
Nie da się uciec w wędkarstwie od przypadkowości i elementu uśmiechu losu. Niby po opisywanej niżej turze, miałem takie wrażenie, że pokazała ona kto łowi, komu się zdarza i kto mniej umie, ale jak tak siadłem nad całością zdjęć i relacji niektórych, a i zastanowiłem się nad swoim przypadkiem, to - nie czarujmy się – o ile ktoś nie ma rozkminionej wody na bieżąco, to ma się albo trochę więcej szczęścia, albo trochę więcej pecha. Oczywiście doświadczenie podbija jedno, albo pozwala podratować się w przypadku braku uśmiechu losu, ale...
Bez wątpienia ta wiślana tura niektórych pozbawiła złudzeń, natomiast kilku osobom pozwoliła uwierzyć, że jednak coś tam złowią, mimo wcześniejszych niepowodzeń. W każdym razie ostatnia rozgrywka niesamowicie rozciągnęła stawkę, bo o ile wyniki poprzednich dwóch tur powodowały, że po dwie osoby zajmowały te same miejsca, to teraz całkiem się to zmieniło.
A jaka była ta tura? No, powiem bez
Czytaj więcej [...]