
Właśnie powróciłem z nad wody. Tak naprawdę to nawet nie dojechałem na miejsce. Dostałem cynk, że tam, gdzie się wybieram, to tak wieje, że lepiej odpuścić. I tak od paru dni: jak nie lód na wodzie, to ekstremalnie niski stan danej rzeki itd., itd… Nie mam czym się pochwalić. W związku z tym trochę temat zastępczy, czyli przynęty.
Zacznę, jak chyba zwykle, pisząc, że wabik ma znaczenie drugorzędne; najpierw muszą być ryby. Nie mniej jak już są, a co bardziej prawdopodobne – są, lecz w skromnej liczbie, to jakość przynęty plus umiejętność jej prezentacji nie jest bez znaczenia. Od co najmniej kilku lat obserwuję coraz wyraźniejszy wpływ dwóch czynników:
- posiadania przynęt jakich inni na danej wodzie nie stosują
- prezentowania ich w nietypowy sposób
Często obie zmienne dobrze stosować na raz. Szczególnie na wodach mocno najeżdżanych.
Na początek ocenia uklei RH, polecanej jako świetny wabik boleniowy, a kuszący także
Czytaj więcej [...]