Moje narzekania i ogłaszanie zbliżającego się kresu wędkarstwa, nawoływanie, że doszliśmy do jakiegoś punktu krytycznego w okręgu krakowskim chyba nie były skrajnie nieobiektywnymi i wyłącznie moimi odczuciami. Z niejaką satysfakcją informuję, iż kilkadziesiąt osób – głównie wędkarzy, podchwyciło, kiedyś proponowane przeze mnie rozwiązanie: zarejestrowanie osobnego stowarzyszenia z KRS-em, jakąś symboliczną składką, stowarzyszenia mającego na celu przynajmniej utrzymanie obecnego rybostanu. Nie ma co skamleć pod drzwiami na Bulwarowej i oglądać się na dziadków z zarządu, bo ci ludzie są wg mnie skrajnie skoncentrowani na wszystkim innym [głównie kasie], a niekoniecznie mają pojęcie o wodach, których są niby głównym użytkownikiem. Szczególnie wody płynące są w mojej opinii traktowane przez działaczy związkowych, jako obszar oddany do ekstremalnej eksploatacji wędkarskiej dziczy, która postrzega łowienie na zasadzie: zapłaciłem – robię co chcę.
Oczywiście naszym celem nie jest przejmowanie wód. W każdym razie na tym etapie w ogóle o tym nie rozmawiamy. Mnie przynajmniej słabo będą interesować kolejne podwyżki składek, a takie już są, czy oskubywanie kół z kolejnych pieniędzy – też ma to miejsce; natomiast – o ile jest to prawda, to pomysł zmniejszenia wymiaru ochronnego dla szczupaka na 50cm uważam za idiotyczny. Oczywiście jest to rodzaj zachęty: będzie drożej, ale patrzcie – możecie sobie ukatrupić szczupaka już od 50-ki… Doprowadzi to do zupełnego wybicia tych ryb. Na obecną chwilę są bardzo nieliczne ryby odrośnięte i właśnie takie małe gluty po czterdzieści – pięćdziesiąt parę cm. Pół biedy, gdyby taki pomysł dotknął wód stojących – a niech pozwalają szabrować te bajora. Natomiast w wodach płynących taki zapis to…nie wiem nawet jak to nazwać.
Tak, że póki „ekperty” z Bulwarowej wiedzą lepiej i nie chcą nawet nachylić ucha w kierunku różnych pro wędkarskich rozwiązań, to o ile takie stowarzyszenie powstanie, jego przedstawiciele będą ”podbijać” do różnych urzędów, które pewne kwestie są wstanie zmienić bez oglądania się na PZW.
Ja bardzo chętnie zapłacę jakąś symboliczną w porównaniu ze składkami związkowymi kasę, jeśli jacyś moi przedstawiciele będą chcieli i będą realnie działać na moją korzyść. Co ważne – poprawienie naszej wędkarskiej doli, czyli wzbogacenie, przyrost rybostanu danych akwenów, będzie oznaczać poprawę stanu wód w ogóle, na czy powinno zależeć WSZYSTKIM.
Dlatego zapraszamy także pasjonatów turystyki, osoby ukierunkowane ekologicznie, a przede wszystkim wędkarzy. Ja z satysfakcją odbieram sygnały, jak ostatnio – poznał mnie z mojego bloga jakiś wędkarz i mówił mniej więcej tak: kurde, panie, ja ryby zabieram, ale masz pan rację – ten rok to jest takie dno, że mógłbym na jakiś czas przestać zabierać ryby, byle bym widział w tym sens, że to jakaś perspektywiczna akcja i ktoś nad tym rzeczywiście czuwa. I wierzcie – szczególnie w tym roku takich sygnałów miałem więcej. Nie wspominam o etatowych wędkarzach no kill, bo ci doskonale wiedzą, w jakim położeniu są nasze wody.
Wspomniałem, że inicjatywa wyszła od kilkudziesięciu osób, głownie wędkarzy, nie mniej po rozpropagowaniu pomysłu i zrobieniu jakby zbadania terenu, okazuje się iż osób sprzyjających takiej inicjatywie jest lekko 200+. A to na obecną chwilę.
Ponieważ jest nas dużo i zapewne od strony przekonań politycznych reprezentujemy przekrój społeczeństwa, dlatego powiedzieliśmy sobie, że nie robimy z tego akcji politycznej, tylko raczej będziemy chcieli wypracować jakiś trwały dialog z lokalnymi, odpowiedzialnymi za wody instytucjami [z PZW także gdyby chciało].
Dlatego bardzo zapraszamy zainteresowanych na spotkanie inicjujące taki pomysł w dniu 29 września [piątek] na godzinę 18.00 w Krakowie, Zabłocie 20-22 sala 9. Jeśli wędkarstwo, niezależnie w jakiej uprawiasz je odmianie, jest Twoim ulubionym hobby i czujesz, że postępująca degrengolada około krakowskich wód pozbawi Cię z czasem możliwości uprawiania tego hobby – bądź na tym spotkaniu, posłuchaj, zabierz głos, jeśli masz jakiś pomysł, uwagę.
Na spotkaniu będą przedstawicie ugrupowań partyjnych , które wyraziły zainteresowanie naszymi problemami, osoby z niektórych zapewne urzędów, przedstawiciele SSR, mediów.
By nie być gołosłownym. Największy w przypadku Wisły wędkarski kłopot, jakim są nieprawdopodobnie chaotyczne wahania wody na niektórych wiślanych progach, już doczekał się pewnych kroków. Jest to głównie zasługa Pawła Chodkiewicza, nie mniej jeszcze kilkanaście innych osób przyczyniło się do nagłośnienia tematu, a na pewno nie będzie to koniec.
Tak, że wesprzyjcie nas Wędkarze, bo to działanie na korzyść nas wszystkich.