Szukaj
Close this search box.

Konkurs – finał

Konkurs 2014, jak i poprzedni – dwa lata temu, był w moim założeniu kolejną próbą, zachęcającą ludzi do innego spojrzenia na wędkarstwo, nie tylko przez pryzmat siatki i patelni. Jest to jakaś forma edukacji. Podchodzę do tego jednak z dużym dystansem, jako po prostu zabawy.

Gdyby ilość maili jakie dostałem, by zmienić zasady całej akcji na bardziej przyjazne, zamieniła się w ilość fotek, to byłoby nad czym się głowić. Ale postanowiłem być konsekwentny i uparłem się. Cóż, jeśli by nawet traktować całą rzecz na luzie – przyznaję  – przegiąłem z regulaminem. Mea culpa. Jeśli kiedyś będzie następny raz, to potulnie poddam się sugestiom. A tak, to mam słownie trzy zdjęcia, spełniające wymogi regulaminu, przy czym ostatnia, nadesłana fotka, która spełniła wymogi – przyznaję raz jeszcze  – rozdętego regulaminu –  wpłynęła dosłownie tuż przed 24.00, 31 grudnia.

Pominąłem więc część pierwszą oceny, czyli jak zakładałem – Wasze głosowanie na 10 najlepszych zdjęć, z których miałem potem wybrać te trzy i od razu przystąpiłem do oceny tych trzech jedynych.

Jury w składzie jak poprzednim razem, czyli moja wędkująca piękniejsza połowa, Paweł, który wprawdzie zdjęć szczególnie wiele nie robi,  ale ma na koncie masę dużych ryb różnych gatunków i ja. O ile poprzednim razem dość mocno się całą oceną ekscytowaliśmy i byliśmy jednomyślni po kilku dopiero głosowaniach, to teraz ustaliliśmy, co i jak w 10 minut.

Jedyne czego trochę żałuję, to kilku, chyba bardzo młodych spinningistów, którzy pytali mnie, czy jest sens wysyłać fotki z wypuszczanymi miarowymi, ale małymi jaziami, kleniami. Mimo moich zachęt, że nie tylko wielkość się liczy, żaden z nich nic nie podesłał, jakby nie wierząc w swoje siły.

Wracając do wyników.

Miejsce trzecie przyznaliśmy jednogłośnie za zdjęcie przedstawiające moment wypuszczania szczupaka [60cm – anonimowe bajorko] Panu Przemysławowi Kaderzawkowi. Nagroda – dwa zestawy gum [małe i duże] Keitech.

(fot. P.K.)

Woblery – nagrodę za miejsce drugie otrzymuje Pan Tadeusz Biernat, za nocną fotkę z pięknym sandaczem. Nomem omen, wędkarz ten podesłał mi taką ilość zdjęć ryb tego gatunku w wielkości 60 – 86cm, złowionych tylko w tym roku na około krakowskiej Wiśle, plus krótką relację, jakby statystykę z września i października, że zacząłem wątpić we własne i dość szerokiego kręgu znajomych umiejętności. Jest to jedyny spinningista spośród naprawdę dużej liczby ludzi, których znam dobrze, średnio, albo ledwie przez internet, który połowił w temacie tego gatunku, a pozostali przyznają i ja się pod tym też podpisuję, że jest z tymi rybami tragedia na naszym terenie, co zresztą  znalazło  odzwierciedlenie w zmianach regulaminowych naszego okręgu –  wprowadzenie górnego wymiaru dla sandaczy i to w bardzo realnej wielkości, bo tylko 70cm. Nie wiem, czy się uda, ale będę chciał namówić zdobywcę drugiego miejsca na dłuższy wywiad i uchylenie rąbka tajemnicy, jak to się robi.

(fot. T.B.)

Miejsce pierwsze zdobył Pan Piotr Szczypa za bardzo urokliwe zdjęcie z wypuszczanym sandaczem [60cm – Wisła]. Nagrodą jest wędka Konger  Impuls 2,7m do 18g, czyli bardzo fajny kleniowy, wielkorzeczny kij.

(fot. P.S.)

Zwycięzców proszę o  kontakt mailowy na jaki adres mam wysłać nagrody. Raz jeszcze dziękuję całej trójce za udział, podobnie, jak pozostałym osobom, których fotki jednak nie spełniły wymogów.

Dziękuję również sklepowi Pirania za ufundowanie nagród.

Zauważę też, choć przy takiej liczbie zdjęć to żadna próba, ale poprzednio rządziły bolenie, a miarowy szczupak był słownie jeden. Sandacz się wtedy nie pojawił.

Na koniec jeszcze małe wyróżnienie ode mnie. Otóż otrzymałem zdjęcie, wprawdzie nie spełniające wymogów [ryba zdecydowanie nie miarowa], ale z historią. Było to w ogóle pierwsze nadesłane na ten konkurs.

(fot. ?)

Ponoć okonek na nim, to jedyna ryba zawodów, gdzieś na Pomorzu, jeśli czegoś nie pokręciłem. Sam jeszcze dobrze pamiętam, a bywa, że o zgrozo wciąż jestem świadkiem zachowań, gdy takie maleńkie okonki są wyrzucane w krzaki, bo jeden z drugim, zakodował sobie „nowatorskie” spojrzenie z lat 60 – ych i 70 – ych  XX w. o szkodnikach. Chętnie wyślę Autorowi jakiś dobry wobler, tylko za nic nie jestem w stanie znaleźć tego maila wśród wszystkich informacji, więc jeśli zagląda nadal na ten blog, to proszę o kontakt.

7 odpowiedzi

  1. gratulacje dla zwycięzców 🙂 szkoda, że już prawię nie spininguję 🙂
    Adam pamiętaj kiedyś o muszkarzach 🙂

  2. Gratulacje dla Piotra Szczypy. Piękne zdjęcie jak i cała galeria wedkarska godna podziwu. Czy próbował pan już swoich sił na gruncie ? Na zdjęciach widać tylko spining. Pozdrawiam z lewego brzegu Wisły !

  3. Gratuluję zwycięzcom! Pluję sobie w brodę, bo miałem fotkę i nie wysłałem, a widzę, ze byłaby szansa. Chętnie poczytałbym jakiś wywiad z Panem, który zajął drugie miejsce, może zdradzi jakieś triki z połowów sandaczy, skoro ma takie dobre wyniki. U mnie w ubiegłym roku zupełna posucha pod tym względem. Panie Adamie dałoby się coś z tym podziałać?

    1. Nie bardzo rozumiem. Chodzi o tekst [właśnie dodaję], czy kiedy gdzieś się wybiorę? Jeśli to drugie, to jak zwykle 1 lutego. W styczniu nigdy nie łowię.

  4. Woblerki dotarły.
    Serdecznie dziękuję:)
    Z Fantomem czy Lil Bugiem miałem do czynienia. Ciekawy wydaje się też ten od Savage Gear. Szkoda, że nie mam go teraz na czym wypróbować. Ale sandacze go chyba polubią 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *