
Tak w skrócie można - na razie, co podkreślam, podsumować wynik zebrania walnego w moim kole. Panująca za oknami zadymka śnieżna, miała swój odpowiednik w postaci pięciogodzinnej nawalanki na zebraniu. Obiecałem, że złożę relację z tego jak było, niezależnie, czy mnie tam wyśmieją, czy poprą. Cóż mogę powiedzieć? Chyba tylko tyle, że kropla drąży skałę, a czas i tak pokazuje, kto miał rację. U mnie w kole sytuacja diametralnie się zmieniła w ostatnim czasie. Jeszcze dwa lata temu przy moich staraniach, by nie wybierać dotychczasowego prezesa na następną kadencję i na delegata, przegrałem głosowanie z kretesem 41:1 przy jednym wstrzymującym się głosie, mimo ewidentnych powodów, które przedstawiłem wtedy zgromadzonym, a które to powody powinny przynajmniej wstrzymać wybór do wyjaśnienia [jak się okazało „nasz” prezes kilka tygodni później przestał być sekretarzem Zarządu Okręgu, podobnie jak „popłynęli” ówczesny
Czytaj więcej [...]