
Zacznę od nieciekawej refleksji. Spotkałem nad krzeszówkowym no kill dwóch wędkarzy. Jednego znam dość dobrze – jesteśmy na „cześć”, drugiego tylko z widzenia. Nie mniej wiem, że zawsze byli to spinningiści aż do przesady traktujący poważnie regulamin [podbierak, pojedyncze haki bezzadziorowe itd.]. Tymczasem ku mojemu zdumieniu tym razem mieli woblery uzbrojone w kotwice i to z zadziorami. Po chwili dopiero zorientowałem się, że nie mają też wymaganych podbieraków. Na moją ostrożną uwagę odpowiedzieli, że przecież Wody Polskie i tak zabiorą rzeki, to co tam jakieś wymogi. Grunt to nie zabierać ryb, a – tu wskazał jeden z nich kierunek w dół rzeczki – a tam z 500m niżej jest koleś, który zapakował na ich oczach pstrąga w torbę. Zauważyłem, że nawet jeśli Wody przejmą rzeki, to przy takim podejściu one nadal będą puste. Jakoś tak zamilkli...
Myślę, że jesteśmy społeczeństwem, które ma to co ma, na własne życzenie.
Ale
Czytaj więcej [...]