Zacznę jednak od naszej ligi spinningowo – muchowej. Na dzień dzisiejszy jest nas 12 osób z trzech okręgów [Katowice, Bielsko i Kraków]. Jeśli ktoś z Czytelników uważnie śledził zmiany w proponowanych łowiskach, to są one bardzo duże na dzień dzisiejszy. Nadal można się zgłaszać do całej zabawy. Listę zamkniemy 31 stycznia. Zapraszamy.
A teraz słów kilka o nowym regulaminie w naszym okręgu. Czy jest dużo zmian? Powiem tak: jak na rok wyborczy, to spodziewałbym się więcej. Zarówno dobrych, jak i tych na gorsze [w końcu dogodzić trzeba każdemu:) ]. Dla mnie kształt regulaminu, jest w pewnym sensie odbiciem polityki, jaką prowadzi dany zarząd okręgu, a w konsekwencji oceną tej polityki.
Zacznę od porozumień, które dla mnie są dość istotne. Tu nie będę oceniać, gdyż obecna sytuacja w PZW doprowadziła do tego, iż są okręgi absolutnie nie zainteresowane współpracą z innymi. W sumie to nawet rozumiem, gdyż dopuszczenie do swoich łowisk, czasem bardzo mobilnych sąsiadów, skutkuje dodatkową presją na i tak często dość mizerne łowiska. Mam bardzo mieszane uczucia co do porozumienia z Katowicami. Było ich w ostatnich latach 200/rok. Okazało się to zbyt mało i …mamy „śląskie” koło w naszym okręgu. Wędkarze, głównie z Olkusza, Jaworzna, Bukowna i tamtych okolic założyli koło w Przegini [tej już w naszym okręgu]. Krakowski zarząd okręgu zgodził się na to. Koło liczy podobno już blisko 400 ludzi. To pokazuje, jak ogromna presja na nasze wody jest z tej strony. Pozostaje więc kwestia porozumienia z Katowicami. Początkowo miałem informacje, że będą one nadal, potem, że ze względu na to nowe koło rezygnuje się z tego, a kilka dni temu, że ponoć ma być…Daleki jestem od ograniczania ludziom dostępu do wód. Nie mniej wędkarze z okręgu katowickiego mają u nas fatalną opinię i coś w tym jest, tyle, że o nas tak samo mówią w np. okręgu kieleckim… W każdym razie nigdy nie odmówiłbym wędkowania ludziom wypuszczającym ryby, choćby pochodzili z Marsa…
Sam bardzo żałuję, że nie mamy porozumienia z okręgami Rzeszów i Tarnów [tu jest namiastka], bo byłbym znacznie częściej na tamtejszych wodach, niż ma to miejsce przez ostatnie kilka lat.
Co do wód jakie mamy w okręgu. Kiepsko będzie z kompleksem Przylasek Rusiecki, gdzie dzierżawa kończy się bodajże w połowie czerwca, a do przetargu obok PZW zgłosiło się już sześć innych podmiotów… Podobna sytuacja jest z zalewem Kryspinów/Na Piaskach. Zastanawiam się, co będzie jeśli PZW Kraków utraci te wody? Będzie jakaś rekompensata? Bo obrazowo ujmując, to tak jakby mi ktoś sprzedał auto za kwotę X, a po pół roku jeżdżenia nim, okazało się, iż np. prawe przednie koło jest kogoś innego…
Podobno na dobrej drodze jest otwarcie dla wędkujących Zalewu Dobczyckiego na Rabie, więc może coś za coś. Ale ja o dostęp do tej wody składam wnioski, które zawsze pozytywnie są głosowane u mnie w kole od chyba 2008r i nadal cisza, więc jak nie zobaczę to nie uwierzę… Mnie tylko dziwi, że w innych kołach jest cisza na ten temat i w głowę zachodzę, jak wędkarze naszego okręgu godzą się na taki stan rzeczy? Jesteśmy jedynym w kraju okręgiem, na terenie którego znajduje się taki zbiornik i do którego wędkarze mają zakaz wstępu…
Szkoda, że nie wraca się do udostępnienia wędkującym górnych odcinków/dopływów Rudawy. Ktoś, kto nie łowił, a jeszcze pamiętam te nieodległe czasy, to niech żałuje. Racławka [Rudawka], Dulówka – świetne rzeczki pstrągowe jeśli ktoś lubi małe, ale nie klaustrofobiczne potoczki. Do tego dorzucić dolną Filipówkę – marzenie. Wszyscy to wiedzą, ale napiszę: podtrzymywanie tych rzeczek, jako mateczników, jest tylko tworzeniem raju dla kłusowników i wędkarzy, którzy za nic mają przepisy. Wiem co mówię, bo mieszkam między Filipówką, a Dulówką i zaledwie 8km od Racławki…
Trochę zmian mamy odnośnie tego ile można wyharatać z wody [tfu!].
Podniesiono wymiar ochronny okonia do 20cm. Świetnie, tylko szkoda, że dopiero teraz. Powinno to mieć miejsce co najmniej 10 lat temu, bo wtedy, jak rzucam okiem w zapiski, był ostatni rok, gdzie można było z brzegu, niekoniecznie 20m od progu na Wiśle, złowić 30-40 ćwierć kilowych okoni ot, tak. No, ale lepiej, że ten problem w końcu dostrzeżono.
Zwrócę teraz uwagę na dwa zapisy, które nie tyle są nowe, co kompletnie nieznane/niezauważane, szczególnie przez starszych wędkarzy. Otóż gatunki takie jak klenie oraz leszcze 30cm+ można zabrać w liczbie 5szt na dobę, a nie jak kiedyś 5kg! Trzeba tylko ludziom o tym trąbić do upadłego. Kilku osobom, którym na to zwróciłem uwagę, miało wielkie oczy ze zdziwienia. A już nieźle podnosi ciśnienie wielu „mięsnym” świetny skąd inąd zapis, że ryb takich jak: karp, lin, szczupak, sandacz i łososiowate można zabrać w ciągu sezonu do 30szt. Łącznie 30szt w roku! Nie więcej! Tłuczcie to „dziadom” do upadłego. Uważam, że na każdym, walnym zebraniu prezes danego koła powinien na to zwrócić uwagę.
Podtrzymano zakaz zabierania lipieni i karasi pospolitych. Podpisuje się dwoma rękami. Lipień jest jednym z nielicznych sukcesów polityki naszego okręgu i widać odradzanie się tego gatunku. Złotego karasia w dzikiej wodzie, to ja nie widziałem już bardzo dawno…
Nowością jest o ile czegoś nie przeoczyłem rok temu, że na odcinku Rudawy między jazami Szczyglice – Mydlniki, nie wolno zabrać więcej niż jednego pstrąga na dzień.
Oczywiście nie mógłbym pominąć „naszego” odcinka no kill. Więc dla formalności: na rzece Krzeszówce od połączenia z Dulówką, do mostu przy ul. Czycza obowiązuje zakaz zabierania i posiadania ryb, oraz konieczność używania podbieraka i haków bezzadziorowych. Od siebie dodam, że najlepiej pojedynczych haczyków, ale to już Wasza decyzja.
Prawie na koniec, coś, co odebrałem za kiepski żart lub pomyłkę. Na rzece Szreniawie, na górskim, pstrągowym odcinku dopuszczono…robala [od ujścia potoku Ścieklec, do jazu przy młynie w miejscowości Szreniawa]. Niżej znów są tylko przynęty sztuczne i roślinne. Ja wiem, że jest rok wyborczy, że „kiełbasa wyborcza” itp. ale ludzie – tu kieruje słowa do zarządu okręgu – nie ośmieszajcie się Panowie. Myślałem, że choć uchwałę nr 196 [o zasadach wędkowania w tym sezonie, a więc i na Szreniawie] podjęto większością głosów, co świadczyłoby o tym, iż są w tej ekipie jakieś osoby będące mniej odrealnione. Ale nie – uchwałę podjęto jednogłośnie. Cóż, teraz zaskoczy mnie już tylko możliwość łowienia na tym odcinku Szreniawy siecią, prądem i dynamitem… Dla mnie ta cała ekipa jest do wymiany.
Dobra, ponure żarty na bok.
Jako wędkarz będący totalnym przeciwnikiem zabierania jakichkolwiek ryb z dzikich łowisk [dzikie łowisko to dla mnie każde poza wodami tzw. wspólnoty], powiem, że regulamin okręgu krakowskiego nie jest najgorszy. Jak na mało poważne, polskie, wędkarskie realia dałbym mu „detę” z małym plusem. Co jest jego największą słabością, poza oczywiście kwestią egzekwowania przepisów [ale to osobny temat]? Pomijając kwestie może w jakiś sposób dyskusyjne [np. zakaz połowu ze środków pływających w nocy, zakaz trollingu], ja widzę dwa problemy:
- Brak górnych wymiarów ochronnych [ma je jedynie karp i sandacz]
- Brak zapisu o zakazie zabierania pstrągów potokowych w pierwszym miesiącu sezonu [lutym]. Są okręgi, które pozwalają łowić, ale nie zabierać kropasy w pierwszym miesiącu sezonu i świat się nie zawalił. Brak takiego zapisu w naszych, krakowskich realiach jest wg mnie główną przyczyną bezsensownego na ogół łażenia za miarową rybą w kropki, w następnych miesiącach. Pstrągi w zimie może nie biorą najlepiej, ale dostęp do nich jest śmiesznie łatwy, czego nie można powiedzieć o późniejszych porach roku.
Jeśli planujecie być na zebraniu walnym, składajcie proszę takie wnioski.
14 odpowiedzi
Dodałbym jeszcze fakt, że władze okręgu od roku mają niezrozumiały dla mnie problem z uaktualnieniem informatora wód krainy pstrąga i lipienia. Obecny oficjalny jest z… 2014 roku, a od tego czasu doszedł odcinek no-kill na Prądniku (od stycznia 2016) i teraz na Krzeszówce. A zmian jakoś nie widać… Pytanie więc czemu w ogóle ten informator służy, skoro można nim sobie najwyżej podetrzeć wiadome części ciała.
Wszystkie reguły dotyczące wymiarów i limitów obowiązywały już w ubiegłym roku (także dla okonia), podobnie limit 1 szt dla pstrąga na docinku Szczyglice-Mydliki.
Szreniawa? Robal to tradycyjna przynęta ekologicznie łowiących autochtonów, którzy nie chcą rzeki plastykiem zanieczyszczać. Tak mi kiedyś jeden wesołek odpowiedział.
Utrata Przylasku niestety odbije się na wszystkich, pazerne na mięcho gumofilce zaczną szukać innych łowiskach a mocno przetrzebiona Wisła tuż za wałem.
Dzięki za uświadomienie mnie. Na usprawiedliwienie mam tylko to, że nie zabieram żadnych ryb i dla mnie okresy i wymiary ochronne nie są na pierwszym planie. Widocznie rok temu w ogóle na to nie zwróciłem uwagi i teraz wydawało mi się, że to nowość.
Co do Szreniawy – nie znajduję słów. Natomiast z tą utratą Przylasku i Kryspinowa, to sam już nie wiem, co o tym sądzić, gdyby do tego doszło… Poza tym, że jakaś inna woda w rekompensacie, albo obniżenie opłat w 2018?
Pozwolę sobie powrócić do tematu sprzed roku… Była gadka, że gospodarka PZW na wodach krakowskich dobiega końca, że pan panie Adamie wraz ze znajomymi oraz z jakąś bliżej nieokreśloną grupą „biznesmenów” jesteście po pierwszych rozmowach i wszystko zmierza w kierunku przejęcia tych wód od PZW… Chciałbym się dowiedzieć czy w tej sprawie coś „drgnęło”do przodu? W zeszłym roku już pisałem, że to wszystko nie jest realne biorąc pod uwagę aspekt finansowy, po czym zostałem przez pana zmieszany z błotem… Minął rok… Coś się zmieniło?
Chyba nic, dalej płacz, że wędkarze z Katowic będą wam wyjadać ryby z super rybnych rzek…
Nie zmieszałem Pana z błotem tylko – jeśli dobrze pamiętam – miałem „ale” bo Pana komentarze, dziwnym trafem są z przeróżnych miejscowości. Nawet w ciągu dwóch godzin pisał Pan ze Szczecina i z Sącza… Nie podobają mi się takie zagrywki.
A co do planów: miał Pan rację w moim przypadku, a poza tym nie ma racji w przypadku Kryspinowa, czy kompleksu Przylasek, jeśli PZW przegra przetarg. Konkretnie w przypadku Przylasku do przetargu stają właśnie m. in. biznesmeni z jakimi miałem okazję się spotkać…Tyle, że w żadnej z ekip startujących do Przylasku nie jestem… Gdyby doszło do tego [przegrania przetargu przez związek], to utrata dwóch takich areałów wód w skali okręgu, to jak to nazwać: rozwój PZW, czy raczej zwijanie się?
To niemożliwe przecież bym w ciągu dwóch godzin pisał z dwóch tak odległych miejsc, dziwna sprawa raz pisałem na komputerze, a później z telefonu, za każdym razem z okolic Krakowa…
Powiem szczerze, że nie specjalnie interesują mnie łowiska nizinne i to kto na nich będzie gospodarzem, mieszkam koło Kryspinowa, a nawet nigdy tam na zalewie nie łowiłem…łowię tylko na muchę, puki co jestem członkiem innego okręgu i z tego co widzę,jeszcze długo się to nie zmieni…
Do tego podsumowania dodałbym zmianę na Prądniku. Jak dotąd od września do lutego nie było tam wędkarzy – zakaz połowu. Od tego roku można łowić na muchę.
Swietny ruch bo takie wyłaczenie jakiegoś odcinka to raj dla kłusowników. A tak to nawet „przez przypadek ” można spłoszyć robakowca.
Wygląda na to, że ZO szarpie się między koniecznością działań ochronych, a zaspokojeniem głodu rzeszy gumofilców.
Co do Dobczyc – temat jak dla mnie ma drugie dno, i wszystkie „strony ” sprawy coś kręcą w zeznaniach.
-RZGW raz twierdzi że nie prowadzi na Dobczycach gospodarki rybackiej (nieprawda, działa tam spółka rybacka), raz że już dawno chciało dać dzierżawę PZW ale pod warunkiem wyłącznie przynęt sztucznych i ZO nie chce (nie do sprawdzenia), raz że gmina Dobczyce chce otwarcia zbiornika i bedzie sama tam gospodarować również pod względem wędkarskim i trwają w ten sprawie rozmowy ( info potwierdzają wpisy na stronie gminy).
– Wiadomo powszechnie, że na Dobczycach łowi spora grupa ludzi z służb mundurowych. Nie sądzę aby byli zachwyceni otwarciem zbiornika.
Nie wierzę, żeby zbyt szybko doszło do otwarcia zalewu dla wędkarzy. Za dużo niejasności, za dużo kręcenia i dezinformacji. Osobiście wolałbym aby p. Jeleński objął dzierżawę nad Dobczycami.
Na koniec, przypomnę kolegom jak widzi nas tzw. społeczeństwo :
– facio w gumofilcach z flaszką, robiący syf wokół siebie, i mało przyjazny dla otoczenia. Taki jest powszechny obraz, i wg. niego działają władze gmin, miast, i innych podmiotów nie wędkarskich.
Jednocześnie w zetknięciu z wędkarzem wypuszczajacym ryby, to samo społeczeństwo reaguje złością, niechęcią i niezrozumieniem.
Jakąś siłę przebicia mają jeszcze muszkarze, natomiast spinningisci, karpiarze (ci prawdziwi), czy nowocześni feedrowcy są marginesem bez głosu.
Jest dokładnie jak piszesz. Konkretny przykład jeśli idzie o Dobczyce. Mechanik naprawiał prywatne auto policjanta. Ten w ramach wdzięczności [może mechanik policzył mniej?] zaprosił go do siebie na działkę nad zalewem. Bez ogródek zaproponował wędkowanie – mechanik jest wędkarzem. Na stwierdzenie, że nie wolno, szybka odpowiedź: mnie wolno… Paradoksalnie do Rosji nam pod tym względem niedaleko.
Gdyby Jeleński przejął zbiornik byłoby świetnie, ale pewnie nie jest zainteresowany.
Nie zgodzę się tylko, że nasz okręg „szarpie się między koniecznością działań ochronych, a zaspokojeniem głodu rzeszy gumofilców”. Moim zdaniem nie tylko nasz okręg ale PZW w ogóle zawsze tylko markowało działania ochronne.
Miłością do PZW nie pałam, jednak należy uczciwie zauważyć że mamy w okręgu mocne ograniczenia w stosunku do RAPR:
– zakaz zabjania lipieni
– widełki dla sandacza, i to ostre, z podniesoonym dolnym wymiarem wobec innych okręgów
– podniesiony wymiar szczupaka
To tak na szybko, bo tych ograniczeń jest więcej i nie są głupie. Kwestia ich egzekwowania to druga sprawa.
Dla 90% wód, wystarczyłoby aby łowiący przestrzegali wszystkich przepisów, nawet zabierając ryby. Jak wiadomo, zdecydowana większość nawet nie czyta zezwolenia, a jeśli juz to przepisy ma głęboko w poważaniu .
Pozostałe 10% to rzeczki na których powinien być nokill, albo zbiorczy zapis o limicie typu 2szt/rok z cieków poniżej 8m szerokości. I też tylko po to żeby w razie czego trupa nie spławić.
Co do koła, które się przenosi z KAT do KRK (Olkusz, Bukowno itp…). Sugeruję ostrożność 😉 Bez przyczyny się nie przenoszą i nie chodzi tu o kwestię porozumień.
Pewnie masz rację, ale co można tak naprawdę zrobić? Z drugiej strony nie wątpię, że są tam też całkiem spoko ludzie.
Nad Przylaskiem ubolewam. Prawdę mówiąc opłacam Kraków tylko ze względu na ów wode. Mam nadzieje ze jednak ta umowa dojdzie do skutku.
Małe sprostowanie. „s” na rejestracji nie jest mile widziane nie tylko w Okręgu Krakowskim tylko w każdym.
Fajny artykuł. Pozdrawiam.
Śmiać mi się chce z takich tekstów „s” na rejestracji…