Szukaj
Close this search box.

Dziwny rok albo sięgamy dna -kwiecień

Zacznę od ciekawostki. Na stulecie firmy Abu otrzymałem limitowany zestaw replik pierwszych błystek wahadłowych tej marki. Patrząc na nie, bez wątpienia i dziś byłyby  skuteczne. Pewnie je będę mieć długo, bo choć lubię wahadłówki, to za wiele tych szczupaków nie ma i pewnie szybko ich nie stracę. Fajnie mieć taki zestaw i traktuję go bardziej kolekcjonersko.

(fot.A.K.)
(fot.A.K.)

A jak było nad wodą?  Z obecnej perspektywy, to ja już nie mam do końca zdania, co się dzieje na około krakowskich wodach płynących. To będzie taki kwietniowy raport, planuję jeszcze majowy i czerwcowy. Gdybym pisał go na gorąco, w kwietniu, to bym uznał, że naprawdę przekroczyliśmy jakiś punkt krytyczny, szczególnie jeśli myślimy o Wiśle. Teraz… Nadal tak uważam, nie mniej ten rok jest faktycznie wyjątkowy pogodowo. U mnie w ogrodzie bez ZACZYNAŁ kwitnąć w drugiej połowie maja. A pamiętam lata, gdy PRZEKWITAŁ  z końcem długiego weekendu… Na Wiśle poziom wody był zadziwiająco wysoki całą zimę i marzec, po czym woda gwałtownie opadła i na progach bujali nią non stop. Skoki po pół metra normą. O jakimś efektywnym tarle można zapomnieć. Podobnie jak wielu bywalców Wisły około krakowskiej, uważam, że wahania wody które w ostatnich 3-4 latach są już jakby zupełnie przypadkowe z punktu widzenia po prostu obserwatora rzeki, doprowadziły do zagłady rybiego życia. Najzwyczajniej duże skoki wody, dosłownie z kwadransa na kwadrans, powodują dramatyczne straty, szczególnie w trzech sytuacjach:

– w okresie wiosennym ginie zapewne ogromny procent ikry, wszak przytłaczająca większość ryb trze się blisko brzegu lub na relatywnie płytkiej wodzie

– w ciepłej porze roku gwałtowne skoki poziomu wody nocą zaskakują drobne ryby, które nie nadążają za zmianami o tej porze doby i nie opuszczają płycizn na których się chronią [pamiętajmy, że wśród rybek 5-15cm są nie tylko uklejki, ale też małe klenie, bolenie, płotki, świnki]

– podobnie późną jesienią i wczesną zimą – ryby, przynajmniej w moich stronach wciąż jeszcze są na płytszych odcinkach, ale w lodowatej wodzie te najmniejsze reagują bardzo, bardzo opieszale i ich grube setki zostają na żwirowiskach; niby wszelkie ptactwo ma używanie, nie mniej wodę zubaża to w stopniu znaczącym [na moich odcinkach znajdowałem głównie setki kiełbi i czebaczków – te akurat są intruzem, ale wiele było płotek, małych kleni, a trafiały się sandacze i okonki, karasie i różanki

Nie miejmy złudzeń – wędkarze zabierający ryby dożynają tylko rzekę. Kiedyś byłem zaskoczony. Na trzech fragmentach z których tylko na jednym czasem zastawałem jakieś auta, a i to głównie na bielskich lub śląskich rejestracjach, tym razem łącznie 12 kijów, a rejestracje…krakowskie. I poza podcinką grubej świnki nikt nic nie wyjął. Ani na spina, ani z gruntu…

Dochodzi już do grubych paradoksów, bo nawet na sztandarowych burdelach: „Niagara”, poniżej stopni Przewóz, Łączany itd. – ludzie nie są w stanie nic szczególnego złowić. Nierzadko zupełnie nic. Ja trochę się śmiałem, trochę zazdrościłem, bo sam nie przepadam za takimi miejscami, ale kilku znajomych non stop okupujących takie pigalaki, jeszcze w zeszłym roku łowiło tyle bardzo fajnych ryb różnych gatunków, że „urobek” sezonu jednego znajomego mógłby obdzielić moje trzy…To są w ogóle rzeczy nie do wiary, choćby w porównaniu z rokiem 2022, a co dopiero z dawniejszymi latami, choć nie myślę o tym co było 10 lat i dawniej…

To, że jest bardzo, bardzo kiepsko pokazują poszukiwania wędkarzy  i widoczny ruchu nad wodą. To, co opisywałem wyżej –nowe rejestracje w miejscach, gdzie ich nie widywałem. Ktoś nowy się pokazuje, posiedzi ze dwie godziny i znika gdzieś. Ludzie z Krakowa jeżdżą w okolice Nowego Brzeska i niżej, a tamtejsi wędkarze, często klnąc na pustkę w swoich sprawdzonych metach, przyjeżdżają do…Krakowa. Mam jeszcze takie spostrzeżenie, wprawdzie z perspektywy już lipca: znacząca cześć zagorzałych spinningistów i muszkarzy wśród moich znajomych, kupiła odległościówki i łowi linki, karasie… Po prostu doszli do wniosku, że inaczej nie ma sensu.

Kiedyś miałem jazie i one były warte trudu i zachodu w kwietniu, ale teraz w około krakowskiej Wiśle jest ich tyle, co kot napłakał.

Trzeba też przyznać jednak, że cudów także nie dokonywałem na zbiornikach z wodą stojącą. Po prawdzie to wyniki też miałem zastanawiająco słabe. Słownie ze dwa razy złowiłem jako takie krasnopióry w ilości dopuszczającej, jak na ten gatunek.

(fot.A.K.)

Naprawdę, nie uprawiam tu jakiejś propagandy. Pod koniec miesiąca to byliśmy dosłownie przygnębieni, ale mimo, iż w maju łącznie pojawi się więcej fotek, to okaże się, iż miesiąc ten będzie chyba najgorszym odkąd każdy z naszego grona spinninguje. Wyjątkiem będzie Rafał, który we Wrocławiu na niby wodzie zatrutej rok temu, łowił fenomenalnie i przede wszystkim – powtarzalnie. Bliscy i dalsi znajomi też nie mieli wiele do pokazania za cały kwiecień. Krzychu złowił grube klenisko, ale to był Dunajec.

(fot.K.P.)

Podobnej wielkości klenie i to w ilościach imponujących podsyłał nam na fotach Mateo i też były to okazy z Dunajca. Będę jeszcze prezentować jego ryby.

Egzotyczną zdobycz swojego kolegi zaprezentował Rafał, ale to była ryba także nie z naszych rejonów. Nie mniej duża jak na ten gatunek. Złowiona w Nysie, ale wybaczcie – nie pamiętam teraz której, choć na bank nie w Łużyckiej.

(fot.R.S.)

W każdym razie 50+ jeśli chodzi o palię w Polsce, to już dużo.

Wychodzi na to, że są same ciekawostki. Zygmunt, zagorzały muszkarz,  ani z Raby, ani nawet z komercyjnych łowisk nie podesłał pstrąga. Za to bardzo dużego karasia złowionego na streamer. Ryba rzeczywiście okazowa, bo to było wyraźne 40+.

(fot.A.K.)

I już na koniec karasie złote, te nasze. Znam idiotów, którzy  klną, wypuszczając na Przylasku kolejnego złotego talarka w wielkości 30+. Po prostu chętnie by je pozjadali, ale tam jako tako to jest pilnowane, no i inni łowiący patrzą na ręce. Nie mniej pokazuje to, jak w zaledwie kilka lat zakaz zabierania danego gatunku potrafi poprawić jego sytuację. Złotych karasi metodami gruntowymi, fachowcy łowią po kilkanaście przy przeciętnym dniu, a wszystko rybki pod kilogram. Trudno się dziwić, że są entuzjaści łowienia ich na spinning, choć karasie, szczególnie te złote, to trudniejszy przeciwnik w tej metodzie. Nie mniej przy obfitości populacji, nie jest to aż takie trudne.

(fot.P.N.)

Mnie dziwi, czemu takim zakazem albo choć górnym wymiarem nie obejmie się innych gatunków. Nie wiem na co się czeka? Aż wzdręgi  czy płotki pozostaną tylko w rozmiarze do 20cm? Dla mnie to niepojęte. Można narzucić mentalnym dziadom zakaz zabierania karasia, a bolenia się nie da?

3 odpowiedzi

  1. … kiedyś zazdrościłem wszystkiego (u mnie, o takich rybach, tylko po-marzyć!!!)… teraz zazdroszczę karasi… tych pospolitych… złotych… i najcenniejszych… szkoda tych kleni, jazi… taaak, jazi 50+ najbardziej szkoda… u mnie takich „ze świecą szukać”… klenie gdzieś tam się kręcą, brać nie chcą… ale… ale, bywają… jazi, karasi (pospolitych) brak!!! trzymam kciuki, zaglądam „na stronę”, ale wiary już brak…

  2. Adamie, wyjście z sytuacji jest jedno… Rozbiórka progów. I tak są one nikomu (poza ich właścicielami, którzy trzepią na nich kasę) niepotrzebne. Nie wiem czy widziałeś film na YT pt: „Zaginiona autostrada” ( https://www.youtube.com/watch?v=l-lKUBu1mPY ). Polecam obejrzeć. Do tego należy dodać obowiązkowy odstrzał (a nie płoszenie, które nic nie daje, a tylko napędza metabolizm ptaków i sprawia, że muszą więcej jeść, bo zużywają więcej energii na ucieczkę) kormoranów w okresie zimowym. Bez tego, z roku na rok, będzie niestety jeszcze (!) gorzej…

    Lecz mam wrażenie, że naszym włodarzom brakuje jaj, by tak „grube” przedsięwzięcia zrealizować, albo zderzają się ze ścianą urzędniczą w WP, WIOŚ czy innych ministerstwach…

    1. Ten film powinien programowo oglądać każdy pracownik urzędu mającego cokolwiek wspólnego z wodą okołokrakowską. Odstrzał kormoranów bezwzględnie. Postawy urzędów/stowarzyszeń podzieliłbym na dwa rodzaje: PZW – brać kasę i siedzieć możliwie długo cicho nic nie robiąc, nic nie zmieniając, bo jeszcze ktoś zapyta co to jest to PZW i ile w tym kasy [teraz trochę zmieniają postawę, jak rzeczywistość dosłownie zapukała do włodarzy]; WIOS-e, WP itp – tam wg mnie po równo: nie chce się, nie mają pomysłów i się nie znają.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *