburzyć równowagi tych ekosystemów.

    Jestem za obostrzeniem limitu dopuszczającego zabieranie pstrągów potokowych do ilości znikomej kilku rocznie.

    -Temat rzeka limit jest za duży i tak w stosunku do możliwości,to tak jak byśmy jechali po niemieckiej autostradzie fiatem 126p co z tego że można bujać więcej jak i tak pojedziemy co najwyżej setą.

    Jestem za wprowadzeniem górnych i dolnych wymiarów dla tego gatunku.

    -Spora część wędkarzy chce poznać smak holu dużego pstrąga wprowadzenie nożyczek daje realna szansę na takie spotkanie.

    Jestem za zmianą operatu rybackiego jeżeli decydujemy się na całkowity zakaz zabierania pstrąga potokowego.

    -Operat powinien dopuścić możliwość zarybiania obwodu pstrągiem tęczowym ,źródlanym -palią alpejską(nie koniecznie wszystkimi wystarczy jeden gatunek, P. tęczowy już był i raczej nikt nie narzekał).
    Gatunki te powinny dostać limity i wymiary ochronne bez dolnych i górnych wymiarów.

    Jestem za dopuszczeniem Czarnego Stawu do wędkowania.

    Powinno się ustalić na jakich zasadach i na jakie przynęty wolno łowić na Czarnym Stawie w chwili obecnej łowi tam spora grupa wędkarzy ale według mnie większość łamie prawo.

    W innych kwestiach dotyczących obwodu RDG1 mam podobne zdanie co kolega .Pozdrawiam.

    1. Że się tak wtrącę. Jeśli jest Pan „ZA” tyloma sprawami i „PRZECIW” tylu sprawom, dlaczego nie zgłosi Pan odpowiedniego swojego wniosku? Jak Pan zauważył wystarczy 2-3% społeczności, żeby takie postulaty wprowadzić w życie.

      Pozdrawiam 🙂

    2. A ja jestem całkowicie przeciwny zarybianiem jakimkolwiek obcym gatunkiem wód otwartych.
      Introdukcja obcych gatunków była kiedyś swego rodzaju modą, teraz się od tego stanowczo odchodzi bo powoli zdajemy sobie sprawę z tego, jak wręcz dewastacyjne dla ekosystemu skutki taka „zabawa” powoduje. Moim zdaniem to zwyczajny egoizm i krótkowzroczność, w stylu „połówmy sobie coś ciekawego, bo te pstrągi są już nudne”. Niestety mało kto się zastanowi nad tym, jak będzie wyglądało to za 10, 50, 100 i więcej lat.
      Orzech włoski, jak sama nazwa wskazuje, nie pochodzi z Polski. Został tu sprowadzony kilkaset lat temu i przez te kilkaset lat nie odgrywał większej roli. Dopiero ostatnio się to zmieniło – po prostu przystosował się do naszego klimatu i aktualnie zdominował każdy inny gatunek drzewa na terenach nieleśnych krakowa i okolic – jest najpospolitszym gatunkiem ze sporą przewagą nad innymi, rodzimymi, które coraz wyraźniej ustępują mu miejsca. Ale kto o tym kiedyś myślał? Takich przykładów są setki i pora, żebyśmy zaczęli wyciągać z nich wnioski.

    3. Generalnie nie do końca rozumiem Twoje argumenty. Pozwolisz, że ustosunkuję się do niektórych Twoich wypowiedzi.
      1. Wg Ciebie wniosek jest mało istotny, bo nie działa globalnie na obwód RDG1.
      Dla mnie to trochę nonsensowne stwierdzenie. Chyba o to właśnie chodzi? Przecież nie wszyscy chcą wypuszczać ryby. Ja przynajmniej dopuszczam fakt iż zwolennicy C&R są mniejszością i dlatego chcemy 3km rzeczki, a nie całej Rudawy…Natomiast, co sam piszesz – jest wielu, którzy chcieliby mieć styczność z dużym pstrągiem i w naszych realiach jedynym na to sposobem są takie odcinki.
      2. Wniosek uniemożliwia zabieranie choćby miarowych ryb.
      No to tak właśnie jest teraz i mamy niekończącą się historię rybek ledwo nad 30cm, a sam piszesz, że wielu dałoby dużo za możliwość holu wielkiego pstrąga. Poza tym, co znaczy to „choćby”? Mam rozumieć, że powinniśmy zabierać niemiarowe? Zakładam, że tak Ci się napisało.
      3. Wniosek nie daje substytutu w postaci innych ryb jak tęczak, palia itp.
      Cóż, co do wpuszczania, do wód płynących gatunków obcych, to jestem zdecydowanym przeciwnikiem, ale może nie mam racji. Na co innego chcę zwrócić tu jednak uwagę: przynajmniej połowa wędkarzy nie odróżnia potoka od tęczaka, a co dopiero te wszystkie palie. Zarybienia hybrydami bodajże dwa lata temu pokazały, jak ludzie rozróżniają ryby. Poza tym przebija się jak dla mnie w tym i powyższym punkcie niemożność wyjścia nad wodę, bez zabrania czegokolwiek jeśli się trafi.
      4. Wniosek nie porusza odblokowania wszystkich dopływów Rudawy.
      Tu się zapewne zgadzamy tylko zmiana operatu, a wprowadzenie odcinka no kill w ogóle nie ma ze sobą związku. Sam wiesz, że dwukrotnie w kole na walnych zebraniach [w tym roku i dwa lata temu], jednogłośnie przegłosowaliśmy wniosek o zmianę operatu. Tyle, że musi on wygasnąć, by wprowadzić zmiany. Póki co takie mamy na razie prawo. Moim zdaniem kulawe.
      5. Wniosek nie porusza kwestii Czarnego Stawu.
      A jaka tu jest zależność? Nie wiem czy dobrze się domyślam, że chodzi Ci o to iż jest on w zlewisku Dulówki, która jest teraz zamknięta dla wędkarzy. Tylko spójrz na Staw Wroński – też jest w jej zlewisku, a jednak tam wolno łowić… Jakoś sensu w tym punkcie w ogóle nie widzę.
      6. Kwestia małej ilości głosujących. Oj, tu już poszedłeś w demagogię jak politycy z pierwszych stron gazet. Ci, którzy czytają moje teksty na pewno pamiętają, że podkreślałem, iż jakiegoś tłumu nie będzie. I nie było, co dla mnie jest zdrowym objawem normalnych ludzi, którzy nie zabierają głosu w tematach, które im są obojętne. To dokładnie tak, jak są głosowania co do łowisk wspólnoty naszego koła. Ja zawsze się wstrzymuję, gdyż łowię tam niezmiernie rzadko i tylko w formule C&R i nie wyobrażam sobie zabierać głos, który może przeważać decyzję w stronę, dla kogoś z jego punktu widzenia mało atrakcyjną. Po prostu nie mam zamiaru komuś ustawiać kształtu wędkowania jakie lubi [np. czy nęcić i ile]jeśli mnie to nie dotyczy. By uściślić: odejmowanie zarządu, strażników to taka kreatywna statystyka. Proszę Czytelników – głos oddało 17 wędkarzy [spodziewałem się 9 osób], czyli 8% stanu koła. Dodam, że na większości walnych zebrań na początku każdego roku w poszczególnych kołach w naszym okręgu frekwencja niezmiernie rzadko przekracza 10%, a podejmuje się decyzję dotyczące WSZYSTKICH…
      7. Jesteś za zaostrzeniem limitu zabieranych ryb do kilku/rok.
      Zgadzam się w 100%. Tylko teraz powiedz mi jak to zweryfikujesz? Ja nie znam sposobu, a znam za to wędkarzy z naszych terenów, którzy 30 sztuk [obecny limit] w lodówce mają do końca kwietnia i łowią dalej. Na tzw. etykę, to bym nie liczył.
      8. Górny wymiar ochronny [dolny przecież jest].
      Też jestem za.
      O Czarnym Stawie, który nie ma żadnego kompletnie związku z odcinkiem no kill powiem tylko kilka zdań. Obecnie raczej wszyscy łowią tam nielegalnie, gdyby się czepiać. Otóż woda nie zarządzana przez PZW wymaga ZGODY PRAWNEGO UŻYTKOWNIKA/WŁAŚCICIELA. Czyli w tym przypadku nadleśnictwa. Śmiem twierdzić iż byłem [bo od około 2 lat nie ma sensu moim zdaniem tam tracić czasu] jedynym, który takową zgodę posiadał, choć i tak nie na piśmie. Natomiast do dziś posiadam wizytówkę leśniczego, który mi tej zgody udzielił i wręczył ją, by informować nadleśnictwo o ewentualnych nieciekawych sytuacjach…
      P.S. Jeszcze raz powtórzę to, co na zebraniu. Jeżeli po dwóch sezonach zakładając, że Zarząd Okręgu wprowadzi w życie naszą uchwałę, na odcinku no kill nie będzie łowić się ryb 40+ z taką częstotliwością jak dziś trzydziestki, to sam złożę wniosek o likwidację odcinka, bo to będzie znaczyć, że przerosła nas kwestia pilnowania tego kawałeczka rzeki.

  2. Witam kolegów .
    Do kolegi Piotra.
    Na dotychczasowych zebraniach działy się ważniejsze sprawy kto bywał na zebraniach to wie.
    Na następnym zebraniu pewnie jakiś wniosek złożę:D

    Do kolegi aldeb.
    Dobrze kolega zauważył introdukcja to śliski temat dlatego napisałem (Wniosek powinien być jeden i konkretny ,wcześniej dobrze przemyślany i przedyskutowany) .
    Każda decyzja daje plusy i minusy nie ma super lekarstwa na wszystko i dlatego trzeba dobrze zastanowić się nad całością .
    To że napisałem nie oznacza wcale że jestem za czy przeciw jak to koledzy może odbierają ,poddałem tylko propozycje do głębszej dyskusji.
    Wady i zalety można znaleźć w necie a opinie np tu :
    http://pzw.knurow.pl/page/news/2009.01.08opiniairs.pdf
    Ps:Z tym orzechem to z przyjemnością poczytam, temat wydaje się ciekawy tak na prędce to wpadło mi do głowy tylko to że jest mocno dotowany w rolnictwie i to może być przyczyną.
    Myślę że jak by był tak dotowany lipień to po kilku latach dominował by nad pstrągiem w naszych wodach.

    Witaj Adam.
    Co do głosowań zgoda 🙂 podobnie przegłosowano odcinek muchowy na jednej z rzek,spinningiści płakali (odcinek obowiązuje nadal) .
    Odnośnie nieszczęsnego choćby 😀 chodziło o miarowe ryby w przedziale (nożyczkach których teraz nie ma) nie dopisałem Moja wina przepraszam.
    Jak wyegzekwować 3szt nie wiem a jak egzekwuje się na łowisku złów i wypuść przecież tam ryby też giną (proszę o odpowiedź by uświadomić resztę niedowiarków takich jak Ja).
    Te 30 szt do kwietnia no nie wiem ktoś się widać ostro dowartościował 😀 Jak by tak było to nie potrzebne było by nawet zaostrzanie przepisów.
    Piszesz:
    – Jeszcze raz powtórzę to, co na zebraniu. Jeżeli po dwóch sezonach zakładając, że Zarząd Okręgu wprowadzi w życie naszą uchwałę, na odcinku no kill nie będzie łowić się ryb 40+ z taką częstotliwością jak dziś trzydziestki, to sam złożę wniosek o likwidację odcinka, bo to będzie znaczyć, że przerosła nas kwestia pilnowania tego kawałeczka rzeki.

    W jaki sposób maja pojawić się na tym odcinku 40stki z nieba przecież nie spadną?

    PS:I to tak już w formie żartu.Ten wędkarz co łowił 30 sztuk 30stek do kwietnia niech złowi 60szt. 40stek+ i 80szt. 30stek+ ale do 10tego lutego, dajmy chłopu szansę poznać smak prawdziwego łowiska 😀

    Pozdrawiam.

    1. Jak wyegzekwować nie zabieranie ryb z odcinka no kill? Odpowiem nie wprost: jestem przeciwnikiem odcinków no kill, których nikt lub prawi nikt nie pilnuje, albo takich za grubą dopłatą [Dunajec, San]. Nas jest trzech strażników mieszkających praktycznie nad omawianym odcinkiem. Do tego dochodzi co najmniej 5-6 łowiących tylko z naszego koła,którzy bywają na tym fragmencie 20-40 razy/rok i też są zwolennikami takiej formy wędkowania. To dodatkowe oczy. Poza tym wbrew temu co niektórzy mówią jeśli odcinek powstanie, to dogadam temat i z policją i ze strażą miejską. Tak działa z fenomenalnym skutkiem kilka takich odcinków w Polsce – byłem i doświadczyłem. Niektórzy wędkarze boją się odcinków no kill, bo jak zadziała [czyt. można połowić bez napinania się ciut większe ryby], to nie ma się już argumentów przeciw, a zwolenników przybywa.
      Odnośnie tych 30 pstrągów – nie wiem dlaczego to obśmiewasz. Sam bez problemu w 2014r złowiłem na opisywanym odcinku 63 miarowe pstrągi [do 40cm], w tym roku tylko koło 40szt. – [nie liczę wpuszczonych w tym sezonie] ale od połowy sierpnia nie byłem, no i zatrucie…Znam dwóch takich „wędkarzy” – obaj typowi emeryci przed 50-ką. Są 3-4 razy/tydzień. Sam sobie odpowiedz, czy mogą złowić kilkadziesiąt ryb w w 3 miesiące.
      Nie obraź się ale na pytanie skąd się mają wziąć pstrągi 40cm i większe nie dam Ci odpowiedzi, bo pytanie jest z gatunku, które może zadać ktoś nie mający pojęcia o rybach, a wiem, że w Twoim wypadku jest inaczej.
      Podsumowując: po prostu Ty chcesz zabierać ryby i śmiem twierdzić, że raczej częściej niż rzadziej i to Twoje święte prawo. Ale nie zmienia to faktu, że w tej kwestii po prostu się bardzo różnimy.

  3. W temacie ochrony nie da się ukryć że mnie kolega uspokoił,bardzo słuszne posunięcie,nie mam pytań ,jak również argumentów by coś tu podważyć.
    Aczkolwiek można tak i na zwykłym odcinku na którym władamy bez złów i wypuść także wielkich fajerwerków nie ma.
    Co do służb wprowadzanych na łowisko mam własne zdanie gdyż już pytałem ze cztery lata temu siedząc na komisariacie dość często.

    Niektórzy wędkarze boją się odcinków no kill, bo jak zadziała [czyt. można połowić bez napinania się ciut większe ryby], to nie ma się już argumentów przeciw, a zwolenników przybywa.

    -Na takich odcinkach nie łowię ,dla mnie złów i wypuść = komercja łatwizna ,nie lubię łatwizny i wędkarstwo w tej postaci ogólnie mnie nie kręci(odcinek taki jest bardzo blisko,można się wyżyć nie rozumiem kolegów wcale).

    -Boję się natomiast o dewastacje gdzie żądna chuci elita,elitarnie zdewastuje brzegi,zryje dno rzeki wdeptując minogi,głowacze oraz inne drobne organizmy niejednokrotnie ściśle chronione w muł rzeczny.
    -Boję się wprowadzenia specjalnych zarybień na tzw.HURA które tylko pogorszą ,choć dla fanów wrażeń polepszą sytuacje w wodzie
    (te nieszczęsne 40cm+ to pięta Achillesowa wniosku).
    -Boję się wprowadzenia i zmiany operatu na zasadzie złów i wypuść który po kilku latach może zostać przegrany przez PZW a cwaniaki przejmą obwód z dużą ilością naszych ryb dzięki temu wnioskowi właśnie
    (w tzw. pakiecie startowym).
    Obwód jest mały,łatwo go stracić(przebić ofertę)znam to, żadnego ładowania kasy w obwód prócz wynikającego z operatu.
    -Boję się ( cholera 😀 Jaki Ja strachliwy jestem) zatruć wody lub innych regulacji koryta rzeki (skoro nic nie wyegzekwowaliśmy to może jakiś pakiet ubezpieczenia rolniczego w końcu gospodarka jest rybacka)
    -Inne zagrożenia wyjdą w trakcie choć przypuszczam jakie one będą.

    Odnośnie tych 30 pstrągów – nie wiem dlaczego to obśmiewasz.

    -Robię podobny wynik od dwóch sezonów, tyle że te 30sztk u Mnie składa się z bazowych 5szt. które znam i kilku nowych,dla tego nie obśmiewam tylko żartuje jak się kolega nie zna na żartach to przepraszam 🙁
    Po zarybieniach staram się nie łowić gdyż moim zdaniem jest to mało etyczne.
    Pozdrawiam.

  4. Znów odpowiem z dużym opóźnieniem ale taka karma…
    1. Zgadzam się że na dobrych odcinkach no kill łatwiej złowić rybę dużą. Z tym nie dyskutuję. Na pewno większa satysfakcja jest z większej sztuki na „normalnym ” fragmencie rzeki. Z tym, że w przypadku dwóch gatunków: pstrąga i szczupaka to na normalnych wodach można sobie…
    2. Co do dewastacji rzeki. Jak napisałeś – nie bywasz na takich odcinkach. Z własnego doświadczenia wiem, że wędkarze z góry nastawieni na wypuszczanie ryb, nie tylko na no kill`ach stanowią daleko mniejsze zagrożenie dla wszystkiego w rzece i obok niej niż może nie wszyscy ale przytłaczająca większość pozostałych.
    3. Nie wiem skąd Ci się biorą „zarybienia „na hura”. W poprzednim poście pisałeś o pożądanych zarybianiach obcymi gatunkami. Dla mnie jakaś niekonsekwencja. Z takim odcinkiem nie łączy się ŻADNA konieczność ekstra zarybień. Może być ale nie musi.
    4. To, że ktoś może przejąć odcinek no kill jako prywatny też się boję. To całkiem realne w naszej rzeczywistości. I tak możemy się bać do końca świata…
    5. A jeśli zatrucie ma miejsce to jakąś większą albo mniejszą szkodę poniesiesz na odcinku no kill niż na innym?
    P.S. Też nie łowię zaraz po zarybieniu. Z tym, że jakoś bardziej doceniam tych, którzy tak jednak robią i wypuszczają te ryby, niż wędkarzy, którzy złowią wpuszczonego miarczaka po miesiącu ale dadzą mu w łeb. On już dla mnie nie urośnie. Ani dla nikogo innego…

  5. Ciężki tydzień ale jestem 🙂

    1/1 Moim zdaniem to oczywiste tak jak o bażanta w „kurniku” a na szczerym polu,to nie podlega dyskusji, jeśli kolegów pasjonują „kurniki” to ok ,Mnie łatwizna nie powala,dlatego nie jestem przekonany do tego typu rozwiązań.Można złowić i na normalnej wodzie,tylko trzeba zapału,chęci,czasu,wnikliwej obserwacji i techniki całość plus odpowiednie warunki = sukces.

    2/2 Co do dewastacji nie bywam bo bywałem na takich odcinkach i wyrobiłem sobie tą opinie właśnie, to różnica, dewastacja jest i koniec,choć chęć hasania w „kurniku” jeszcze większa i lepiej tej dewastacji nie widzieć i pominąć bo nie przystoi.
    Do tego jak ryby mają prze-chlastane po złowieniu nie będę się wypowiadał ,pomińmy to zwłaszcza że wiemy o tym i nie ma tu Moim zdaniem podziałów,wszyscy zadajemy ból i cierpienie rybie nie ważne czy pryskamy jej później w otwór gębowy odkażaczem czy nie,czy moczymy podbierak w roztworze z nadmanganianu potasu czy nie.

    3/3Zarybienia na tzw. HURA to znaczy wpuszczanie selektów na łowisko w celu podniesienia atrakcyjności górnej RDG1.Chodzi o te 40+ o których mowa we wniosku, więc trzeba je wpuścić czyż nie przecież po dwóch sezonach ryby z przedziału 30+ nie urosną 10cm kto w to wierzy to współczuje(mówimy o górnej RDG1 nie o średnich czy dużych żyznych rzekach).
    Jeżeli piszesz że nie będzie extra zarybień to wykluczasz Sam ten wniosek.Drugi człon Twej wypowiedzi jest bardziej ciekawy gdyż daje możliwość wprowadzenia właśnie selektów (o te HURA mi chodzi) .

    4/4Karzdy się boi i dlatego powinno zostać to dobrze przemyślane by dywersanci którzy są w jednostkach PZW nie odchodzili z pełnym brzuchem i paśli się na naszych grzbietach.
    Obwód jak pisałem jest mały z działającym już takim odcinkiem.Dopływy wszystkie zamknięte.Teraz dajmy na to „zamkniemy” następny odcinek .Co zostanie,napompować go rybą ,później przejąć obwód i wystawić kolegom takim jak Ja dniówkę za 30 zł czy 60zł.
    Nie podoba mi się taki wariant z „lodówką pełna ryb i szybą z plexi” wolę stan obecny z pustą lodówka za to z drzwiami otwartymi na przysłowiowe „witojcie” a że pusta to i nic nie złowicie(napiszę delikatnie nie-ogłuszycie) czyli mniej ludzi przyjedzie i mniej niszczyć będzie ekosystem tej rzeczki.

    5/5 Co do straty jeżeli w rzece jest mały rybostan szybciej powrócisz do tego co było(mniejsze koszty),niż jeżeli padnie właśnie taki bogaty w rybostan odcinek – zwłaszcza że jest potencjalnie zagrożony.

    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *