Nasze starania zostały uwieńczone sukcesem. Od 2017r na Krzeszówce będzie odcinek no kill. W sumie wiedziałem o tym już kilka dni temu, ale mając dotychczasowe doświadczenia w tej materii, wolałem poczekać. Osobiście nie mam zamiaru tryumfować, że zarząd skruszał, czy coś w tym rodzaju. Z mojej perspektywy po trzech latach zabiegania o taki fragment wody, przedstawiciele zarządu wykazali chyba jednak jakieś poczucie realizmu i zaakceptowali taki pomysł. Część ludzi będzie pewnie marudzić, ale ja dwa dni temu dałem o tym znać sześciu kolegom, a do wieczora miałem czterdzieści telefonów i sms-ów. Wszystkie od ludzi bardzo chwalących ten fakt.
Traktujemy powstanie odcinka no kill, jako początek. Nigdy nie twierdziłem, że fragmenty takie powinny powstawać, bo tak. Ich istnienie, przynajmniej w pierwszych sezonach ma sens wyłącznie przy możliwie intensywnej ich kontroli. Jaki będzie wynik? Nie wiem tego, ale jeśli ktoś czytał uważnie moje teksty, ten wie, że sam dałem sobie dwa – trzy sezony. Jeśli po takim okresie nie da się regularnie łowić ryb pod 40cm na takim fragmencie [biorąc pod uwagę z jakiego pułapu startujemy], to sam złożę wniosek o likwidację odcinka w takiej formule. Oczywiście pisząc o takich rybach mam na myśli pstrągi zasiedziałe, lub dzikie, a nie wpuszczone dwa dni wcześniej. W każdym razie jest szansa spróbować.
Parę słów o samym fragmencie rzeki. Pierwotnym pomysłem było, by odcinek no kill był trzy razy dłuższy. Potem w maju tego roku sami zaproponowaliśmy, by skrócić go o trochę więcej niż 1/3. Zarząd zdecydował, że taki fragment powstanie na tym właśnie w maju odrzuconym przez nas, najwyższym odcinku. Ostatecznie odcinek no kill będzie od połączenia Krzeszówki z Dulówką do mostu przy ul. Czycza na pd – wsch obrzeżach Krzeszowic. Mamy świadomość, że to w sumie najsłabszy kawałek wody, szczególnie dla bytowania większych ryb, ale z drugiej strony jest najłatwiejszy do kontroli.
Jaka jest na tym odcinku Krzeszówka? Znam ten odcinek chyba lepiej niż dom w którym mieszkam dopiero rok. Ja dzielę tu rzeczkę na cztery fragmenty- całość ma około 2 – 2,5km.
- Od połączenia rzeczek do mostu przy ul Daszyńskiego. Zaczyna się dość wartkim nurtem i kamienisto – piaszczystym dnem. Po około 300m woda spowalnia. Generalnie robi się mulisto, płytko z bardzo monotonnym ukształtowaniem dna. I tak do mostu. Na odcinku tym łowiłem bardzo rzadko w ostatnich dwóch sezonach, ale wyjmowałem sporo dzikich ryb tuż pod wymiar, a przy ciut trąconej lub większej wodzie trafiały się miarowe. Nieciekawą na tych pierwszych kilkuset metrach Krzeszówkę, ratują mikro podmycia licznych dużych olch, gdzie pstrągi mają sporo kryjówek. Fajnych miejsc jest słownie może z pięć, plus końcowe, głębsze 100m.
- Od mostu przy ul Daszyńskiego do nieczynnego mostu kolejowego. Tu jest generalnie lipnie. Krzeszówka płynie z umiarkowaną prędkością, jest ciekiem raczej bez finezji, zazwyczaj piaszczysto – mulistym i niestety bardzo, bardzo płytkim. Tu nawet ryb małych nigdy nie ma za wiele, a zimą odcinek sprawia wrażenie martwego. Na tym niekrótkim fragmencie są 3-4 miejscówki i około 25 metrowy fajny kawałek wody. Tyle. Cudów tu raczej nie doświadczymy, nawet gdyby sam no kill przyniósł efekty w postaci licznych średniej wielkości ryb. Po prostu jest tu jałowo i trudno oczekiwać, by ryby same z siebie chciały tu żyć w większej ilości.
- Od nieczynnego mostu kolejowego do początku ogrodzeń oczyszczalni ścieków. Dla mnie do pewnego stopnia fragment – zagadka. Płytki, prosty, bez krzaków. Głównie muł i piach. Dno jak uklepane. Tak do maja – dla mnie martwa woda. Gdy pojawią się pierwsze upały, woda się otwiera na 15-30 minut, ale tylko tuż przed zmierzchem. Wprawdzie nie złowiłem tu nic więcej niż 35cm, ale ryb z przedziału 30 – 33cm bardzo dużo.
- Końcówka odcinka. Od początku terenu oczyszczalni do mostu przy ul. Czycza. No, tu już mogłyby żyć duże pstrągi. Jest bardzo zmiennie. Szybsze nurty, na zmianę z wolniakami, liczne głębokie dziury i podmycia. Piasek na zmianę z kamieniami. Sporo zakrętów. Latem brzegi mocno zarośnięte. Od jakichś trzech lat kawałek poddany bardzo dużej presji. Wyjmowałem tu najwięcej ryb pod 40cm, widziałem kropka, który spadł mi pod powierzchnią – z całą pewnością 40+. Przy moim dłubaniu te około 400m mnie wystarcza na 3-4 godziny łowienia. Po prostu warto szperać metr po metrze.
Oczywiście powyższy szkic jeśli chodzi o ilość ryb dotyczy lat 203 – 2015. W kończącym się sezonie było dramatycznie źle. Po prostu w lutym – marcu 2016r wędkarze ogołocili rzekę z miarowych ryb. Podobnie było w bodajże 2012r. Zrobię z kolegami, co można, by powrócić choćby do stanu z 2014r. Było nieźle, bo nie było szans latem zejść bez 3 – 5 kontaktów z rybami 30 – 38cm i dziesiątek brań ryb pod wymiar.
Jeśli chodzi o strukturę gatunkową to jest ona dość uboga. Dominują pstrągi potokowe. Na szczęście, na tym fragmencie ilość okoni jest relatywnie bardzo mała. Jest odrobina ślizów. Okazjonalnie można bardziej zaobserwować niż złowić pojedyncze małe klenie, których sporo jest Olszówce – małym dopływie Dulówki, widuje się karasie, a nawet karpie. Trafia się szczupaczek i chyba jeszcze rzadszy pstrąg tęczowy.
Informujemy [prosząc zarazem], że na odcinku no kill, wymagane jest posiadanie podbieraka, stosowanie haków bezzadziorowych. Osobiście bardzo proszę o przekonanie się i stosowanie przynęt z pojedynczym haczykiem. Oczywiście łowiąc tu, nie wolno posiadać przy sobie zabitych, nawet miarowych pstrągów.
Z początkiem roku mam zamiar spotkać się z komendantem straży miejskiej, by wsparli nas na ile są w stanie, w ochronie odcinka. Już w najbliższych dniach rozpoczynamy patrolowanie wody i możliwie szybko chcemy powiesić w widocznych miejscach tablice informacyjne.
5 odpowiedzi
Gratuluję Panie Adamie osiągnięcia celu. Ale i apeluję o ochronę. Pilnujcie Panowie swej wody w sposób szczególny. Gońcie dziadostwo i zaglądajcie do plecaków, doglądajcie brzegów. A młodzież szkolcie i uświadamiajcie.
Wczoraj byłem na „no kilowych” Podgórkach Tynieckich i…w dwóch miejscach znalazłem świeże łuski… PZW zrobił wodę c&r, a teraz jej nie pilnuje. Więc jaki jest sens całego przedsięwzięcia ? Dodatkowo, spławikowcy urządzili sobie tam miejscówki i na jednej z nich przedziurawiłem sobie woder o wystający z takiego stanowiska….drut kolczasty. Z kolei w innej części zbiornika jakiś DEBIL wyrzucił kilka beczek potłuczonego szkła, które wraz z rzeczonymi beczkami „ozdabia” teraz brzeg przy samej wodzie. I stąd mój apel o pilnowanie waszego no-killa. Miejcie choć kawałek normalnej, rybnej wody z czystymi brzegami.
Co do czystości brzegów – za wiele nie da się zrobić. Trzy lata temu zmobilizowałem pół setki uczniów. Naprawdę mocno oczyściliśmy jakieś 700m, może kilometr brzegu z plastików [brakło worków, a ciężarówka jechała dwa razy]. Tydzień później przyszedł gruby deszcz. Nie wierzyłem, ale śmieci było chyba więcej niż poprzednio. Natomiast, co do pilnowania odcinka, to ma Pan rację. Jeśli nie damy rady – odpuścimy. Woda „złów i wypuść” ma rację bytu, tylko przy usilnej kontroli. Znam odcinki C&R gdzie jest to, co w całej reszcie rzeki, czyli bida z nędzą – mało kto tego pilnuje, a ryby większe łowi się przez miesiąc od zarybienia takimi. Znam też takie, gdzie przez kilka sezonów presja kontroli była niebywała jak na nasze realia i teraz mimo ich znacznego zmniejszenia, sytuacja wygląda tak, że nawet zielony wędkarz, będący tu pierwszy raz ma realną szansę na przynajmniej kontakt z rybą 40+ w zasadzie na każdym wyjściu. Co lepsze, na sąsiadujących z takim fragmentem odcinkach gdzie ryby można zabrać, znacznie łatwiej, niż na samym no kill`u złowić coś dużego, bo ryby tu mało skłute – wszyscy walą na odcinek no kill.
A ten odcinek wchodzi w podstawową składkę?
Tak.To był jeden warunek jaki chcieliśmy, by uwzględniono jeśli będzie zgoda na no kill, by każdy mógł tu łowić bez dodatkowych opłat.
No to dobra wiadomość, bo na 2017 już chyba zrezygnuję z pełnej zawiedziony dodatkową „ofertą”.. Kasę z różnicy zawsze można lepiej wędkarsko spożytkować 😉