No, Liga jak na razie jawi się jako trout area, swojsko zwana paszokarnią [paszok – świeżo wpuszczony tęczak]. Nie powiem, żebym był tym zachwycony i chyba nie jestem tu odosobniony. Na początek refleksja, z którą się już podzieliłem z kolegami. Złym pomysłem było podawanie propozycji łowisk, na które cześć osób nie chce wykupywać zezwoleń, lub po prostu nie chce na nich łowić. Wprowadzenie łowisk alternatywnych do wyboru nie bardzo ma sens, bo dość mocno od siebie odstają. W przypadku zbiorników Brzegi nr 2 i nr 3 to są dwa zupełnie inne światy. Dosłownie. Zbiornik nr 2 to lej w ziemi o średnicy 200 – 300m bez jakichkolwiek trzcin – łowisko no kill w którym gotuje się od tęczaków; „trójka” zaś, to relatywnie dziki zbiornik, znacznie większy, na około 2/3 linii brzegowej porośnięty ścianą trzcin, a dominującymi spinningowo rybami, na które jest sens liczyć są wzdręgi, okonie i liny [szczupak w kwietniu się nie liczy z oczywistych względów]. Tęczaki na „trójce” też są wpuszczane, nie mniej pewnie 90% z nich kończy żywot w ciągu pierwszej doby, odkąd można je łowić. Na Brzegach nr 3 byłem ostatnim razem …12 lat temu, na paszokowej „dwójce” – raz około 20 minut w grudniu 2021, mimo, iż cały rok miałem tę opcję wykupioną. Po prostu łowienie tęczaków – wpuszczaków do mnie nie przemawia, a już taka akcja w wodzie stojącej wręcz odpycha. Jakoś nie oponowałem i inni w sumie też nie, gdy Brzegi 2 z alternatywą w postaci Brzegów 3 pojawiły się w propozycji. Sam uznałem, że uda się zrównoważyć tęczaki drobniejszą rybą. Błąd. Nie było to możliwe.
Dzień przed turą zrobiłem zwiad na „trójce”. Aura była taka sobie: niby słońce, ale rosnący od 14.00 wiatr chłodził mocno. Przez pierwszą godzinę był umiarkowany, zachodni, potem dość silny północny. Nastawiłem się tylko na białoryb. Wnioski miałem takie: z ryb dających punkty faktycznie dużo jest linów [jak na ten gatunek, bo rzadko występuje on masowo], chyba nie najgorzej jest z okoniem, mimo, że go odpuściłem. Natomiast wzdręga wypada tam blado. Krasnopiór jest mnóstwo, ale dominują rybki nie tyle małe, co bardzo małe. Tylko w jednym miejscu widziałem cztery sztuki bez wątpienia mające za sobą te nasze minimalne 25cm, nie mniej to także nie były ryby choć troszkę 30+… Do tego wzdręga jest tam bardzo rozproszona, a przy aurze jaka była [wiatr z północy] to wszystkie siedziały w trzcinach. Plusem jest to, iż tam chyba sporadycznie pojawiają się maniacy łowienia białorybu na UL. Nie ma wydeptanych w trzcinach ścieżek i choć chodzi się jak czołg, to ryby nawet tak bardzo nie uciekają. Tyle, że można zapomnieć o rzucaniu w ścianie suchych badyli na 3m wysokich. W każdym razie w 3,5h zaliczyłem kilkadziesiąt krasnopiór do max 20cm, cztery przypadkowe okonie z których trzy otarły się o 25cm [stąd sądzę, iż coś tu można ugrać] i jedyną punktowaną rybę – lina 40cm. Drugi w ostatniej chwili porzucił chęć zjedzenia gumowej ważki.
Potem pojechałem na paszokową „dwójkę”. Byłem szesnastym albo siedemnastym wędkarzem nad wodą. Północny wiatr wiał tu już grubo – wszędzie łyso, krajobraz księżycowy. Widać było dużą aktywność ryb. Pobicia [tęczaki ewidentnie polowały na małe rybki], spławy widać było szczególnie blisko brzegu , na który wiatr gonił fale. Tam dwie godziny dały 11 pewnych brań i trzy domniemane. Miałem wzdręgową witkę i kilka ryb spadło, wyjąłem cztery sztuki do 40cm. Ryby brały na wszystko: jednego złowiłem na mikro wahadłówkę, jednego na dużego pstrągowego koguta, jeden padł na dużą gumowo – piórową imitację larwy jętki…Brania blisko powierzchni, choć na dość szybko prowadzone wabiki. Większość kontaktów po maksymalnie dalekim rzucie, na pierwszych metrach.
Wnioski były oczywiste. Nie ma szans nawiązać choćby rywalizacji łowiąc na „trójce” z osobami łowiącymi na „dwójce”. W optymistycznym scenariuszu, gdyby tęczaki brały słabo [są naprawdę nieprzewidywalne], a białoryb wybornie, to można się moim zdaniem pokusić o 200 – 300 pkt na Brzegach 3. To da niezłe, ale tylko około 6 – 7 miejsce [tak szacowałem po wynikach tych, którzy po kilka razy jako trening zaliczyli Brzegi 2]. Ale na drugi dzień, w czasie tury zapowiadało się okropnie: ciśnienie jechało w dół [okonia od razu można było skreślić], miało być zimno, całkowite zachmurzenie i deszcz – odpada lin i wątpliwa tam na punkty wzdręga. Cóż, zgiąłem kark i wybrałem „dwójkę”. Gdybym nie „przytulił” zera na Kryspinowie, co wydawało mi się nie do pomyślenia i była ciepła słoneczna pogoda, to raczej zaryzykowałbym Brzegi 3.
W dniu tury od rana padało i było zimno. Tylko 5 stopni. Wybrałem obszar brzegu, gdzie zgodnie z prognozą, wiatr, który miał być, powinien pchać fale. Malutkie mam doświadczenia z tęczakami w stawie, ale temat wiatru i brzegu, to chyba jedyny pewnik. Zresztą potwierdziła to tura. Zakładałem oczywiście, że paszoki na bank nie będą tak ochoczo współpracować, jak dzień wcześniej. Michał, Brandy i Tommy wybrali Brzegi 3.
7.00. Start. Początkowo bez wiatru. Ryby pokazują się we wszystkich rejonach zbiornika. Początek dość deprymujący dla chyba wszystkich, bo po przekątnej w jednym kąciku, w pierwszych minutach „leci” ryba za rybą. Znaczy się tęczaki. U nas totalna cisza. Trwa to około 20 minut i zaczyna wiać. Naprzeciwko nas łowiący cichną, a w moim rejonie pojawiają się pierwsze hole, spady, ale i punkty.
Tyle, że nie u mnie…
Leje. Ręce ostatni raz zmarzły mi tak w lutym przy minus trzech…
90 minut za nami. Nie poddaję się, nie mniej jestem podłamany. Na teczakach się nie znam, ale tyle mi wystarczy, żeby wiedzieć, iż tylko jakimś cudem coś skuszę. Starannie wyselekcjonowane pudełko – wszystko poszło w ruch. Nawet domniemanego kontaktu. Koledzy bez cudów, ale coś ciągnął. Łowimy w tym samym rejonie, stojąc o 5 -7m od siebie: Maciek, Marcin Drugi i ja. Maciek proponuje mi przynętę. Godzę się chętnie, choć nie tyle ostry serowy zapach mnie uprzedza, co rozmiar wielkiej larwy chrabąszcza – wielkiej jak mały ogórek. Szok, że te ryby na coś takiego w ogóle zwracają uwagę. Ale na takie i podobne cuda zdobywają niektórzy punkty. Byłem oczywiście świadomy tych już nie takich zresztą nowinek, ale jakoś nie miałem chęci na taki zakup. Dla mnie jednorazowy.
W międzyczasie Zygmunt wyciąga pstrąga na muchę, który…nie ma 30cm. Bez punktów. Widzę jak Jacek holuje na bank punktowanego tęczaka, ale ryba spada już blisko niego. Zazdroszczę i podziwiam Bartka: facet łowiąc na mikro przynęty coś na punkty wyskubał z tej wody. Był najszybciej punktującym – w czwartej minucie tury.
Ja w poczuciu bezsilności…
Wygrzebałem jakąś bardzo starą główkę [takie coś miedzy 1 a 1,5g]. Nabiłem śmierdziela o – przepraszam za mało eleganckie określenie – oczojebnym cytrynowym, odblaskowym kolorze i rzucam. Niby wiara czyni cuda. Ale jej jakoś nie mam, choć widziałem, jak Marcin Drugi i Maciek coś na to już mieli. Po kilku rzutach mam mocne branie, ale bez skutecznego zacięcia; może trzy rzuty później powtórka. Też pudło. Nie, nie wierzę w toto. Znów jadę z tym co mam swojego. Kolejny kwadrans i nic.
Jest trochę przyjemniej, bo przestało lać. Wygląda nawet jakby były nieśmiałe ruchy ku rozpogodzeniu. Zaciskam zęby i znów wieszam na agrafce tę karykaturalną mini – parówkę. Wiatr wieje w poprzek, na plecionce spory balon, zwijam bardzo wolno. W pewnym momencie mam wyraźne, ale bardzo miękkie zatrzymanie. Jest pierwszy tęczak.
Oczywiście morale mi skacze jak nie wiem co, bo widać, że w takim dniu, mimo, że to taki wędkarski burdel, to nawet jedna ryba może dać niezłe miejsce.
Co będę gadał – potem poszło mi z górki. Bez finezji, bez żadnych szczególnych ruchów. Jakby nie pomoc Maćka, to bym nie kwikną. Aż się głupio czułem. Stojąc w czterech – dołączył do nas Marcin, był długi okres, gdy tylko ja miałem brania. Jedyne, co po lidze z Maćkiem wydumaliśmy, to dwie kwestie:
– na bank łowiłem w obszarze, gdzie chyba najwięcej ryb przepływało tego dnia [kwestia kierunku wiatru i i ukształtowania linii brzegowej w tym miejscu]
– zastanawiał mnie ten balon [byłem najbardziej z kolegów narażony na atak wiatru na linkę] – brania były relatywnie bardzo głęboko – moim zdaniem nawet na 2-3m, kontakt był wtedy wyraźny ale miękki i te ryby zacinałem; ostre ugryzienia nie skutkowały zapięciem ryb]
Miałem w sumie około 20 – 25 pewnych kontaktów, trzy ryby spadły, 9 wyjąłem w tym jednego w ostatniej chwili sprzed paszczy około 65cm szczupaka, który już, już dobierał się do tęczakowego ogona i za nic miał moją obecność.
Wynik mnie cieszył, tylko w obliczu kaprysu natury, która w marcu zafundowało mi zero – przypomnę – wtedy liczyły się też świeże wpuszczaki, a padły tylko dwie ledwo punktujące dzikie rybki…
Aby była jasność: nie potępiam tych, których kręcą takie miejsca. Póki jest jeszcze trochę wolności, każdy wybiera, co lubi. Dobrze, że takie miejsca są.
Po turze, część z kolegów zgodziła się na krótkie refleksje.
Mikołaj: Całą turę łowiłem na brzegach 2. W ostatniej godzinie trafił się jeden okoń 30cm. Poza tym 2 brania niewcięte. Ogólnie liczyłem że będzie lepiej…
Tomek: W załączeniu mój jedyny dzisiaj tęczowy, w klasycznym rozmiarze 33 cm 😉 Oprócz tego miałem jeszcze kilka brań nie zapiętych. Liczyłem na trochę więcej… Nie przepadam za tym łowiskiem, nie bywam tam, nie trenowałem, ostatni raz byłem tam bardzo dawno temu. Łowiłem na muchę (streamer i sucha). Gratulacje dla Ciebie (świetny wynik !) i dla innych punktujących !
Maciek: Do punktacji tęczaki 34cm, 35cm, 36cm, 34cm, 36cm. Łowione na Brzegach 2 na spinning, początek słaby, brania zaczęły się po godzinie, po założeniu śmierdzącej larwy nabytej specjalnie na tą okazję i tej larwy już nie zmieniałem do końca. Jakoś mało skutecznie łowiłem – dużo niezaciętych brań i spadów. W zasadzie nie bardzo jest o czym pisać ze względu na monotonię takiego łowiska, trochę tak się czułem jakbym pojechał na grzyby do pieczarkarni.
Mateusz: Na kwietniowej turze obławiałem północno-wschodni róg zbiornika Brzegi nr 2 no kill. Przez 5 godzin miałem 16 pewnych brań ale wykorzystałem tylko trzy… Wyholowane pstrągi tęczowe 35 cm oraz 33,5 i 33 cm. Mocno pechowa dla mnie tura bo zbiornik znam bardzo dobrze, lecz zabrakło szczęścia. Ryby złowione na białą pupę 1,2 cala z Fishup na główce 2 gram oraz Largo Slim 34 mm od Libra Lures o zapachu krylowym w kolorze fiolet z brokatem również na główce 2 gramy.
Zygmunt: Łowiłem na zbiorniku Brzegi 2. Próbowałem swojego szczęścia z użyciem muchówki i dość szybko podebrałem mojego pstrąga na całe 29,5 cm. Wziął na nimfę z okolicy dna. Na suchą muszkę, nimfy, streamery miałem naprawdę wiele brań, niestety nie potrafiłem skutecznie zaciąć ryby. Dopiero tuż przed końcem tury, gdy już pogodziłem się z zerowaniem, udało mi się skusić i wyholować pstrąga tęczowego na 34 cm.
Robert: Nie miałem złudzeń co do możliwości Brzegów 3 vs no kill. Turę spędziłem praktycznie w jednym miejscu i doczekałem się tęczaka 36cm. Większość czasu rzucałem larwami ważki na 1g i na to też złowiłem paszoka. Trout area to nie moja bajka, na szczęście kolejne tury już z górki 🙂
Krzysiek: Ciężko coś pozytywnego napisać o tej turze…. Pogoda beznadziejna, zbiornik dla mnie poza okresem na szczupaka drętwy. Jako, że nie lubię łowić Tęczaków na spinning postanowiłem po odwiedzinach zbiornika i podpatrzeniu Zawodników z reprezentacji „naszego kochanego okręgu” w wędkarstwie muchowym, że i ja spróbuje tej metody …… i tak oto się zaczęło….Łowiłem na streamery, ryby brały falowo, głównie gdy padało. Złowiłem i poprawnie sfotografowałem 8 ryb w przedziale 32 – 35cm. Po weryfikacji na dużym ekranie: 33, 32, 35, 34, 35, 33, 33 i 34 cm. Brań nie zakończonych holem odnotowałem ok. 10, spiętych ryb 3. Ogólnie nie odczuwam satysfakcji z wyniku, tura strasznie męcząca, jedynie metoda połowu do mnie mocno przemawia i obiecuję, że jeszcze zobaczycie mnie z muchówka na turach Ligi 🙂 Jedyne czego żałuję, to to iż nie złowiłem 10 szt. na turze, tak by nasz Tommy musiał wpław przebrnąć „Smródkę” …..
Bartek: Krótko bo nie ma specjalnie o czym pisać. Do piątku przed zawodami myślałem, że będę łowił na zbiorniku 3. Zmieniłem jednak zdanie, bo wieści znad tej wody rokowały okrągłe 0. Na dwójce łowiłem pierwszy raz. Krajobraz jak z filmu katastroficznego – kilkunastu chłopa nad kwadratową kałużą wody. 5 drzew, wokół hałdy kamieni. Krajobraz smutny i przytłaczający. I w takich oto smutnych okolicznościach wyjąłem 3 tęczaki – 1×34 i 2×35 cm. Każdy na inną przynętę – na Larvę Libry (hit dzisiejszego dnia), gumową imitację nimfy oraz Tantę. Punkty są, to najważniejsze. Jedno jest pewne – nie pojawię się tam prędko, chyba że będę chciał nauczyć swoją córę posługiwania się wędką.
Wyniki tury:
Nieobecni – Maciek Drugi, Weronika, Rafał, Jędrzej, Karol i Grzesiek oraz obecni ale zerujący – Brandy, Marcin, Kuba, Tommy , Michał i Piotrek – wszyscy dostają po 17,5 pkt.
XI miejsce – Tomek – 11 pkt [tęczak 33cm – 64 małe 4 punkty]
X miejsce – Zygmunt – 10 pkt [tęczak 34cm – 75 małych punktów]
IX miejsce – Mikołaj – 9 pkt [okoń 30cm – 81 małych punktów]
VIII miejsce – Robert – 8 pkt [tęczak 36cm – 97 małych punktów]
VII miejsce – Jacek – 7 pkt [tęczak 37cm – 108 małych punktów]
VI miejsce – Mateusz – 6 pkt [3 tęczaki: 2 x 33 i 35cm – 214 małych punktów]
V miejsce – Bartek – 5 pkt [3 tęczaki: 34 i 2 x 35cm – 247 małych punktów]
IV miejsce – Marcin Drugi – 4 pkt [4 tęczaki: 32, 2×33 i 36cm -278 małych punktów]
III miejsce – Maciek – 3 pkt [5 tęczaków: 2 x 34, 35 i 36 x 2 – 430 małych punktów]
II miejsce – Krzysiek – 2 pkt [8 tęczaków: 32, 3 x 33, 2 x 34 i 2 x 35cm – 567 małych punktów]
I miejsce – Adam – 1 pkt [9 tęczaków: 33, 4 x 34 i 4 x 35cm – 708 małych punktów]
Dowiadując się o punktowanym okoniu Mikołaja, byłem tym podobnie zaskoczony, jak wygraną w tej rundzie 🙂
Jak zwykle druga tura już mocno przetasowała klasyfikację generalną i choć przed nami jeszcze osiem rund, a do grudnia daleko, to warto rzucić okiem, na co się zanosi.
Prowadzi Krzysiek, który już drugi raz pod rząd zajął znakomite drugie miejsce – ma 4 pkt [838 małych punktów].
Doskonale idzie Marcinowi Drugiemu i Mateuszowi. Obaj mają po 7 pkt z tym, że Mateusz ma 897 małych punktów, a Marcin Drugi 408.
Rewelacyjnie wystartował Bartek – jest trzeci, ma 9,5 pkt przy 366 małych punktach.
Na czwartej pozycji jest Zygmunt, który ma 14,5 pkt i 194 punkty małe.
Piąte miejsce na tę chwilę zajmuje Robert – 16,5 pkt/ 123 małe punkty.
Ja jestem szósty – mam 17,5 pkt przy 708 małych punktach.
Siódmy jest Maciek, który ma 19,5 pkt, a zgromadził 430 punktów małych.
Ósmą pozycję zajmują dosłownie ex aequo Jacek i Maciek Drugi mając po 23,5 pkt i identyczny bilans małych punktów – po 108.
Lokata dziewiąta na ten moment należy do Marcina – 24,5 pkt [75 małych punktów]
O punkt z Marcinem przegrywa Mikołaj [25,5 pkt/81 małych punktów] i jest dziesiąty.
Tuż za nimi, jedenasty jest Michał – 26 pkt przy 26 małych punktach.
Ostatnie punktowane miejsce – dwunaste – zajmuje Tomek, który ma 27,5 pkt/64 małe punkty.
Pozostali – Kuba, Rafał, Brandy, Grzesiek, Jędrzej, Weronika, Tommy i Piotrek na razie nie punktowali.
2 odpowiedzi
Gratulacje w szczególności dla Mikołaja! Pierwsze punkty są i ryba nie głupia!
Ja nie mam wykupionej pełnej, dlatego łowiłem na Brzegach 3. Miałem jedna rybę na punkty ale spadła…
Jeszcze ciekawostka: Brzegi 3 są połączone z kąpieliskiem (dawne Brzegi 1) dren średnicy ok 20 cm. Woda przepływa w kierunku trójki.
I właśnie tam widziałem potencjalne punkty (paszoka) który nie dał się skusić do brania. PO PROSTU SPIRDZIELIŁ RURĄ Z PZW!😅 Jeszcze patrzyłem czy wypłynie z drugiej strony. Udało się ,uratował życie! Szczena mi opadła, kolejne uczucie miałem typu jak gubisz pieniądze z kieszeni.
Panowie włodarze gratulacje! Też tak trzeba zrobić, tylko gdzie…
Hheheh uciekł bo wiedział jaki czeka go los na pzw