Moje zmagania z boleniami

     Ryba cień, ryba mit. Demonizowana i zarazem przynosząca prestiż. Symbol trudnego, wędkarskiego celu. Zabrzmi jak żart, ale dla mnie jest najłatwiejszym do złowienia, dużym drapieżnikiem. Powód prosty – boleni [na szczęście] jest najwięcej wśród rybiej, drapieżnej arystokracji. To ten gatunek nauczył mnie bardzo skrupulatnego, konsekwentnego i „naukowego” podejścia do wędkarstwa. Nauczył mnie takiej wytrwałości i cierpliwości, że nie ma chyba gatunku, który mógłby mnie zniechęcić. Tym rybom, należącym do moich ukochanych zwierzaków, poświęciłem z rzędu 2-3 lata, by dojść do wyników, które w moich własnych oczach czynią mnie Łowcą. Może to nieskromne ale tak mam. Po za tym, jak już nauczyłem się łowić te ryby, to przyszła kolej na łowienie okazów. I to była szkoła jaka procentuje przy każdym innym gatunku. Przy innej może okazji nadmienię o tym więcej. Na koniec, by nie popadać w samozachwyt, dodam, że owszem, łowię te ryby skutecznie, ale tylko w ciepłej porze roku, czyli wtedy gdy w orbicie ich zainteresowań są powierzchniowe i podpowierzchniowe obszary wody….

Więcej w dziale Tylko się nie śmiejcieBoleń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *