Pod tym szumnym tytułem w realiach naszego okręgu oznacza to miotanie się po kilku zaśmieconych rzeczkach, gdzie każda ryba cieszy, a pstrąg 30+ jest jak święty graal.
Ostatnie dni przed rozpoczęciem sezonu w moim szerokim gronie znajomych, charakteryzowały się niezłą „odklejką”. Widać było, iż niezależnie od świadomości jak kiepskie może to być otwarcie sezonu, zbliżający się 1 lutego, zauważalnie podnosił temperaturę emocji w rozmowach o rybach. Rozmowach czasem bardzo surrealistycznych. Być może było tak dlatego, iż w przeciwieństwie do ostatnich lat mało kto łowił w styczniu. Wpływ na to miały czynniki takie jak zamarznięcie większości zbiorników, czy wykończenie przez kormorany zimowiska kleni na jednym z odcinków Wisły. Zajęło to tej czarnej szarańczy trzy doby wg relacji mieszkających tam świadków. Obecnie ani ptaków, ani ryb już tam nie ma. Ostatnia wizyta pięciu znajomych zakończyła się solidarnym zerem. Nie tylko nic nie złowili, ale nawet nie mieli brania… W każdym razie abstynencja chyba nam dobrze nie zrobiła, bo poziom dyskusji był momentami strasznie odjechany.
Wracając do otwarcia sezonu – powiedzieć, że powiało optymizmem, byłoby chyba nadużyciem, ale trzeba jednak zauważyć, że było zauważalnie lepiej niż rok temu, nie mówiąc o poprzednich 2-3 sezonach. Chciałbym wierzyć, że istniejący na papierze drugi rok zakaz zabierania pstrągów w okręgu PZW Kraków przynosi efekty. I być może rzeczywiście coś w tym jest, gdyż na otwarciu mimo fajnej aury było skrajnie mało łowiących. Tylko nie mam pewności, czy część odpuściła, bo nie wolno ryb zabierać, czy po doświadczeniach ostatnich lat, ludzie dali sobie spokój. Fakt jest faktem, iż jakieś „dziady borowe” pluły się o zniesienie zakazu zabierania pstrągów, pisały wnioski, ale na szczęście nie znalazły one uznania na szczeblu okręgu. Prawda i to nie jakaś moja, subiektywna, tylko podparta ocenami ichtiologów jest taka, że jeśli nasz okręg ma mieć choć namiastkę, bo cudów tu już chyba nigdy nie będzie, ale namiastkę wód pstrągowych nie tylko z nazwy, to ten zakaz musi być podtrzymany jeszcze przynajmniej ze dwa sezony, a na przynajmniej jednej – dwóch rzeczkach powinien obowiązywać na stałe, na całej ich długości.
Na pewno lepsze wyniki ilościowe, jak i jakościowe były spowodowane także aurą. W przeciwieństwie do ostatnich lat w naszych tzw. rzeczkach pstrągowych dominowała niska i bardzo czysta woda, a nie pośniegowa breja.
Zacznę jednak najpierw od tych złych informacji. Jak co roku obiecując sobie, że nie zmarnuję czasu na krzeszówkowym no kill i oczywiście 1 lutego tam właśnie się pojawiłem. I było podobnie do kitu, jak w minionych latach. Fakt, że szedłem co najmniej drugi – widziałem wędkarza, to jemu, jaki i mnie ryby nie przeszkadzały w niczym. Dolny, teoretycznie najlepszy fragment tej wody, jak „zdechł” tak około 2017r, tak do dziś nic tam się nie zmieniło. Jeśli ktoś myśli, że robię ściemę, by chronić najbliższą mi wodę, niech straci czas. Byłem bez brania. Dopiero jak po godzinie przeniosłem się na teoretycznie najsłabszą cześć odcinka no kill na Krzeszówce, to zaliczyłem w dwie godziny czternaście kontaktów, ale uwaga: dominowały pstrążki w nierealnie małej wielkości 8-12cm. Tak małe, że w zacięciu wyrzucałem je czasem nad wodę. Faktem jest że na tych może trzech tu moich pobytach w wakacje 2024 dało sie zauważyć rybki w wielkości około 5-6cm. Nie było ich dużo, ale rzucały się w oczy. Nie wiem, czy coś tam się jednak wytarło? W każdym razie w środku lata nie słyszałem o zarybieniach u nas takimi rybkami. W każdym razie teraz takie tam żyją. Miałem jeden kontakt z około 25cm bladym glutem made in czatko, który spadł.
Uznałem, że poratuję ego małymi ale pewnymi rybkami jak rok temu z innej wody. I co? Niezależnie od siebie Piotrek i ja wybraliśmy się nad naprawdę filigranowy ciurek, który jednak w zeszłym roku pozwolił się cieszyć dzikimi, kolorowymi pstrążkami. Moje zaskoczenie było niewiarygodne, bo gdy stanąłem nad wodą, to zdębiałem. W korycie prawie nie było wody!

Przez około dwie godziny widziałem…dwa malutkie pstrągi. Potem, gdy się zgadaliśmy, okazało się iż Piotrek, będąc na przy źródłowym odcinku wprawdzie zastał podobny jak rok temu poziom wody, ale nie miał nawet kontaktu wzrokowego z jakąkolwiek rybą. Ponoć było tam jakieś zatrucie i wszystko wskazuje na to, iż prawie nic tam już nie pływa.
Ale teraz o pozytywach.
Pierwszego, może mało urodziwego i nie dużego, ale PIERWSZEGO kropaska Anno Domini 2025 złowił w naszym gronie Piotrek Drugi.
Dość szybko ładną jak na nasze realia rybę podesłał Tommy, czym podkręcił moje nadzieje [wtedy nie byłem jeszcze nad wodą].

Wyglądało na to, że te jego 35cm nie zostanie pobite, a tu niespodzianka!
Wprawdzie na innej, ale jednak krakowskiej rzeczce Jędrek i Robert zaliczyli po kilka brań, ale ryb wyraźnie 35cm+. Jedna nawet przekroczyła nieznacznie 40cm! Trochę śmiesznie to brzmi ale tak na to trzeba spojrzeć z perspektywy realiów.


Jeszcze na innej wodzie chyba Maciek Drugi złowił dwa pstrągi na punkty.
Będący z Tommym Paweł pod koniec wypadu też złowił rybę przekraczającą te magiczne u nas, małorzeczkowe 30cm.

Fakt faktem, tego pierwszego dnia tylko w naszym ligowym gronie złowiono co najmniej jedenaście punktowanych potokowców. Nie śmiejcie się szczęściarze mający w bliskim zasięgu wody z przyzwoitym pogłowiem tych ryb. U nas kilkanaście choćby trochę odrośniętych pstrągów to dość dużo, jeśli mamy na myśli inne wody górskie okręgu niż Raba.
Ja miałem falstart, nie mniej też udało mi się złowić dwie ryby na punkty. Drugiego dnia sezonu, łącznie licząc przeszedłem jakieś 3,5km wody na różnych odcinkach. Tylko na jednym trafiłem jakieś brania, co jest akurat przygnębiające, gdyż niektóre fragmenty wyglądają niezwykle obcująco, a okazują się być TOTALNIE puste. Nie to, że nic tam nie wyjąłem. Niestety na większości naszych tzw. rzeczek pstrągowych ich przytłaczająca część jest pusta.
Mnie obie ryby na punkty [około 34 i 36cm] udało się złowić na 5cm tantę na 0,8g. Ku mojemu zdziwieniu brania miałem w dość szybkiej i dość płytkiej wodzie.


Spadły mi jeszcze dwa pstrągi – oba też bez wątpienia mające te śmieszne 30cm za sobą. To, co mnie cieszyło, to fakt, iż były to ryby przepięknie ubarwione i nawet jeśli wyglądały na wytarte [co też cieszy], to ich kondycja nie budziła żadnych zastrzeżeń.
Na koniec refleksja, że próżność wędkarska nie zna granic. Widziałem zdjęcia wrzucane do mediów społecznościowych, gdzie ewidentnie ucieszony łowca [to akurat rozumiem}, pokazywał całą perspektywę wokół miejsca złowienia. Ponieważ dotyczyło to szczególnie jednej rzeczki, to obstawiam tam pielgrzymki w najbliższy weekend i szybki…koniec tamtejszych pstrągów.
Z perspektywy minionego weekendu mógłbym się pokusić o myśl, by na jakąś turę naszej Ligi 2025 wylosowały się rzeczki pstrągowe. Niestety rozsądek nakazuje twardo stać na ziemi. Za miesiąc ryby będą nieprawdopodobnie skłute, a część, bo i takie sygnały też dochodzą – skończy w reklamówkach…
3 odpowiedzi
Kropkowaniec to piękna ryba. Kazda wygląda inaczej. Niewiele jest u nas gatunków ryb ktorę tak się różnią między sobą.
Weźmy np. taka brzanę. Kazda jest praktycznie taka sama. A pstrąg ? Mega róznice miedzy poszczególnymi osobnikami.
U innych ryb nie widziałem takiej cechy. Ciekawe dlaczego.
Ja zauważyłem od ostatnich kilku lat, że coraz więcej jest potoków bardziej z ubarwienia przypominających raczej troć. Pierwszego takiego przebierańca złowiłem w Rudawie w 2010 roku. Z początku wziąłem rybę za troć która zaplątała się gdzieś razem z ówczesnymi radosnymi zarybieniami palią przez okręg ale dokładnie oglądaliśmy z kolegą rybę i był to potokowiec. To co budziło wątpliwości to srebrne błyszczące ubarwienie i tylko czarne drobne kropki po bokach. Pytanie czy to jest wynik pomieszania genów w ośrodkach rozrodu czy to naturalne chociaż rzadkie zjawisko?
Ja też mam takie spostrzeżenia szczególnie w wodach gdzie zarybienia są większe i regularne.