Pewnie zaskoczę część z Was, pisząc, że jaź był dla mnie rybą egzotyczną. W latach 80-ych w Wiśle, z którą jaź jest chyba najbardziej kojarzony, na terenie okolic Krakowa, mało co pływało, a w Dunajcu czy Rabie – najczęściej odwiedzanych przeze mnie wtedy, ryb tych, śmiem twierdzić, nie było. W każdym razie nie na tych odcinkach, na których gościłem [Dunajec „tarnowski”, Raba w rejonie Dobczyc]. Zresztą z tego co widzę, to niewiele więcej jazia jest dziś w tych rzekach. Czytaj dalej…