Wędkarskie pogaduchy niekoniecznie nad wodą – cz. II

Przedstawiam sylwetkę naszego kolejnego nagrodzonego. Paweł Rokocz, bo o nim mowa podesłał nam więcej zdjęć, które z dużą przyjemnością zamieszczam. Ryby wspaniałe, podobnie jak rzeka. Jest na co popatrzeć…

Wędkarskie Wakacje: Łowisz głównie nad Wisłą i ze zdjęć wynika, że nierzadko masz na kiju ryby, które w swoim gatunku są już okazami. Czy wiesz już co będziesz robił z tą wygraną „witką” do 7g?

Paweł Rokocz: Myślę, że posłuży mi do takiego, zawodniczego dłubania na mikro przynęty, może nawet spróbuję połowić krasnopióry, których nigdy wcześniej nie łowiłem na spinning. Zobaczymy…

 WW: Masz to szczęście, że mieszkasz, jak wyżej zaznaczyłem – blisko Wisły i to na odcinku, gdzie rzeka przybiera rozmiary  naprawdę dużej wody. Jak oceniasz mijający sezon?

P.R: Na początku sezonu założyłem sobie, że bardziej przypilnuję kleni, niż w ubiegłym sezonie [w zeszłym roku biegałem głównie za boleniem]. Kleni połowiłem w tym sezonie najwięcej i chyba z racji tego, że tej rybki w naszych wodach jeszcze trochę pływa.


(fot.P.R)

Drugim moim celem było złowienie suma. Marzył mi się taki chociaż metrowy sumek, no i udało się: złowiłem większego niż marzyłem. Mierzył 170cm.


(fot.P.R)

Kolejną rybą za którą biegałem od początku jesieni w tym sezonie, głównie w nocy, był sandacz i tu wynik mizerny. Kilka niewymiarowych sandaczyków. Gdyby nie ten sumek, to mijający sezon porównałbym do zeszłego, jako gorszy. Zobaczymy co będzie w przyszłym sezonie…

WW: Kleń, często obok okonia, to taki wędkarski pocieszyciel, bo tych ryb jest jeszcze dużo. Jaki sprzęt kompletujesz na ten gatunek [klenie] i jaka jest Twoja taktyka nad wodą?

P.R: Klenie łowię kijem 2,75m do 12gr wyrzutu ale o akcji dość szybkiej i mocnym dolniku. Kołowrotek z rozmiarów 2500, z bardzo precyzyjnym hamulcem i żyłką 0,16mm. Moja taktyka? Jak najcichsze podejście do potencjalnego miejsca spodziewanych kleni, niczym Indianin. To przede wszystkim. Zakładam przynętę która wg mnie będzie odpowiednia na dany odcinek wody, który chcę obłowić. Raczej nie należę do tych, którzy lubią żonglować przynętami. Uważam, że ciche podejście, odpowiednie podanie i zaprezentowanie przynęty, wystarczy, by skusić klenia do brania. Na ogół mi się to sprawdza.


(fot.P.R)

WW: Jedno miejsce na świecie, gdzie pojechałbyś na ryby nie mając żadnych ograniczeń, to…

P.R: …Kanada i jej rzeki łososiowate… Moje marzenie.

WW: Czy wśród Twoich wędkarskich znajomych, fakt, że wypuszczasz wszystkie ryby jest przyjmowany ze zrozumieniem, czy zdarzają się momenty „szydery”?

P.R: Część moich znajomych rozumie ten fakt i sami także wypuszczają ryby. Od pozostałych, których znam bardziej lub mniej, szyderstwa nigdy nie usłyszałem, przynajmniej nie w mojej obecności. Natomiast widok wypuszczanej przeze mnie ryby wzbudzał nieraz, nie lada zdziwienie u przypadkowych grunciarzy. Raz nawet  poprosiłem jednego pana o zrobienie fotki z boleniem moim aparatem. Po zrobieniu zdjęcia, facet na widok, że chcę wypuścić rybę mówi: „Ty, ty wrzuć go tu do siatki, do siatki go wrzuć”. Rybę wypuściłem. Jego mina bezcenna. Przez chwilę trochę się obawiałem o aparat, bo facet nadal miał go w rękach i mógł go wrzucić za tym boleniem do wody, ale na szczęście tego nie zrobił.

WW: A jak do takiej postawy odnoszą się Twoi bliscy, nie pasjonujący się w ogóle Wędkarstwem?

P.R: Moi bliscy są obojętni na to, że wypuszczam ryby. Żadna z bliskich osób nigdy nic na ten temat nie powiedziała, natomiast mam sąsiada, który nie może tego pojąć, jak można wypuścić złowioną rybę. Mówi, że to tak jak znaleźć grzyba i nie zerwać go do domu; ja mu na to, że ryby to nie grzyby, nie wyrosną spod ziemi w jedną noc i temat się zamyka.

WW: Czarny scenariusz: w Polsce zakazuje się wędkarstwa. Co robisz?

P.R: Zakładam że masz na myśli wody PZW. Jeśli tak, to pozostają łowiska komercyjne, których coraz więcej w naszym kraju. Jeśli masz na myśli całkowity zakaz, to będzie problem, bo za granicę nie bardzo mnie stać jeździć na ryby.

WW: Jak według Ciebie wygląda „zestaw maksymalnie efektywny” [kij, kołowrotek, żyłka lub plecionka i ta jedyna przynęta], który daje prawdopodobieństwo połowienia sobie, może nie okazów, ale znacznie zwiększy szanse na kontakt z jakąkolwiek rybą?

P.R: Wędka z serii Light, żyłka 0,16 – 0,18mm i srebrna obrotówka long w rozmiarze zero.

WW: Jaki najczęstszy błąd popełniają Twoim zdaniem początkujący spinningiści?

P.R: Najczęstszym błędem jaki widzę u początkujących spinningistów, to nieostrożne podejście, wręcz włażenie rybom na głowę.

WW: Gatunek ryb, na które się najchętniej nastawiasz to…

P.R: …oczywiście boleń.


(fot.P.R)

WW: Dlaczego akurat ten gatunek?

P.R: Po pierwsze sporo ryb z tego gatunku jeszcze w naszych wodach pływa w związku z tym szanse na jego złowienie, są znacznie większe niż np. sandacza. Po drugie w porównaniu do klenia, którego też jeszcze trochę jest, boleń dorasta do bardziej słusznych rozmiarów i po trzecie jest rybą bardzo ostrożną, a ja bardzo lubię takie ryby łowić.

WW: Co wolisz: polowanie na okazy, czy tzw. „ilościówkę”?

P.R: Na początku mojej fascynacji spinningiem była to ilościówka. Nie ważne jakich rozmiarów, byle jak najwięcej. Dziś zdecydowanie wolę zapolować na okaz z danego gatunku, choć miło zaliczyć „ilościówkę” samych okazów.

WW: Jak to się stało w Twoim przypadku, że akurat spinning a nie spławik?

P.R: Jak zaczynałem moją przygodę z wędkarstwem tak na poważnie i to wcale nie tak dawno, bo zaledwie siedem lat temu, to był spławik, była też i gruntówka, ale to nie było to. Przyszedł czas na spinning i wtedy okazało się, że to jest to, mobilna metoda łowienia ryb, która przy okazji umożliwiła mi tworzenie czegoś, czym będę mógł łowić ryby, mianowicie woblerów, a dłubanie w drewnie mam już we krwi po ojcu.

WW: Co dla Ciebie jest najważniejsze w wędkarstwie?

P.R: Najważniejsze jest dla mnie to, że mogę być nad wodą, oderwać się od tej szarej polskiej codzienności i pobyć z naturą sam na sam. Jak uda się jeszcze złowić jakąś rybkę to już jest naprawdę…

WW: Na koniec trudne zadanie. Jakaś sugestia dla PZW…

P.R: Tylko taka, żeby w końcu zadbali o rybostan w naszych rzekach.


(fot.P.R)

2 odpowiedzi

  1. Fajny pomysł z wywiadami, sam może tez kiedyś będę miał okazję udzielić:)! Gratuluję, niezłe okazy, naprawdę robią wrażenie.
    „Najważniejsze jest dla mnie to, że mogę być nad wodą, oderwać się od tej szarej polskiej codzienności i pobyć z naturą sam na sam. Jak uda się jeszcze złowić jakąś rybkę to już jest naprawdę…” Dokładnie!! i to jedna z najwspanialszych spraw jakie daje wędkarstwo… nawet jesli nic nie zawiśnie na kiju./

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *