Jak to tam działa ? – Dania

Czym różni się wędkarstwo w Danii od naszej siermiężnej niestety „rybałki”? Ano, wierzcie lub nie, ale głównie tym, że dyskusje na temat „zabierać ryby, czy wypuszczać” budzą wprawdzie identycznie silne jak u nas emocje, ale spory te dotyczą wyłącznie pstrągów, łososi i troci… Po prostu Duńczycy rzadko zabierają szczupaki, okonie czy sandacze, a z innymi rybami, to nikt się nawet nie wygłupia.

Pewien Amerykanin, który łowił w Danii i jakiś czas pracował w tym kraju, powiedział tak: „no kill” nie jest powszechne w tym kraju, jednak widziałem bardzo dużo łososi, które po złowieniu wypuszczono”. To daje do myślenia.

Organizacja tego hobby w Danii ma wiele rozwiązań oryginalnych w stosunku do innych krajów, a polega to na tym, że poza oficjalnymi przepisami, funkcjonują tam powszechnie przestrzegane zachowania zwyczajowe. Opierają się one głównie na założeniu, że każdy chce komfortu, więc zachowujmy się tak, jakbyśmy sami tego oczekiwali od innych. Być może dlatego jest to kraj, który non stop przoduje we wszelkich rankingach „najlepszego kraju do życia”.

Znam dwie osoby, które, choć nie są Duńczykami, to od lat mieszkają w tym kraju i mają już obywatelstwo. Podobnie jak system, w którym ludzie tam żyją, także wędkarstwo jest niezwykle przyjazne dla wędkujących. Poza duńskimi forami wędkarskimi i stronami poświęconymi wędkowaniu w tym kraju [prawie zawsze jest wersja angielska], informacjami od  wędkarzy, którzy tam łowili, wiele dowiedziałem się z pracy zbiorowej Duńskiego Uniwersytetu Technicznego, który z końcem 2011r opublikował potężny raport, rodzaj analizy całości wędkarstwa jako turystyki, zjawiska socjologicznego, wreszcie jako biznesu.

Pierwsze, co mnie uderzyło, to fakt, jak to jest możliwe, że w kraju kilka razy mniejszym od Polski, gdzie proporcjonalnie do liczby ludności wędkarzy jest prawie dwa razy więcej, a areał wód skromny w porównaniu z naszym, jest taka masa ryb? A pozwolenie na wędkowanie kosztuje niecałe…60zł? Co takiego jest, jaka żyła wodna, inne fatum czy klątwa, że na wschód od Odry w rzekach mamy z małymi wyjątkami generalnie kaszane, za którą płacimy kilka razy więcej niż w krajach, gdzie zarobki są 5-7 razy wyższe? Poniżej krótka odpowiedź.

Za przepisy i nadzór nad kształtem wędkarstwa odpowiada w Danii Ministerstwo Żywności, Rybołówstwa i Gospodarki Wodnej z niewielką pomocą Ministerstwa Środowiska, co jest pewnym odstępstwem, bo zazwyczaj, tylko jedno ministerstwo ma pieczę nad tym tematem [w demoludach jest to niestety zawsze minister rolnictwa]. Bezpośrednio organem wykonawczym i monitorującym jest Duński Instytut Badawczy Rybołówstwa.  Nie funkcjonuje żadna organizacja mająca jakikolwiek monopol na reglamentowanie wędkarstwa dla społeczeństwa, którego 4,6% bawi się w nasze ulubione hobby -158tys ludzi [w Polsce dla porównania 2,5%]. W Danii przez wędkarstwo rekreacyjne rozumie się nie tylko łowienie na wędki, ale każdy może uzyskać pozwolenie na łowienie siecią w morzu na własny użytek [nie do sprzedaży], czy stawiać różne pułapki na ryby [głównie węgorze]. „Naczelną intencją państwa była i jest poprawa oraz wspieranie wędkarstwa, by zajęcie to uczynić możliwie atrakcyjnym i komfortowym, dla opłacających licencje wędkarskie”. To mniej więcej cytat z jednego z rozporządzeń dotyczących wędkarstwa we wschodniej Jutlandii [część Danii]. Trzeba przyznać, że nie są to tylko słowa bez pokrycia.

Skupimy się na wędkowaniu w naszym rozumieniu tego słowa. Otóż by legalnie łowić w tym kraju należy wykupić licencję. Można ją nabyć w każdym urzędzie pocztowym [także w soboty], oraz siedzibach lokalnych stowarzyszeń i sklepach wędkarskich. Bardzo często można dostać tłumaczenie zasad po angielsku. Koszt przy obecnym kursie korony duńskiej to…55zł. Na tym można poprzestać, gdyż są wody słodkie w których można łowić tylko z tą licencją, aczkolwiek jest ich niewiele, za to wędkowanie w morzu nie wymaga żadnych dodatkowych opłat i z tej właśnie opcji korzysta najwięcej Duńczyków.  Są oczywiście krótsze zezwolenia; licencja jednodniowa na powszechnie dostępne wody, to około 12zł. Osoby poniżej 18 lat i powyżej 65 łowią za darmo. Karta roczna jest ważna przez rok od daty opłaty, czyli nie ma sztywnego sezonu jak u nas od 1 stycznia do końca grudnia.

Wody śródlądowe podzielone są mniej więcej zgodnie z krainami historyczno – geograficznymi Danii i na większość wód śródlądowych należy wykupić dodatkowe zezwolenie. Jest ono z naszego punktu widzenia bardzo drogie – zazwyczaj sprzedaje się dniówki – koszt około 90zł z tym, że przy ich zarobkach, to porównywalna kwota jak nasze najtańsze dniówki [20zł], a wody są wspaniale rybne.

Wody słodkie podlegają lokalnym społecznościom [odpowiednik gmin], a te z kolei oddają je pod nadzór miejscowym stowarzyszeniom wędkarskim, które często wprowadzają dodatkowe zasady.

Przepisy szczegółowe.

Są generalnie podobne w poszczególnych regionach. Podaję przepisy na przykładzie Wschodniej i Południowej Jutlandii [maja chyba najlepsze strony wędkarskie w tym kraju i większość jest dwujęzyczna –  tzn. także po angielsku]. Obszar podzielony jest na 7 stref, jakby naszych okręgów, a każdym zarządza osobny Fisker Forening [czasem z przedrostkiem „sports”], czyli lokalne towarzystwo wędkarskie. Wymiary ochronne są następujące:

– łosoś – 60cm

– troć – 40cm

– pstrąg potokowy – 30cm

– lipień – 33cm

– szczupak – 40cm

– węgorz – 45cm

– sandacz – 50cm

– okoń – 20cm

– płoć – 20cm

Jak napisałem na początku, wymiary mają znaczenie dla ryb łososiowatych, bo pozostałe gatunki, a szczególnie białoryb – kulinarnie nie interesuje tamtejszych wędkarzy. Dlatego klenie, jazie nie maja nawet wymiaru w większości wód.

Okresy ochronne są relatywnie krótkie:

– łosoś, troć i pstrąg potokowy – 1 listopad –do 31 marca

– szczupak – cały kwiecień

– sandacz – cały maj

– lipień – 15 marzec – do 15 maja

Pozostałe gatunki na ogół nie mają okresów ochronnych. Spływające kelty łososiowatych są nietykalne! W pewnych regionach Danii to przepis, w innych to prawo zwyczajowe, ale wszędzie powszechnie przestrzegane! I to jest fakt, a nie opowieści z cyklu „wszędzie fajnie gdzie nas nie ma”.

Ponieważ w ocenie wędkarzy duńskich sytuacja pstrąga potokowego jest zła [podobnie lipienia], w Południowej Jutlandii panuje nieoficjalne zalecenie zabierania nie więcej  niż dwóch pstrągów… na rok. Wywołuje to silne emocje, gdyż mniej więcej tylu samo wędkarzy respektuje tę sugestię, jak i jest jej przeciw. Standardowo wolno zabrać trzy ryby w danym dniu, przy czym szczupaki mają bardzo często dolne i górne wymiary ochronne. Zazwyczaj poniżej 50 cm i powyżej 75cm trzeba wypuścić. Tęczak oficjalnie nie ma limitu ilościowego, ale „umowa społeczna wędkarzy” jest taka, iż stosuje się ograniczenia jak dla innych łososiowatych.

Łowi się na jedną wędkę i w dzień. Ciekawe to, że dopuszczają łowienie ryb łososiowatych na robaki. Żywiec jest zakazany.

Białoryb, [a konkretnie karpie] wolno łowić na trzy kije. Tu też jest kilka ciekawostek:

– jeśli ktoś wykupuje zezwolenie na połów tylko karpia [są tańsze], to musi wypuszczać wszystkie złowione łososiowate i drapieżniki

– złowiony karp musi wrócić do tej samej wody w której został złowiony

– łowiący musi posiadać przy sobie matę do odczepiana ryb

– karpia wolno przetrzymywać w siatce [worku karpiowym] tylko w nocy; powód? – zdjęcia wychodzą lepiej w dzień

– nęcenie – nie więcej niż 1kg/wędkę, bywa, że tylko pół kilograma

– wolno stosować dodatkowy sprzęt [namioty, łózka] tylko wtedy, gdy nie zabierają miejsca innym

– zezwolenie na połów łososiowatych zazwyczaj zawiera w sobie prawo do połowu innych ryb

Panuje absolutny zakaz połowu na ikrę. Przemysłowe rybactwo śródlądowe nie istnieje. Zarybienia mają miejsce i dotyczą ryb łososiowatych. Ujścia rzek są generalnie strefami zamkniętymi dla wędkarstwa.

Trochę inaczej jest z jeziorami. Otóż są one zamknięte każdego roku przez cały kwiecień. Regulaminy lokalne bardzo zwracają uwagę, by wszelkie połączenia wód stojących z rzekami, kanały łączące jeziora, na pierwszych 50m dopływu do jeziora, czy takiej samej odległości przy wypływie, były strefami ochronnymi. Wędkowanie w nich jest absolutnie zakazane.

W Danii nierzadko trafiają się łowiska funkcjonujące wyłącznie w formule C&R i nikt z tego powodu nie rwie włosów z głowy.

W większości, lokalnych zezwoleń są zamieszczone sugestie, które w tym kraju pełnią rolę …przepisów. Oto wybrane z nich:

– parkuj tak by dla innych pozostało miejsce na wjazd i wyjazd

– do wody dochodź ścieżkami – nie niszcz dzikiej roślinności

– nie zabieraj ze sobą psa bez smyczy

– bezwzględnie nie powinno jeździć się autem wzdłuż brzegu

– bardzo silny nacisk, by nie wyprzedzać wędkarza, który jest przed nami, oraz by unikać wędkowania [także stacjonarnego] naprzeciwko wędkującego na drugim brzegu

Najlepsze, że to tam działa.

Kary i kłusownictwo

Początkowo byłem trochę zdziwiony, gdyż w wodach słodkich proceder kłusowniczy w zasadzie nie ma miejsca. Kontrole są permanentne, a kary… z naszego punktu widzenia mordercze. Miejscowi wędkarze bardzo wnikliwie obserwują i często zwyczajowo proszą o okazanie zezwolenia obcych wędkujących. Ponadto poszczególne odcinki patrolują w sposób ciągły, etatowi strażnicy. Zupełnie inaczej jest z wędkarstwem morskim, gdzie szczególnie trudno kontrolować łowiących z łodzi. Tu podobno zdarzają się przypadki łamania przepisów.

Prawo duńskie, podobnie jak prawo w krajach skandynawskich bardzo specyficznie traktuje winnego i że tak powiem indywidualnie rozpatruje dany przypadek, niezależnie od litery prawa. Stąd możemy mieć wrażenie, iż prawo jest tam bardzo liberalne i rzeczywiście takie jest. Nie mniej w uzasadnionych przypadkach, sądy w tym kraju wydają bardzo surowe wyroki. Np. w 2011r skazano kilku handlarzy narkotyków [hurtownicy] na …25 lat. Odnośnie wędkarstwa, za łamanie prawa funkcjonuje przepis obligatoryjny mówiący o konfiskacie sprzętu wędkarskiego oraz o, że tak powiem wyrzuceniu człowieka z nad wody. Jednak w niektórych przypadkach tak lekko to się nie kończy. Po żmudnych poszukiwaniach  [chciałem mieć przypadki jakoś udokumentowane], otrzymałem dwie historie. W jednej facet łowił z plaży i zabierał ryby w okresie ochronnym. Otrzymał karę 5 tys. koron [2500 tys. zł]. Dodatkowo sąd orzekł zakaz wędkowania przez 6 miesięcy. W drugim przypadku na wodach śródlądowych złapano człowieka, który miał niemiarowe pstrągi. Kara wyniosła 3 tys. koron [1500zł].

Wiodące problemy

Wędkarstwo tamtejsze też ma swoje bolączki. Ciekawe jest to, że jedną z większych są, podobnie jak chyba obecnie w całej Europie – kormorany. Dość istotnym problemem jest przekraczanie przez ich rybaków [morskich] limitów nawet na wodach Danii [na wodach innych to w ich wykonaniu norma, o czym prasa duńska szeroko pisze]. Uderza to coraz mocniej w lokalne populacje dorsza i łososia. Rybacy morscy nagminnie łamią także zakaz dotyczący tego, że stawiają sieci określonego typu bliżej niż przepisowe 300 lub 100m [dla innego typu sieci] od lądu, uniemożliwiając połów wędkarzom z brzegu. Innym problemem jest grodzenie dostępu do wody, które się tam zdarza, może nie tak powszechnie jak u nas, ale też ma miejsce. W kraju tym bardzo widoczne było obniżanie się lustra wód śródlądowych, obecnie podobno zahamowane. Bardzo liczne są prace melioracyjne, lecz w całkiem innym duchu niż u nas. Tam powoduje się, by rzeki wyglądały dziko, jak 1000 lat temu, a nie robi z nich rowy do spływu wody. Jeśli ktoś chce, niech obejrzy w Internecie jak odtworzono naturalne łuki, zakola i meandry dwóch potoków [Neder Jerstal i Bevtoft]. Myślę, że nie było to droższe niż zrobienie z nich bezpłciowych wodnych kanałów. Może nawet tańsze. Oto dlaczego w rzeczkach porównywalnych z tą, którą mam o 20 minut od domu, tam często żyją łososie, a pokaźne pstrągi zawsze. Trudno tu mówić o zarządzaniu wodami. To dosłowna nad nimi opieka.

Ciekawostki

Lokalne duńskie kluby i stowarzyszenia mają często długą tradycję. Wiele z nich funkcjonuje od lat 20-ych XX wieku. Liczą zazwyczaj kilkuset członków, aczkolwiek można wędkować i nie należeć do żadnego stowarzyszenia. Cześć klubów z przedrostkiem „sports” jest zrzeszona w ogólnokrajowym Sportowym Związku Wędkarskim. Generalnie organizacja ta zajmuje się rzeczywiście sportem wędkarskim, a co ciekawe jest to największe chyba zorganizowane środowisko, które bardzo mocno akcentuje ideę „no kill”.

Wśród wędkarzy w Danii króluje mucha i spinning. Generalnie wędkarze najczęściej wędkują:

– w morzu – 73%

– wody stojące – 57%

– wody płynące – 25%

Duńczycy mają świetnie zorganizowany monitoring ciągów salmonidów. Na celowo budowanych przewężeniach montowane są fotokomórki. Tak np. przeciętny ciąg łososia we Wschodniej Jutlandii to 5000szt. o przeciętnej wadze 2-4kg. Dość często trafiają się ryby około 7kg. Wędkarze odławiają około 1/5 łososi. W kraju tym dość popularni są przewodnicy, aczkolwiek dla nas nieprzyzwoicie drodzy. Za dzień trzeba zazwyczaj zapłacić równowartość tysiąca złotych…

W Danii został złowiony jeden z największych szczupaków na świecie, co do którego rozmiarów nie ma wątpliwości. Miało to miejsce 1926r, a ryba mierzyła równe 150cm i ważyła 26,5kg.

Podsumowanie

Odpuszczę sobie pastwienie się nad naszą rzeczywistością. Na przykładzie Danii porównanie mogłoby być dołujące.

Gromadzenie wiarygodnych informacji o wędkarstwie w danym kraju zajmuje mi dużo czasu. Dlatego o ile drugi komputer uda mi się reanimować, zamieszczę jeszcze tylko tekst o wędkarstwie na Węgrzech, który ukończyłem, ale nie zdążyłem opublikować i chwilowo jest uwięziony.. W zasadzie nie ma na Węgrzech cudów – taka postkomunistyczna „urawniłowka” wędkarska. Jednak pod kilkoma względami ich rzeczywistość jest inna i mają kilka specyficznych rzeczy. Trudno jednoznacznie powiedzieć czy lepszych. Węgrzy też jako jedyny kraj w Europie nie owija w ekologiczną bawełnę sprawy kormoranów, których zakładnikami stali się wędkarze na całym kontynencie. Nie będę prezentować warunków wędkarstwa w Szwecji, czy Norwegii, bo jest w miarę znane, a poza tym tak skrajnie pozytywne, że u nas chyba przez długie lata – niedoścignione.

Na koniec pozwolę sobie po mędrkować, jakie wnioski z porównania tych wszystkich systemów wędkarskich płynął i jak to, oczywiście z mojego subiektywnego punktu widzenia powinno wyglądać i jaką rolę ewentualnie powinno mieć PZW. Jest to szczególnie ważne w świetle konfliktu, który ma miejsce między PZW, a Ministerstwem Sportu, przy okazji czego wypłynęło, że budżet Związku jest porównywalny z budżetem wędkarstwa w Anglii przy pięć razy mniejszej ilości wędkarzy w Polsce, a w naszych wodach jest nadal pustynia. A te skromne 40 baniek, które legalnie wypłacono w zeszłym roku kilkuset etatowym pracownikom Związku to detal…

15 odpowiedzi

  1. Bardzo fajne opracowanie, dzis mam wolne w pracy i postanowilem isc na ryby 🙂 a chcialem sie odedukowac bo np w Norewgii jak bylem to lowienie z morza bylo darmowe 🙂 ide szukac punktu sprzedazy pozwolenia i na jakies miejsce a nadzieje na dorsza (okolice Skibby) pozdrawiam 🙂

  2. Bardzo dziękuję za tak rzeczowe opracowanie. Jestem zawodowym kierowcą, a z zamiłowania wędkarzem.
    Powiem szczerze że jestem pod wrażeniem poziomem wędkarstwa w Danii. Najbliższe dwa dni, w tym uroczym kraju, z pewnością spędzę ze spinningiem 🙂

    1. Bardzo dziękuję za pozytywną ocenę. Jakby był czas, to proszę dać znać jak było w te dwa dni – tak jednym zdaniem.

  3. Witam tak wspaniele jest to opisane ze tylko mozna po zazdrosci znajomosci tematu i przekazania innym w sposob zrozumialy pozdrawiam.

  4. Super! Bardzo ciekawe opracowanie. Szukałam czegoś właśnie o wędkowaniu w morzu tzn z brzegu, 🙂 w Danii , ten opis bardzo nam się przyda jak będziemy jechać do Norwegii lub wracać. Pozdrawiam. PS Czy zabieranie ryb i przyrządzanie ich na miejscu np na grillu jest jakoś niemile widziane?

    1. Nie wiem, jak jest z kwestią zabierania ryb złowionych w morzu w Danii. Podejrzewam, że tak jak w innych krajach tego regionu: dorsze, srebrniaki troci – są zabierane, natomiast kelt jest nietykalny. Co do innych ryb to po prostu nie wiem.

  5. Czy znacie moze nazwy jezior na ktorych mozna lapac na karte panstwowa wiem ze jest ich niewiele i zalezy mi na Sjelso i Fureso okolice Birkerod-Farum

  6. Dostałem od partnerki roczną FISKEKORT.DK i szukałem właśnie zasad wędkowania w Danii, on i znalazłem miłe zwięzłe opracowanie za które serdecznie dziękuję. W przyszłym tygodniu wybieram się do Danii z zamiarem również wędkowania w Grindsted A. Zobaczymy jakie będą efekty a jest za czym się w tej rzece uganiać.

    1. Dzięki za dobrą ocenę, nie mniej proszę wziąć pod uwagę, iż pisałem to na podstawie danych, jakie miałem, a to było prawie 6 lat temu. Coś nie coś mogło się w przepisach pozmieniać, więc proszę o ostrożność, bo kary tam są niebagatelne.

  7. Jeżeli ja mam 13 lat, będę łowić tylko ja, a moi rodzice będą tylko obserwować, to mogę łowić tam za darmo? Nie przyczepą się?

    1. Proszę zwrócić uwagę, że tak było w 2013 roku kiedy pisałem tekst. Nie wiem czy coś się nie zmieniło, bo nie sledze tego na bieżąco.

  8. Super opisane rzeczowo,w przyszły weekend mam wolne więc poszukam punktu i na ryby.pozdrawiam i połamania kija.👍🤗

    1. Dziękuję za pozytywna ocenę Proszę jednak wziąć pod uwagę, ze mogły zajść jakieś zmiany. Ja powyższe dane zgromadziłem i opisałem ładnych parę lat temu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *