Już mniej subiektywny, za to bardziej frustrujący.
Mija 10 lat odkąd zrobiłem osobisty, aczkolwiek chyba uczciwy ranking rzeczek pstrągowych okręgu. Taki pierwszy w historii naszych terenów z wędkarskiego punktu widzenia. Nie uwzględniłem w nim wtedy Rudawy z Krzeszówką, Szreniawy ze Ścieklcem oraz Dłubni uznając, iż są to rzeczki powszechnie znane. Jak wspomniałem w poprzednim wpisie, niejako z nudów ale też ze względu na sprzyjającą tegoroczną aurę oraz coraz słabsze wyniki, na dodatek wciąż się pogarszające w ostatnich 2-3 latach, odnowiłem moje znajomości ze wspomnianymi rzeczkami. Tym razem odwołałem się tu poza swoimi doświadczeniami, także do spostrzeżeń około trzydziestu innych spinningistów oraz dwóch ichtiologów, którzy etatowo [ale nie w PZW], bądź okazjonalnie robili tam odłowy.
Wnioski i tym razem już nie moje osobiste, tylko te powszechnie wygłaszane opinie są takie:
– tylko jeden ciek okręgu zasługuje na nazwę rzeczki pstrągowej
– na przestrzeni tych 10 lat rzeczki w żaden sposób nie stały się milsze dla oka – może nie bardziej, ale wciąż nie mniej zapaskudzone są wszelkim mechanicznym syfem, począwszy od opon, butelek szklanych i plastikowych, jakichś szmat, koców, worków, desek, palet, kawałków ogrodzenia, starych sprzętów AGD i RTV, jednorazowych reklamówek – na tym polu jest ohydnie, ale stabilnie, jakby napisał jakiś skrajny optymista
– patrząc na cześć z rzeczek, ich woda też wygląda inaczej gdy ją po prostu oglądamy – stała się matowa, szarawa o mniejszej przejrzystości [zakładam iż nie są to wskaźniki poprawy, ale może się mylę]
– poziom regulowania cieków na odcinkach zupełnie bezludnych doszedł do takiego poziomu, że nawet w krajak bez turboekologów, ale kraju normalnym – ktoś by za to beknął co najmniej finansowo
– pozytywnym na pewno czynnikiem jest spadek kłusownictwa rozumianego jako siedzenie prostych włościan po krzakach z robalem, ale to wypadkowa tego, że za bardzo na co nie ma się nastawiać
– część z rzeczek szumnie nazwanych pstrągowymi nie ma lub ma znikomą powierzchniowo ilość miejsc, w których w ogóle można rozważać jakieś tarło; cieki w naszych rejonach przeżywają jakiś okres zamulania/zapiaszczania i sam nie wiem – jest to po prostu taki czas „geologiczny”, że po prostu wymywa inne pokłady, czy to pochodna melioracji i spadku poziomu wód
– przedostatni wniosek mocno mieszający w różnych dywagacjach: otóż w większości rzeczek praktycznie nie ma rybiego życia nie licząc skromnej liczby, a czasem wręcz pojedynczych pstrągów, a w innych ciekach [znacząca mniejszość], pływają jakieś kleniki, strzeble i …też nie ma pstrągów [mocno to torpeduje tezę, której sam hołduję, jakoby pstrągów jest mało z powodu braku bazy pokarmowej] – paradoksalne te inne gatunki ryb funkcjonują w ciekach o ponoć znacznie gorszych parametrach wody, a w tych niby czystszych nie…
– powszechna jest opinia, iż pstrągi z zarybień na terenie okręgu dokonywanych w ostatnich latach w bardzo szybkim czasie znikają; nie ma znaczenia czy wpuszczono małe czy selekty – po prostu z tygodnia na tydzień ich ilość zauważalnie spada, by w końcu przestać je spotykać
– ostatni wniosek powszechnie znany od lat – jakakolwiek kontrola wędkujących na tzw. rzeczkach pstrągowych jest tam żartem, przez co hołota posiadająca kartę wędkarską robi co dosłownie chce, aczkolwiek wprowadzenie zakazu zabierania pstrągów, zauważalnie zniechęciło część wędkarzy o jednoznacznych zapatrywaniach na odwiedzanie tych wód – widać to było już w tym sezonie, a pogoda zachęcała
Robiąc ranking dziesięć lat temu, kierowałem się dziewięcioma czynnikami. Tym razem skoncentruję się na czterech pierwszych:
– czy w danej wodzie są pstrągi
– czy jeśli są, to występują równomiernie
– ilość pstrągów
– możliwość złowienia ryby miarowej
Po prostu przy obecnym stanie tzw. wód górskich okręgu, których tragicznego stanu nie da się określić żadnymi cenzuralnymi słowami, nie ma sensu rozwodzić się nad możliwością złowienia ryby większej niż 40cm, złowieniem okazu, czy poziomem trudności łowiska. Po prostu takie czynniki nie mają w obecnym czasie żadnego znaczenia ale też i sensu.
Porównanie rankingu za rok 2014 i 2024, a poniżej szerszy komentarz odnośnie poszczególnych rzeczek:
Miejsce 2014 2024
I Wilga
II Białucha
III Brodło
IV Harbutówka
V Sanka Regulanka
VI Głogoczówka Wilga
VII Rudno Białucha
VIII Regulanka Cedron, Głogoczówka ex aequo
IX Cedron Stradomka, Harbutówka, Sanka ex aequo
X Stradomka Rudno, Brodło ex aequo
Jak widzicie obecny ranking jest całkiem inny. Tak naprawdę moja ocena zupełnie nie zmieniła się odnośne kilku rzeczek. To pozostałe tak się pogorszyły.
Dotyczy to Regulanki, którą znam pod nazwą Regulki i przy niej zostanę. Umieściłem ją na czele obecnej statystyki, bo coś na tym pierwszym miejscu musiało się znaleźć. Pstrągi w Regulce są, choć dla mnie pozostanie zagadką dlaczego tylko na kilkuset metrach, czyli nie występują regularnie. Ich ilość na tym jednym odcinku jest zauważalna, aczkolwiek złowienie ryby przekraczającej 30cm wątpliwe. W rzeczce tej nie jest lepiej niż 10 lat temu. To pozostałe wody tak się zdegradowały!
Wilga. Pstrągowo to obecne jedna wielka katastrofa. Pozycję za Regulką ma tylko z powodu w miarę jeszcze licznych kleni. Ilość pstrągów śladowa, za to jest to wg naszych obserwacji jedyna z rzeczek, gdzie obecnie bez obciachu na jej górskich odcinkach łazi chamstwo z kartą wędkarską i w oczy się śmieje uczciwym wędkarzom. Śmiem twierdzić, iż tych ludzi jest tam więcej niż pstrągów. W tym roku z dość licznych relacji wiem o pięciu pstrążkach nie przekraczających 20cm, oraz jednym, który jakimś cudem osiągnął chyba 30cm [przyłożony tylko do miarki na kiju]. Pstrągi incydentalnie trafiają się na dwóch fragmentach tej wody…
Białucha. Uczciwie powiem – nie znam kogoś, kto chciał, zapewne stracić czas i pojechać na wyższy odciek tej rzeczki. Środkowy i dolny to demolka tego, co było dekadę temu. Znów na najniższym odcinku sytuację ratują niezbyt liczne, ale jednak trafiające się kleniki. Pstrąg się trafia ale to jak zobaczyć UFO, biorąc pod uwagę ile tam było osób w tym roku. Pstrągi występują regularnie, tak około 1szt/2km. Może się nawet trafić taki 30+… Opowiadanie pierdołów, że żyją tam głowacze jest śmieszne: to jedno stanowisko, gdzie pod mostem wylądowało trochę gruzu, pokazuje tylko, że rybom trzeba odtwarzać siedliska, umożliwiające im egzystencję. Poza tym co je ma tam zjadać?
Po dziesięciu latach Cedron i Głogoczówkę oceniam podobnie. Na pewno trochę gorzej, [a było słabo już w 2014] wypada Głogoczówka.
Stan Cedronu jest wg mnie bez zmian. Pstrągi są, występują bardzo nierównomiernie. W Cedronie, w wysokim odcinku są enklawy rybek do max 20cm. Nielicznych, ale zauważalnych. Niżej, podobnie jak w Głogoczówce trafiają się pstrągi i klonki, czasem przekraczające 30cm. Podobnie jak na Prądniku jakaś 1szt wystająca z ręki/2-4km. Podobne spostrzeżenia mają znajomi ichtiolodzy. Na Cedronie pojawiły się nurogęsi, których nigdy tam nie widywałem. Ptaki te żywią się rybami…
Sanka, Harbutówka i Stradomka. Ta ostania to wielkościowo coś, co wyraźnie wyróżnia się spośród pozostałych. I właśnie dlatego jest tak nisko. Tam nawet populacja kleni, jak na taką wodę jest dość uboga, a szukanie tam pstrągów to żarty, choć oczywiście pojedyncze się pewnie trafią. Harbutówka to dla mnie bardzo negatywne zaskoczenie. Dziesięć lat temu, to było to takie swego rodzaju objawienie – łowiłem tam drobne pstrągi, ale w zaskakujących na plus ilościach. Zdaniem ichtiologów odłowy dwa lata temu wykazały jakieś niewielkie pstrążki, ale nie znam wędkarza, który jakiegoś złowił. Co więcej – w roku 2023 ze względu na zmianę miejsca zamieszkania pewien wędkarz w związku z możliwością częstego bywania nad tą wodą, korzystał z takiej okazji i nic poza drobniutkim kleniem się mu nie trafiło. Sam to potwierdzam: klonki do 25cm i strzeble potokowe zawzięcie atakujące małe wabiki.
Nie rozumiem też, co spowodowało taką pstrągową pustynię na Sance. W roku 2023 słyszałem/widziałem trzy złowione tam miarowe pstrągi. W tym roku nie słyszałem, by ktokolwiek złowił jakiegokolwiek. Sam miałem raz branie i raz kolega twierdził, że spłoszył pstrąga. Znajomy wędkarz mieszkający nad Sanką i spacerujący tam z wędką chyba bardziej z sentymentu, twierdzi, że wodę można uznać za bezrybną tak w kategorii pstrąga, jak i wszelkich innych ryb. Coś tam z pewnością pływa ale jak to nazwać? W Dolinie Manikowskiej ja od co najmniej dwóch lat nie zaobserwowałem ani jednego pstrąga. Niezależnie czy jestem tam w lecie, wiosną, czy zimą. Zero.
Jako powód braku życia w tej rzeczce wskazałbym: skrajne uregulowanie jej brzegów w wycięciem 90% krzaków wiklin i pozostałych drzew, co spowodowało drastyczne przyśpieszenie nurtu [wikliny działały jak sito i spowalniały przepływ, rosnąc w wielu miejscach po prostu w wodzie]. Nawet pstrąg, szczególnie zimą nie wytrzyma takiego sprintu wody i spływa w poszukiwaniu cichych miejsc. Spływa niżej, i niżej, a tam…mamy absurdalny zapis o wodzie nizinnej – robal w akcji i po pstrągach. Ciekaw jestem, czy włodarze okręgu zmienią to w obliczu mikrych rozmiarów Sanki i zakazu zabierania potokowców.
Rudno i Brodło. Ująłem rzeczki dla statystyki. Nic w nich nie ma. Brodło na dodatek ma chyba o wiele bardziej zanieczyszczoną wodę ściekami bytowymi, czego nie było widać dekadę temu. Rudno na pewno jest pozbawione warunków dla pstrągów poniżej drogi Kraków-Oświęcim w miejscowości Rybna. Tam i niżej do ujścia jest jeden ściek, rozcieńczany wypływami z hodowlanych stawów, a jakieś 100m od ujścia do Wisły jest jaz, którego żaden gatunek nie pokona płynąc pod prąd…
Jak na tym niekolorowym tle wyglądają rzeczki teoretycznie nomen omen pstrągowego mainstreamu? Że jest bardzo źle to chyba nie zaskoczę.
Na tle powyższych wód to sporo drobnych pstrągów pływa w Dłubni – jest opcja spotkać się z rybą mającą te magiczne 30cm, nie mniej nad tym akurat ciekiem tradycja nie umarła i gumofilce z robalami po krzakach siedzą, szczególnie wrzesień – styczeń [jak jest ciepło]. A i w weekendy specjalnie się nie kryją. Poza tym i tę rzekę dopadają melioranci.
Podobnie, choć skromniej jest na Rudawie i Krzeszówce. Jeśli porównać stan z 2014r i dziś, to na żadnej z rzeczek nie ma takiego spadku ilości pstrągów jak na tych dwóch ciekach. Też może się trafić coś większego [czytaj 30+] ale ryby tu są bardzo nierównomiernie rozłożone. Na no kill, na Krzeszówce dominują obecnie naprawdę nieliczne pstrągi w wielkości 20cm.
No kill w Zabierzowie jest maltretowany przez 2-3 typów z których wyróżnia się jeden, dyskretnie schodzący najczęściej lewym brzegiem od mostu w centrum miejscowości [najczęściej w soboty i to raczej później, tak koło 10.00], ubrany w przepisowy uniform z niemieckiego demobilu i z krótkim teleskopem w plecaku. Dopiero jak znika w zaroślach to rozkłada gruntówkę. Typ z gatunku twardszych osobników – dojechać go moim zdaniem może tylko PSR albo policja, bo innych ignoruje. Ale to tak na marginesie.
Szreniawa generalnie jest chyba stracona. Miejscowi wędkarze twierdzą, iż po zarybieniu palczakiem, rybki te znikają tam już po mniej więcej…dwóch tygodniach. Nie wiadomo, co jest tego powodem. Fakt faktem, że Szreniawa staje się miniaturowym Huang-Ho i po większych deszczach tygodniami toczy gęste od zawiesiny wody. Czy natężenie tego zjawiska [ilość zawiesiny] jest większe niż np.10-20 lat temu – nie umiem ocenić. Pewnie nikt tego nie badał. W tym roku zdaniem bywalców rzeka ta jest nie do łowienia od startu sezonu. Zarówno wśród miejscowych, jak i przyjezdnych, a równocześnie znanych mi, nikt nie przyznał się w tym roku do brania.
Co jest przyczyną tej wędkarskiej zapaści? Bez wątpienia pogorszenie/zmiana składu wód w niektórych rzeczkach. Z tym, że nie wszystkich to dotyczy, a na pewno nie na wszystkich odcinkach, gdzie pstrągi wpuszczano. Regulacje, o ile na pewno utrudniają, a nierzadko zabijają prawie całość wodnego życia, też mają swój udział, jednak na szczęście nie mają miejsca wszędzie. Brak bazy pokarmowej – jak się okazuje też nie ma miejsca w każdej rzeczce, a jednak nie wpływa to na liczebność pstrągów. Czasem da się odnieść wrażenie iż dlatego są inne gatunki bo nie ma tam potokowców…
Ja po udziale w kilku spotkaniach ze specjalistami od wody i wieloma rozmowami z ichtiologami oraz wędkarzami, coraz mocniej skłaniam się ku poniższemu przypuszczeniu.
Pstrągów nie ma z dwóch głównych powodów, z których jeden rozbija się na kilka innych:
- Winni są sami wędkarze bez opamiętania, bo regulamin pozwalał, zabierający ryby w stopniu, w jakim zasobów rzeczek nie da się uzupełnić ani zarybieniami, ani tym bardziej tarłem naturalnym, bo go już prawie nie ma.
- Brakiem pomysłu na zmiany albo i niechęcią, do takich zmian – myślę o zarządzających wodami. Przede wszystkim:
a) od lat należałem do tych, którzy twierdzili, iż pstrągi z Czatkowic są „niepełnosprawnym” materiałem zarybieniowym- nie byłem w tym odosobniony, nie mniej wciąż i wciąż się nimi zarybia
b) od lat mówiłem, że nie ma szans na zabieranie pstrągów jeśli chcemy myśleć o ich choć trochę powtarzalnym łowieniu – w zeszłym roku włodarze osiągnęli stan dojrzałości i w końcu wprowadzili zakaz zabierania tego gatunku
c) sztywne trzymanie się operatów:
– część tzw. wód pstrągowych już od dłuższego czasu być może nie spełnia warunków koniecznych dla egzystencji pstrągów – sprawdza to ktokolwiek?
– wygodnie zarybiać np. SG1 [Głogoczówka, Harbutówka, Cedron] albo WG2 [Sanka, Rudno, Brodło, Wilga, Regulka] – ryby mogą trafić tylko do JEDNEGO cieku, ale na papierze jest, że zarybiono np. właśnie WG2 – łatwiej, szybciej, pewnie taniej, a i lepiej wygląda
– póki zarybienia będą polegać na wrzuceniu danej partii ryb przy jakimś mostku, nic z tego nie wyniknie, choćby i tych ryb była przysłowiowa tona – ryby powinny być rozprowadzane po całym cieku, oczywiście uwzględniając jakieś „granice” poniżej których nie ma to sensu np. z powodu zanieczyszczeń
Jesteśmy państwem, gdzie obecnie skala problemów natury strategicznej jest tak duża, że coś takiego jak stan rzek, czy problemy wędkarzy, to jakiś kaprys. Tyle, że pięć czy dziesięć lat temu sytuacja była inna, a też nic na tym polu nie czyniono. Po prostu odnoszę wrażenie, że poza grupami entuzjastów, nikomu nie zależy na zmianie chorej ale urzędowo bezpiecznej równowagi, zapewniającej odpowiednim czynnikom strefy wygodnego dla nich funkcjonowania.
3 odpowiedzi
Smutek. Ogromny . Nad Wilgą buszowałem od lutego. Na niżówce na przyborku… Mieszkam od niej 50m. Otwieram furtkę i mam wodę . Z okna mogę łowić jak dorzucę. Jeżdżę wzdłuż niej do pracy. Wracam również obok niej. Obserwuję jej zmiany od dawna. Znam każde nowe osuwisko . Niestety także każdą nową rurę. Każdy spust z oczyszczalni. Każdy kabel i każdą sieć jaką pozostawił po sobie pogoniony moja obecnością zwyrodnialec. Każdy uzurpator który rościł sobie prawo do jej kawałka odcisnął swoje piętno na jej zasobach. Aplikacja Zgłoś rurę nic nie daje. Napotkana SSR na wieść, że są tam ryby reaguje zdziwieniem. Każde dziecko i każdy dorosły z okolicy jedli białko z tej rzeczki. Z Małej Błękitnej strużki gdzieś na rubieżach naszej wędkarskiej świadomości.
Tez tam chodze i degradacja tego lowiska mnie zmiazdzyla. Robale i podporki na kazdym kroku. Nie dosc ze pstragow tam juz praktycznie brak to jesscze to.
Nie mozna zatem pozostawac biernym w sprawie wedkarstwa. Sa instytucje od tego.
Przeczytaj sobie poprzednie artykuly tu na stronie co robimy….a robimy sporo. I Tobie tez radze interweniowac w sprawie rzeki ktorą lubisz a ktora jest w fatalnym stanie obecnie. Masz wody polskie , urząd marszalkowski urzad wojewodzki rdos. Napisz do nich ze Ci sie nie podoba co sie tam dzieje . Emial nic nie kosztuje. Najlepiej do wszystkich na raz. Zobaczysz ze bedzie reakcja.
Wiem Tommy . Pisałem , dzwoniłem … Policję , urlopy z pracy … Organy ;bo takiego porównaj należy użyć, powołne w statucie do działania proszą o kontakt gdy się powtórzy , gdy coś niepokojącego się zauważy …
Dużo trzech kropek …
Oznaczają poziom zainteresowania organów problematyką.
Ilość trzech kropek jest odwrotnie proporcjonalna do zainteresowania członków; tych organów , instytucji dozoru .
Po wpisie na JB ze zdjęciami jazia( wiesz którego) napisałem , zadzwoniłem . Dopóki nie będzie rejestru zgłoszeń i kontroli realizacji interwencji można sobie zgłaszać.
Wypada tylko zakończyć trzema …
.