Jeśli masz dość łowienia wkółko 20cm pstrążków, a w najlepszym wypadku niedawno wpuszczanych 30-ek, jeśli chciałbyś odmienić stan wód „górskich” Okręgu Krakowskiego – możesz pomóc!
W czym rzecz?
Mamy wg informatora jedną rzekę pstrągową [Rabę] i 13 rzeczek pstrągowych [Rudawa+ Krzeszówka, Szreniawa+Ścieklec, Dłubnia, Prądnik, Sanka, Stradomka, Wilga, Głogoczówka, Harbutówka, Cedron oraz Rudno, Brodło i Regulka]. Nie licząc Raby na odcinku no kill, sytuacja w pozostałych ciekach od kilku lat jest bardzo zła i wykazuje tendencje, miejscami do zaniku tego gatunku na odcinkach do tej pory pstrągowych.
Zebrała się grupa ludzi, którzy wraz ze znajomymi wędkarzami dokonali analizy sytuacji na poszczególnych wodach górskich okręgu w ostatnich trzech latach. Wnioski oparte na obserwacjach są bardzo niepokojące i zastanawiające równocześnie:
– potoki Brodło i Rudno – brak potwierdzonych obserwacji występowania pstrąga potokowego, brak śladowego nawet zainteresowania wędkarzy tymi ciekami; nie licząc odcinków przyujściowych w ciekach tych nie obserwuje się aktualnie żadnych ryb
– Regulka – incydentalne kontakty z bardzo małymi pstrągami, znikome zainteresowanie wędkarzy, woda na odcinku od połączenia z potokiem Brodło [wypływ z zalewu Skowronek] w okresie czerwiec – sierpień niesie bardzo ciepłą wodę, dolny odcinek całkowicie uregulowany, w niższych partiach rzeczki, spotyka się ryby z zalewu
– Cedron, Głogoczówka i Harbutówka – incydentalne kontakty z pstrągami potokowymi, najczęściej bardzo małymi, relatywnie dość duża populacja klenia, dość liczna strzebla potokowa; małe zainteresowanie wędkarzy tymi wodami i koncentrujące się na wędkarstwie spławikowym, praktycznie brak kontroli SR czy SSR; woda Głogoczówki okresowo ewidentnie zanieczyszczona ściekami typu fekalia, obornik itp.
– Wilga – dostateczna ilość pstrągów potokowych nie mniej do rzadkości należą kontakty z rybami większymi niż 25cm; wędkarze zauważają, iż łowione ryby pochodzą z naturalnego tarła; zainteresowanie wędkarzy Wilgą ma miejsce w zasadzie tylko na początku sezonu; w rzece licznie występuje strzebla, kiełb, śliz i piekielnica [?]
– Sanka – incydentalne kontakty z bardzo małymi pstrągami – aktualnie, nawet na terenie rezerwatu „Dolina Mnikowska” nie obserwuje się pstrągów, co jeszcze 2-3 lata temu było normą; następuje coraz większe zamulenie dna tego cieku; zainteresowanie wędkarzy znikome i prawie wyłącznie z początkiem sezonu, nie obserwuje się innych gatunków ryb
– Stradomka – praktycznie brak pstrąga potokowego, incydentalne kontakty z pstrągami większymi [40-45cm], ale są to prawie na pewno osobniki wchodzące z Raby [łowione zazwyczaj na niższych odcinkach Stradomki, a zdjęcia pokazują iż ryby były niedawno wpuszczone], bardzo niskie zainteresowanie wędkarzy rzeką – głównie tych z okolic Łapanowa; liczna populacja klenia, strzebli potokowej
– Prądnik – gwałtownie spadająca ilość pstrągów potokowych; incydentalne kontakty z rybami 30+; duża presja wędkarska na początku sezonu, która jest spowodowana „przyzwyczajeniem” wędkarzy, maleje później do poziomu minimalnego; sporadycznie już obserwuje się lipienie, które jeszcze niedawno były regularnie poławiane i wszystko wskazywało na odradzanie się populacji; poniżej jazu na wysokości Dworku Białoprądnickiego zauważalne występowanie kleni, szczególnie w okresie letnim
– Dłubnia – zapaść ilościowa jeśli chodzi o pstrąga potokowego w stosunku do tego, co było jeszcze 2-3 lata temu; incydentalne kontakty z rybami 30+; duża presja wędkarska z początkiem sezonu, podobnie jak w przypadku Prądnika – z „przyzwyczajenia” wędkarzy, wyraźnie maleje od kwietnia, nie mniej nadal rzeka leży w orbicie zainteresowań pasjonatów
– Szreniawa + Ścieklec – od kilku lat z chwilą zaprzestania działań Klubu Przyjaciół Szreniawy z roku na rok pogłowie pstrąga potokowego drastycznie maleje; nieliczne kontakty z rybami małymi, incydentalne z rybami 30+, niezmiernie rzadko zdarzają się złowienia okazów [dotarliśmy do dwóch takich przypadków]; ze względu na charakter wody, trudno mówić o występowaniu innych gatunków polegając wyłącznie na obserwacji wzrokowej; nawet w początkach sezonu presja znacznie mniejsza, niż w latach dawniejszych; utrzymuje się na zauważalnym ale niskim poziomie w cieplejszych miesiącach
– Rudawa + Krzeszówka – podobnie jak na Dłubni – w stosunku do tego, co miało miejsce jeszcze trzy lata temu, ma miejsce zapaść ilościowa jeśli chodzi o występowanie pstrąga potokowego; incydentalne złowienia ryb w wielkości 30+; bardzo duża presja wędkarzy w okresie luty – marzec; malejąca, ale utrzymująca się obecnie na niewielkim poziomie w ciepłej porze roku; sporadycznie zauważa się ślizy, głowacze, pojedyncze okonie; lipień, który podobnie jak w Prądniku jakby się odradzał – prawie zupełnie zniknął
Wnioski:
– we wszystkich wodach, gdzie miały miejsce liczne, planowane zarybienia pstrągiem potokowym, od 2-3 sezonów obserwuje się po okresie zimowym prawie zupełny zanik populacji tego gatunku [jest śladowa ilość ryb miarowych, znikoma liczba tych wpuszczonych w poprzednim sezonie i bardzo nieliczne ryby z naturalnego tarła]
– we wszystkich wodach „górskich” okręgu, gdzie miały miejsce liczne i regularne zarybienia pstrągiem, praktycznie zniknęły populacje drobnych ryb naturalnie tam występujących [ślizy, strzeble, cierniki, głowacza itp.]
– jak widać przyczyna powyższego stanu rzeczy – coroczny zanik populacji i jej „odradzanie się” w postaci małych pstrągów z kolejnych, bieżących zarybień nie jest związana z brakiem kontroli SR, czy SSR, gdyż przykład Rudawy i Krzeszówki, gdzie nikt chyba nie zaprzeczy, iż taki nadzór ma miejsce i jest intensywny, pokazuje, że przyczyna leży gdzie indziej, gdyż na Rudawie i Krzeszówce chyba najbardziej jaskrawo widać blisko 100 –procentowy zanik populacji, jak miało to miejsce po słownie dwóch tygodniach mrozów w tym roku
– aktualnie mówienie o „wodach górskich” innych niż Raba, nie odpowiada rzeczywistości, a praktykowanie połowu pstrąga potokowego na wyżej wymienionych rzekach – pozbawione jest zupełnie sensu
Żeby była jasność: nikt nie oczekuje by łowić choć w niektórych z tych wód ryby choćby miarowe ot, tak, a co dopiero okazy. Nie mniej warto pamiętać, iż w latach 70-ych statystycznie co 5-7 pstrąg potokowy, zgłaszany jako rekord do WW, pochodził z Dłubni lub Szreniawy. A były to czasy szczytu sypania po polach i łąkach czym się dało [nawozy] i praktycznie odprowadzania szamb prosto w rzeki…
Przypuszczamy, iż powodem obecnej, tak złej sytuacji wód „górskich” Okręgu Krakowskiego jest jedna z poniższych przyczyn, lub, co bardziej prawdopodobne – wszystkie wzajemnie się napędzają:
– nadmierne zarybienia drobnym pstrągiem, prowadzące do wyczerpania bazy pokarmowej danego cieku [ryby zjadają dosłownie wszystko co są w stanie zjeść, eliminując często całkowicie populację innych gatunków drobnych ryb [baza bezkręgowców jest zbyt uboga, szczególnie zimą], aż w końcu nawet kanibalizm nie zapewnia źródła pokarmu, gdyż pozostają osobniki w tej samej wielkości [15 – 20cm] i finalnie pstrągi giną w okresie zimy, nie mogąc uzupełnić braków energetycznych]
– ogromna presja wędkarska, szczególnie w pierwszych dwóch miesiącach sezonu i nieuczciwość wędkarzy, połączona z kompletnym brakiem kontroli na przytłaczającej większości wód, prowadząca do wyłowienia nie tylko ryb dużych, ale także zabieranie ryb niemiarowych, nawet zupełnie niewielkich
– zastanawiająca jest próba „wyizolowania populacji/genomu pierwotnej grupy pstrągów, występujących w dorzeczu Krzeszówki/Rudawy”, której to sporo nasz Okręg poświęcił energii i kasy zapewne; otóż zastanawiamy się, czy przypadkiem w wyniku tego nie doszło do jakiegoś „kiksu” hodowlanego, którego wynikiem jest niski stopień przeżywalności ryb wpuszczanych [pośrednim dowodem na to są trzy fakty – otóż dawniej, sytuacja masowego nieprzeżywania zimy przez prawie całą pulę zarybieniową z poprzedniego sezonu nie miała miejsca, dwa – od wędkarzy z okręgów około „Świętokrzyskich”, którzy dokonywali zarybień nieformalnych na swoich wodach, a kupowali pstrągi w hodowli w Czatkowicach, wiemy, że zrezygnowali z tego kilka lat temu, gdyż zaobserwowali identyczne zjawisko, jak my, a trzy – w większości wód gdzie żyje silna populacja pstrągów sztucznie wprowadzonych do danego cieku, pstrągi te, to kundelki – mieszanka z kilku zazwyczaj źródeł…]
Aktualnie w wyniku działań Zarządu Okręgu są wdrażane próby poprawienia sytuacji, i diagnozy, dlaczego tak jest.
Wiem, że mają miejsca odłowy kontrolne [jak na razie górna Krzeszówka, Eliaszówka, Dulówka – ich wyniki potwierdzają tylko nasze spostrzeżenia – słownie na razie jeden pstrąg miarowy [36cm], co jest wręcz kuriozalne i nie do uwierzenia. Odłowy będą kontynuowane i dobrze, choć szczególnych sensacji bym się nie spodziewał.
Odnośnie niektórych rzek, jak np. Rudawy miały miejsce aż czterokrotne zarybienia. W najbliższcyh dniach ma być kolejne, piąte [!] zarybienie narybkiem jesiennym w ilości bodajże 10 tys. szt. Tu – i to tylko moje zdanie – uważam iż taka ilość zarybień, to poważny błąd. Ilość pstrągów w wielkości 15-20cm jest w tej chwili taka na Krzeszówce, iż przy gwałtownym wejściu w wodę ryby uciekają, wyskakując na spodniobuty, a nawet na brzeg. Znów się pewnie „zjedzą”, choć chciałbym się mylić. Jest to trochę jakby gasić pożar benzyną. Jedynie pod względem ilościowym, wyniki odłowów będą się różnic od naszych obserwacji, ale to skutek niezwykle intensywnych zarybień z okresu marzec – sierpień 2018, co chcę podkreślić.
Nikt chyba nie ma wątpliwości, iż próby naprawy stanu rzeczy nie załatwi się na poziomie zebrania w danym kole, a nawet wszystkich walnych zebraniach razem wziętych, gdyż niewiele one w ogóle wnoszą do tego, co w statucie nazywa się „ochroną wód”.
Co zatem można zrobić? Otóż naszym zdaniem tylko przy wyraźnym poparciu poniższych propozycji, Zarząd Okręgu będzie mieć argument, by proponowane zmiany wprowadzić. Osobną kwestią jest, iż byłby to precedens, ponieważ taka droga nie jest oczywiście uwzględniona przez kompletnie oderwany od dzisiejszej rzeczywistości statut, ale pokaże to, czy obecny Zarząd Okręgu chce coś zmieniać i naprawdę spróbować polepszyć sytuację nas – wędkarzy, czy nie.
Co proponujemy?
- Całkowity zakaz zabierania [nie połowu] pstrąga potowego na wszystkich wodach „górskich” Okręgu Kraków na okres nie mniej niż trzy lata. Alternatywną opcją [moim zdaniem niewystarczającą] jest wprowadzenie bezwzględnego zakazu zabierania pstrągów potokowych w okresie 1 luty – 30 kwietnia, przy podniesieniu wymiaru ochronnego na 35cm i wprowadzeniu górnego wymiaru ochronnego 45cm.
- Przeprowadzanie kontroli, co do jakości materiału zarybieniowego pod kątem ewentualnych trudności adaptacyjnych, obecności wirusów [niektóre atakują okonie i łososiowate, a okoń, którego obserwowaliśmy istną inwazję dwa sezony temu na Krzeszówce i górnej Rudawie również praktycznie zanikł]
- Testowa akcja polegająca na zaprzestaniu, na okres co najmniej dwóch lat zarybień na Prądniku powyżej jazu – pokaże, czy populacja ma w ogóle zdolności do samoodnowienia.
- Rozważenie, czy niektóre rzeki warto nadal, niejako na siłę utrzymywać w „katalogu” wód pstrągowych. Może lepiej niech będą wodami nizinnymi i zarybić je nawet dodatkowo jeśli już występują: kleniem, okoniem, płocią, jaziem itp.
- Zlikwidować zapis o dopuszczeniu przynęt roślinnych na wodach nominalnie pstrągowych, jak to ma miejsce np. na Cedronie, gdyż prowadzi to do nadużyć i daje nieuczciwym wędkarzom możliwość połowu niezgodną z regulaminem.
- Jasno wyartykułować i zaznaczyć w zezwoleniach na kolejne sezony, iż ryby łososiowate złowione na przynęty naturalne winny być wypuszczane bez względu na wielkość. Jest wprawdzie mowa w obecnych przepisach o zakazie połowu ryb łososiowatych na przynęty naturalne, ale przeciętny wędkarz kojarzy to z zakazem połowu na te przynęty, na wodach górskich. Skutkuje to masowym [dawniej] wyławianiem pstrągów potokowych na robaki, na np. nizinnej Rudawie, a dziś ostatnich egzemplarzy na tym samym odcinku.
- Budowa tarlisk na rzekach mających statut wód „górskich”, które takowych są pozbawione [np. Sanka].
- Stworzenie łowiska specjalnego na nizinnej Rudawie w stylu „put & take”, podobnego, jak to na Czarnej Przemszy. Zarybienia oprzeć na pstrągu tęczowym – nie ma okresu ochronnego, można go poławiać cały rok, jest znacznie tańszy niż pstrąg potokowy. Licencje na 1, 2 lub trzy ryby [30, 50, 60zł] – łowisko musi się samofinansować, czyli licencje muszą pokryć koszty zarybień i ochrony.
- Rozważyć na Krzeszówce, która jest w tej chwili jedynym regularnie doglądanym przez SSR małym pstrągowym ciekiem, intensywne zarybienia rybami typu kiełb, strzebla potokowa, ciernik celem odbudowy ekosystemu.
- Skoro tak śmiesznie małe cieki jak Brodło, czy Rudno wpisane jest do informatora jako woda do łowienia, to domagamy się otwarcia dla wędkujących dopywów Krzeszówki/Rudawy: Dulówki, Filipówki, Racławki [Rudawki].
Chcemy podziałać dwutorowo:
- Zorganizować spotkanie „ponadkołowe” w tym celu i zaprosić na nie przedstawicieli Zarządu Okręgu, oraz szczegółowo omówić powyższe propozycje. Spotkanie takie miałoby miejsce w drugiej połowie października, w Krzeszowicach [sobota, godziny dopołudniowe – szczegóły podam zainteresowanym]. Spotkanie takie ma jednak sens wyłącznie przy dużej liczbie uczestników, pokazującej namacalnie poparcie dla proponowanych zmian. Zdajemy sobie jednak sprawę iż niekoniecznie będzie tu wystarczający odzew. Nie mniej spróbujemy i tak. Na chwilę obecną ilość około 30 osób jest pewna. Wędkarzy zainteresowanych udziałem w takim spotkaniu, proszę o informację na poniższy adres: wedkarskiewakacje@gmail.com
- Druga nasza propozycja polega na zebraniu głosów, popierających powyższe postulaty. Zebrane głosy wraz z propozycjami zmian, przekażemy na ręce prezesa Fornalika. Termin nadsyłania swojego poparcia upływa 15 października. Jeśli uważasz, że powyższe propozycje są choćby szansą na zmianę bardzo złej sytuacji naszych wód pstrągowych, wyślij na adres: wedkarskiewakacje@gmail.com:
– jedno zdanie popierające naszą akcję
– imię i nazwisko
– nr karty wędkarskiej
– koło wędkarskie do którego należysz
Rzecz dotyczy wyłącznie wędkarzy Okręgu Kraków lub łowiących z innych rejonów Polski, którzy wykupili całoroczne zezwolenia na wędkowanie w naszym okręgu, w tym sezonie.
Liczymy na Was!!!
41 odpowiedzi
Lowilem na tych wodach przez kilkanaście lat. Ten sezon poraz pierwszy od dawna nie wykupilem składki. Totalny bezsens. W rejonie Krakowa psrągow brak!!! Kilkunastocentymetrowych nie liczę. Przeważnie ryb nie brałem, czasem może 1 szt na rok żeby przypomnieć jego smak. Jestem zapracowanym czlowiekiem i wg mnie w tym momencie najlepszym rozwiazaniem będzie oddanie rzeki w prywane ręce btak zebym był pewien że jak zajade to polowie. Niech to kosztuje więcej ale będzie warto pojechac kilka razy do roku a nie płacić 250 zł i łowić okazjonalnie. Zaraz zabierania ryb popieram ale wg mnie nie do upilnowania.
Proponuje założyc grupe na facebooku zgromadzic tam ludzi chcących cos zmienic i podjac zdecydowane działania
Pomysł na ile się nie znam na tych wszystkich mediach społecznościowych – bardzo dobry. Jeśli jest wola – proszę tak zrobić. Wydaje mi się, że tą drogą można ludzi zaznajamiać z całą akcją, nie mniej by mieć argument w ręce, to potrzeba konkretów [te podstawowe dane]. Inforujcie ludzi o całej akcji proszę.
Dwa lata temu opisywał pan Brodłówkę jako świetne łowisko, a teraz pisze pan, że w tym roku nie stwierdzono tam już ryb,to ewidentny przykład zniszczenia małego potoku opisując go na necie…
Od chyba dwóch lat potoki Regulanka, Rudno, Brodłówka i Sanka są praktycznie nie zarybiane więc potokowców też nie widać,nie wiem na jakiej podstawie okręg zmniejszył zarybienie tego obwodu, ale jak to była decyzja okręgu bez uzgodnienia z Wodami Polskimi ( czy jak się to teraz tam nazywa, dawne RZGW) to było by to niezgodne z operatem.
Tak naprawdę to największym problemem tych wszystkich krakowskich cieków pstrągowych jest niski stan wody, za co moim zdaniem odpowiada w głównej mierze zwiększenie poboru wody z ujęć głębinowych. Na samych źródłach Brodłówki na odcinku ok 1 km są aż cztery takie ujęcia zaopatrujące w wode pobliskie miejscowości. Takich ujęć wody w okolicach Krakowa są pewno setki.
Zapotrzebowanie na wodę wzrasta z każdym rokiem, pewno od końca lat osiemdziesiątych zwiększyło się kilkukrotnie…
W pełni się zgadzam i nie wybielam. Faktycznie opisywanie jako dobre łowisko małych wód prowadzi do zajechania wody. Nie mniej tu nie idzie tylko o Brodło tylko o całokształt wszystkich rzeczek. I zapewne niski stan wód jest bezsprzecznie jednym z głównych czynników, tylko na niego akurat nikt nie ma wpływu. Istotne są działania lub choćby jego namiastki – akurat w proponowanej przez nas opcji wędkarz ledwo musi kiwnąć palcem. Reszta w rękach Zarządu – zignoruje to, co dla mnie będzie dowodem, ze niestety czekam, aż to wszystko się rozleci i może dożyję, albo pójdzie tą drogą i być może to również nie przyniesie poprawy. Ale będę wiedział, że przynajmniej ludzie z Zarządu naprawdę coś chcieli zmienić, a mie symulować ruchy pozorowane, a tak odbieram póki co całe PZW.
Zgodzę się z przedmowcą. Kiedyś też poruszyłem ten temat. Mała woda w rzekach to duży problem i przyczyna braku ryb.
Do niskiego stanu w rzekach doprowadziły następujące czynniki : bezprawne i bezpodstawne regulacje rzek i potoków oraz wycinka drzew nad rzekami i potokami, drzewa podnoszą poziom wód gruntowych i zatrzymują wodę w glebie, stąd drastyczny spadek poziomu wód gruntowych. Na wyregulowanych rzekach nie ma wody, tam gdzie jest beton także nie ma wody.Przykład z mojego podwórka, po regulacji rzeki Białej na niektórych odcinkach gdzie było 1-1,5 m wody obecnie jest 30-40cm, a rzeka Biała przypomina strumyk, na zabetonowanych odcinkach.W trakcie regulacji rzek są niszczone i dewastowane tarliska i siedliska ryb, ryby nie mają gdzie złożyć ikry, i znikają z niektórych odcinków rzek i potoków. W trakcie regulacji i dewastacji rzek i potoków pracownicy firm pracujących dla RZGW zajmują się kłusownictwem i kradzieżą ryb (powszechne). Przykład z mojego podwórka, w trakcie regulacji i dewastacji rzeki Białej w Bielsku-Białej pracownicy firmy pracującej dla RZGW Gliwice skłusowali i wybili pstrągi i klenie na odcinku od centrum Bielska- Białej aż do Mikuszowic, rzeka została dosłownie wyczyszczona z pstrągów. Widziałem także, jak pracownicy RZGW kłusowali koparką na Kanale Ligockim w Ligocie koło Bielska-Białej. W trakcie kładzenia faszyny na potoku Jasienica pracownicy firmy kładącej faszynę skłusowali bardzo dużo kleni i okoni na potoku Jasienica. Informację na ten temat dostałem od miejscowego wędkarza, który zatrudnił się w tej firmie. Jako ciekawostkę podam,iż, Unijna Ramowa Dyrektywa Wodna zabrania i zakazuje: regulacji rzek i potoków, betonowania rzek i potoków, oraz wycinania drzew nad rzekami i potokami. Wiem to ze strony http://www.wedkarskabrac. pl. Rzeki i potoki mają zostać w stanie dzikim i nienaruszonym. Innym czynnikiem wpływającym na populację ryb jest bardzo duże bezrobocie w miejscowościach leżących nad rzekami, miejscowi z braku pracy zajmują się kłusownictwem i sprzedażą ryb (Przykład: Kęty nad Sołą, Bielany, Oświęcim ). W okresie wakacyjnym młodzież także zajmuje się kłusownictwem na rzekach i potokach. Do tego dochodzi brak profesjonalnej ochrony wód, ludzie na własny koszt zarybiają i pilnują wód, a PZW nie zwraca im kosztów, a powinno pokryć im koszty. Jeszcze można dodać gigantyczną korupcję w gminach i powiatach , gdzie urzędnicy pracujący w Urzędach Miejskich i Wojewódzkich oraz starostwach są skorumpowani i zamieszani w niszczenie i dewastowanie rzek i potoków pod pretekstem ochrony p-powodziowej, ręka ręke myje, przysługa za przysługę, kasa z regulacji i wycinki drzew do podziału między kolesi.
Zgadzam się z moimi przedmówcami- to niski stan wody może w głównej mierze odpowiadać za brak ryb. Aktualnie beskidzkie potoki takie jak Wapieniczanka, Jasieniczanka, Żylica wyglądają jak ich dopływy kilka lat temu. Jak 30cm głębokości ciurki mają być domem dla dużej populacji, dużych pstrągów? W potoku Jasieniczanka wody coraz mniej, presja żadna, nie wiem czy są zarybienia, ale ryb coraz mniej i coraz mniejsze. Moim zdaniem póki nie zadbamy o ilość wody w rzekach żadne działania antykłusownicze, zarybieniowe, organizacyjne nic nie dadzą. Jeśli chcemy żeby było lepiej z rybami musimy zadbać o same rzeki. Jak to zrobić polecam zobaczyć na Youtube cyklu filmów Piotra Topińskiego „Woda w górach”. P. S. Słowacy są od nas znacznie mądrzejsi.
Do Tobrex- moje ryby na potoku Jasienica, kleń-42,5 cm, jaź-42cm, okoń-28cm. Na potoku Wapienica, to kleń-42 cm, okoń-28cm, pstrąg potokowy – 39cm, 40cm, i 42cm. Nie znasz w ogóle potoku Jasienica i Wapienica.
Szanowni Wędkarze, niezależnie czy spinningiści, spławikowcy czy łowiący na muchę. Jakkolwiek nie łowimy, tak wszyscy chcemy mieć kontakty z możliwie dużymi rybami. Wiele osób pyta czy jak na fejsie coś tam zrobią dla akcji to będzie OK? Tak, będzie – każda forma dotarcia do ludzi z tymi propozycjami jest cenna. Sam mam blisko tysiąc osób na facebook`u ale tylko jakieś 20% to ludzie z naszego Okręgu. Trzeba mieć jednak świadomość iż nikt nie będzie się przejmować ilością osób pod wydarzeniem na jakimś komunikatorze, bo nikt ich nie będzie weryfikować. Imię, nazwisko, nr karty i nazwa koła na podany mail. Tylko tyle.
Tak samo nikt nie bedzie brał pod uwage i weryfikował listy nazwisk z numerami karty. Trzeba zebrać ludzi na facebooku założyć grupe dla tej grupy zrobic konwersacje grupowa „czat” i tam wszystko ustalać, a za jakis czas zorganizowac spotkanie z prezesem Fornalikiem i osobiscie omówic ta sprawe. Ten schemat działania jest juz sprawdzony a łaczac siły muszkarzy i spiningistów z całego okregu zarzad bedzie musial spelnic kazda nasza zachcianke
Nie będzie brać, ale gdyby tylko deko się wysilił – łatwo by to zrobił. Na fejsie może się podpiąć kto chce i skąd chce. Nie mniej nie neguję tej drogi, jako trzeciej – załóż taką grupę proszę.
A przeciez to nie ja pisze ten apel i nie ja chce zebrac ludzi 😉 ja tylko dalem propozycje jak Pan to moze zrobic
Wobec tego uprzejmie proszę byś nie zabierał głosu na moim blogu. Cały internet jest wybrukowany właśnie wszelkiej maści ekspertami, doradcami, krytykami i innymi „miszczami” klikania w klawiaturę.
Do Tobrex- potok Jasienica i Wapienica znam na pamięć. Potok Jasienica znam bardzo dobrze, bo mam rodzinę w Międzyrzeczu Dolnym, i jako młody chłopak gdy miałem wakacje przebywałem u rodziny w Międzyrzeczu Dolnym spędzając ten czas nad Młynówką i nad potokiem Jasienica , później nad potokiem Wapienica poniżej Nowego Jazy w Ligocie i w Mazańcowicach. Mogę cię zapewnić ,że ryby na potoku Jasienica są, tylko jest jeden problem, gdy jest bardzo niski poziom wody i brak opadów, na potoku Jasienica brak wody, gdyż cała woda idzie do Młynówki i zasila stawy w Międzyrzeczu Dolnym. Potok Jasienica jest trudnym technicznie łowiskiem , dla wędkarza nie znającej tej wody. Ja na potoku Jasienica łowię częściowo brodząc , częściowo idąc brzegiem. Kto chce połowić na potoku Jasienica i się wyłowić, polecam łowić gdy jest wysoki stan wody i leci kalna i brudna woda. Wtedy jest bardzo dużo brań. Zdarzało mi się z jednego miejsca złowić nawet 10 ryb, okonie- 20-25 cm, oraz klenie 30-35 cm. Potok Jasienica powyżej jazu w Międzyrzeczu Górnym to rybna pustynia, a podobno Okręg PZW Katowice zarybia tam narybkiem pstrąga potokowego. Potok Wapienica to inna bajka, gdyż jest on strasznie zniszczony i zdewastowany przez RZGW i WZMiUW, pomiędzy Mazańcowicami a Bielsko -Biała jest 100 jazów, który każdy ma wysokość 1 -1,5m. Na potoku Wapienica są jeszcze niewielkie dzikie odcinki , na których przebywają pstrągi i strzeble. Na potoku Wapienica występuje niewielka populacja pstrąga potokowego od zapory w Wapienicy do jazu w Ligocie, który to odcinek powinien być wodą górską o dozwolone tylko przynęty sztuczne.Żylice znam na odcinku od Łodygowic do Jeziora Żywieckiego – Pietrzykowice.
Nie bardzo wiem jak wpis o Twoich „rekordach” (oprócz zwykłego chwalenia się) ma się do mojego postu i mojej znajomości owych potoków? Gratuluje Miszczu… Od 12 lat mieszkam nad Jasieniczanką i łowię tam. Może następnym razem zastanów się 2 razy zanim puścisz o kimś taki zdecydowany sąd. Ja łowię wysoko w górze do Międzyrzecza bo niżej potok za bardzo ma nizinny, czasem kanałowy charakter. Poza tym mówimy tu o pstrągach i tylko one mnie interesują. Wapieniczanka 2 lata temu była tajnym pstrągowym eldorado (od ekspresówki do poniżej Mazańcowic) ale coś się stało i jest to aktualnie pustynia pstrągowa. Być może czynniki, które opisał Autor bloga były przyczyną zaniku.
Do Tobrex- Eldorado z pstrągami na potoku Wapienica skończyło się, gdyż duża grupa wędkarzy z Bielska-Białej dowiedziała się jak jest duża jest populacja pstrąga potokowego na potoku Wapienica.Rozmawiałem ze spiningistami , którzy łowili na potoku Wapienica pstrągi po 50cm. Cieszy mnie ,że mieszkasz w Międzyrzeczu Górnym powyżej jazu na potoku Jasienica. Byłem 7 września na potoku Jasienica – od mostu w Międzyrzeczu Górnym do Kanału Ligockiego i na potoku Wapienica od od mostu powyżej jazu w Ligocie do Kościoła w Mazańcowicach. Pojechałem nie za swoje, gdyż w dalszym ciągu jestem bez pracy i wykupiłem zezwolenie 1-dniowe na Katowice. Na potoku Wapienica wychodziły mi małe kleniki do woblerów , zaliczyłem kilka niewymiarowych szczupaczków, i trafiły się 2 niewymiarowe pstrążki po 20 cm, które stały na kleniowych miejscówkach. To eldorado może się odrodzić. Nie byłem na rybach od bardzo dawna, i trochę wyszłem z prawy, mam braki w przynętach i trochę nie poprzerabianych invaderów 4cm Dorado. Może się kiedyś spotkamy na potoku Jasienica.
Do Tobrex- drugą przyczyną skończenia się eldorado pstrągowego na wymienionym przez ciebie odcinku na potoku Wapienica, jest wyłowienie części pstrągów powyżej Mazańcowic na agregat przez klub Renegat i przerzucenie ich do rzeki Białej , zaraz po regulacji i dewastacji rzeki Białej w Bielsku-Białej. Dowiedziałem się tego od miejscowego wędkarza , który mieszka Mazańcowicach. Pierwsze zarybienie rzeki Białej po regulacji, było to zarybienie dużymi pstrągami pochodzącymi z potoku Wapienica przez klub Renegat. Następne zarybianie rzeki Białej to było wpuszczenie narybku pstrąga potokowego.
Kolego ale siejesz plotki. Przy regulacji rzeki Bialej od ul. Pck do Bielmaru pstrągi zostaly odłowione i przeniesione do potoku Wapienica. Pozwoliło to na wjechsnie koparek do rzeki i zbudowanie betonowych wodospadów bez zabicia żyjących tam ryb. Nie sądzę zeżeby było powrotne przeniesienie ryb z Wapienicy do Białej. Przyjedź nad wodę zimą i policz kormorany koczujące w Mazańcowicach.
Do Bartek – napisałem wyraźnie, że informację dostałem od miejscowego wędkarza, który mieszka w Mazańcowicach, i który widział jak agregatem odławiano pstrągi z potoku Wapienica. Napisałem także, że , Unijna Ramowa Dyrektywa Wodna zabrania i zakazuje, co następuje : regulacji rzek i potoków, betonowania rzek i potoków, oraz wycinania drzew nad rzekami i potokami. Regulacja i dewastacja rzeki Białej w Bielsku- Białej była bezprawna i bezpodstawna : 1) złamano unijne prawo i Unijną Ramową Dyrektywę Wodną , 2) w Bielsku-Białej nie ma i nigdy nie było zagrożenia powodziowego, nie było żadnych zniszczeń na skutek przejścia fali powodziowej. Regulacją i dewastacją rzeki Białej powinna się zająć Prokuratura Okręgowa, CBA i CBŚ. A pro po kormoranów, to mają 2 nogi, i chodzą ze spiningiem i muchówką, a z niektórymi rozmawiałem. Mieszkam w Bielsku-Białej, mieszkałem bezpośrednio nad rzeką Białą, wiem ile pstrągów i kleni było przed regulacją, a ile zostało po regulacji. Znam rzekę Białą bardzo dobrze, łowiłem na rzece Białej prawie pod domem na woblery Dorado. W Mazańcowicach niema kormoranów !!!. Nie wiem kogo reprezentujesz Bartek i czyj interes, ale chyba nie wędkarzy. Prędzej zobaczę sokoła lub jastrzębia nad potokiem Jasienica niż kormorany nad potokiem Wapienica. Potok Wapienica jest obecnie wodą nizinną , chciałbym się dowiedzieć , który idiota postanowił przemianować potok Wapienica z wody górskiej na wodę nizinną. Pomijam te śmieszne odłowy od ulicy PCK do Margaryniarni w Bielsku- Białej na rzece Białej.
Napisałem wyraźnie, że informację o wyłowieniu pstrągów na agregat z potoku Wapienica dostałem od miejscowego wędkarza , który mieszka w Mazańcowicach, i który to widział. Kormoranów nad potokiem Wapienica nie i nigdy nie było. Jako mieszkaniec Bielska-Białej i wędkarz, doskonale znam rzekę Białą , i wiem ile ryb było przed regulacją , a ile po regulacji. Wiem także, kto łowi na rzece Białej i na co łowi oraz kto kłusuje na rzece Białej. I wiem ,że informacja o przerzuceniu dużych pstrągów z potoku Wapienica do rzeki Białej jest prawdziwa. Pstrągi odłowione na odcinku od ulicy PCK do Margaryniarni , zostały wypuszczone w górze rzeki Białej w rejonie Mikuszowic. Napisałem , w komentarzu , że rozmawiałem,że spiningistami , którzy łowili na potoku Wapienica pstrągi 45-50 cm, są to ludzie , których znam. Regulacja rzeki Białej w Bielsku-Białej to gigantyczny przekręt i oszustwo, w Bielsku-Białej nie i nigdy nie było zagrożenia powodziowego, fale powodziowe nigdy nie dokonały zniszczeń. Regulacją i dewastacją rzeki Białej w Bielsku-Białej powinny się zająć Prokuratura Okręgowa, CBA i CBŚ.
Panowie co do zmian jest TO KONIECZNOŚĆ. Zgadzam się z Adamem z jego propozycjami. W szczególności do zarybienia nizinnej Rudawy tęczakiem – co podniesie rangę tego odcinka, wpływ na ekosystem będzie znikomy, odciąży inne rzeki nawet no-kill na Rabie
Może jedynie nie zgodzę się co do formy „put & take” – zainteresowanie będzie mniejsze i kto chce złowić rybę nie tylko dla przyjemności, dalej będzie odwiedzać inne odcinki. Uważam że lepszym rozwiązaniem będzie roczna dopłata 50 zł do składki pełnej lub niepełnej z limitem rocznym 5 szt. i przesunięcie ryb z zarybień wód stojących (200 – 300 kg). Płacimy składki a kto lubi łowić w rzece łososiowate to jego pieniądze powinny tam trafić, a jak chce je zjeść to limit 5 szt. za 50 zł. Co trafi do stawu to i tak jest wyjadane. Przynajmniej pstrągi będą łowione w „sportowy” sposób a nie na spławik – oczojebne ciasto, robaka i machanie spinningiem jak cepem .
Na pewno będzie duże zainteresowanie tym odcinkiem.
Wtedy będzie można przez 3 lata zakazać zabierania ryb na górnej Rudawie A NA PEWNO OD 1 lutego do 1 kwietnia bo wtedy jest rzeźnia. Po kolei po 1 rzece trzeba zmienić – tak jak poniekąd udało się z Rabą.
Największym wrogiem pstrąga a zarazem przyjacielem jest CZŁOWIEK.
Na pstrągach byłem 15 razy na Rabie i Rudawie. Jak bym chciał połowę limitu bym wykorzystał – zawsze coś ponad 30 i więcej siadło. Ale mieć kontakt 3 razy z tą samą większą rybą z tego samego dołka bezcenne…
Co do nr karty i koła jest to wymóg formalny jak numer dowodu przy każdej inicjatywie obywatelskiej – jest to też sprawdzenie poparcia w danych kołach co jest prognostykiem przy przyszłych głosowaniach. Spotkanie musi się odbyć- za klawiaturą jesteśmy tylko podpisami.
Dzięki za powyższy wpis. Ja nie upieram się, ze nasze propozycje to jedyny słuszny i niezmienny pomysł. Okręg musi mieć jednak coś do czego się odniesie/albo nie plus pulę osób popierających proponowane zmiany.
Widze że nie umie pan przyjąć krytyki więc prościej usuwać komentarze… zastanawia mnie na jakiej podstawie padają stwierdzenia odnośnie tego czy ryba była niedawno wpuszczona czy pochodzi z naturalnego tarła. W szczegulnosci błędne wnioski są wyciągane odnośnie stradomki i wilgi. Nie mogą wchodzic do stradomki „niedawno wpuszczone” ryby 40-45cm poniewaz raba nie jest zarybiana potokiem większym jak 35cm a wilga jest zarybiana tylko narybkiem wiosennym i jesiennym który dorastając w rzece wygląda jak ryba dzika
Zróbmy tak: tamtego wpisu nie przywrócę bo zjechał doo poziomu typowej sieciowej nawalanki. Do powyższego: właśnie przyjmę wszelką krytykę. Nie dyskutuję z argumentami co Wilgi czy Stradomki [choć w tym roku były do Raby wpuszczane pstrągi potokowe 40+, bo mój kolega je wpuszczał]. Nie ma to dla mnie znaczenia – mogę się mylić we wszystkich aspektach, poza jednym i mam nadzieję, że między nami jest tu zgoda – w innych wodach niby górskich, pstrągów albo prawie nie ma, albo są właśnie wpuszczone maluchy, które znikają zimą. Mnie nie zalży na dowodzeniu być może błędnych założeń, a na choćby próbie usunięcia chorego stanu rzeczy, jaki ma miejsce. „Doradzanie” o grupach, wydarzenaich itp na fejsach i innych komunikatorach nic nie wnosi, bo to, że tu i ówdzie w okręgach się zdarzają akcje internetowe nie ma kompletnie przełożenia na reakcję władz PZW/okręgów. Ja różnych doradzających już nie wpisów a maili dostaję czasem kilkanaście dziennie i jak potem rozmawiam z tymi ludźmi, to sami nic, kompletnie nic nie są w stanie zrobić, bo wg mnie realnie nic im się nie chce, poza klikaniem w klawisze. Nie mam pretensji o poprzedni wpis – mam nadzieję, że jednak jesteśmy po tej saej stronie.
Nie zamierzam pana do niczego przekonywać… pisząc o akcji na fb napewno nie miałem na myśli działań w internecie lecz tylko zorganizowanie się, niestety za posrednictwem bloga i maili nie da sie „sterować” grupa kilku set osób. I proszę nie wypowiadać się odnośnie tego czy jestem „miszczem klawiatury” bo cos tak czuje ze dla swojej rzeki zrobilem duzo wiecej niz pan dla krzeszowki
O ile dobrze kojarzę to Wilga nie jest dopływem Raby…
Salmo głupio Ci teraz? Wyszło na jaw, że te twoje rabczańskie kabany to wpuszczaki ? pewno łowisz je na mikronimfki imitacje pelletu ? tak jak Ci już wcześniej pisałem -dzikiej pięćdziesiątki to ty w podbieraku nigdy nie miałeś ?
Dobrze kojarzysz ale z kojarzeniem innych faktów i czytaniem ze zrozumieniem nie idzie ci juz tak dobrze 😀 bardzo cieszy mnie twoja zazdrość i działa na mnie motywująco mozesz pisac takie komentarze czesciej 🙂
Jak dla mnie moze obowiązywać całkowity zakaz zabierania pstrąga i lipienia. Bardzo piękne i szlachetne rybki aż żal że tak ciężko je złowić bo ich poprostu nie ma. Czasu niestety brak aby móc jezdzic na spotkania ale z pewnością prześle dane na email popierającą Waszą akcję.
Quest, Salmo, Tobrex, Negative – toczycie Panowie pianę zza klawiatur, zamiast przyklasnąć inicjatywie Adama, który jest JEDNYM z niewielu, który działa, który chce coś poprawić i któremu się CHCE. Adamie, masz pełne moje poparcie. Mail z wymaganymi przez Ciebie formalnościami poszedł właśnie na wedkarskiewakacje@gmail.com
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że jak mi dziecko trochę podrośnie, to podziałamy coś razem.
Grzesiek
Dzięki za głos poparcia. Niestety przytłaczająca większość ludzi woli się licytować na forach o wyższości muchy nad blachą albo odwrotnie. Się organizują i organizują i cisza.
Panowie możecie się kłócić i spierać ale tego typu inicjatywa powinna skłonić do wysłania swoich danych i głosu poparcia każdego wędkarza, któremu zależy na stanie naszych wód. Niestety nie jest dobrze. Chciałbym także zwrócić uwagę na śmieci, których na Wiśle, gdzie wędkuję, jest pełno. Myślę że warto pomyśleć o zabieraniu ze sobą na ryby dodatkowego worka na śmieci i pozbierania ich w miejscu połowu.
Pozdrawiam,
Mariusz
Mam nadzieję że najbardziej „wygadani” też poprą temat [nr karty, koło]. Poczatek był tak słaby, że zwątpiłem, ale teraz ciut się ruszyło. Może coś z tego będzie… Dajcie znać znajomym.
Nad w\w rzekami spędziłem, raz mniej, raz więcej czasu, ale każdą, bez wyjątku odwiedziłem, czy to z wędką, czy w ramach odłowów kontrolnych na studiach, czy w czasie pełnienia obowiązków strażnika SSR. Niestety ostatnimi czasy wypadłem z obiegu czego bardzo żałuję. Podstawowym problemem naszych rzek jest woda, w przypadku większości chodzi o jej deficyt, w przypadku Szreniawy permanentna mętnica. Tu niestety niema zbytniego pola do popisu, jedynie renaturyzacja, która powoli kiełkuje na betonowym podłożu zwolenników regulacji i melioracji, jest w stanie coś zmienić. Jednak w naszym rejonie będzie to trudne z wielu względów.
Co do teorii dotyczącej materiału zarybieniowego, wcześniej, przed próbami rozmnożenia osobników odłowionych z dorzecza rudawy, wykorzystywana była zakupiona ikra. Wówczas, panowało przekonanie, że „czatkowickie pstrągi mają coś z troci, bo chwilę po zarybieniu 2+ i 3+ znikały”. Ja dopatrywałbym się tu bardziej winy dwunogich ichtiofagów, bo osobniki zarybieniowe, jak wiadomo brały jak głupie. Teorii o wirusach nie słyszałem, ale biorąc pod uwagę pochodzenie tarlaków z „eksperymentu” (pierwsze odławiałem osobiście z Eliaszówki) nie bardzo się to klei, bo jak wiadomo wirusy poza org. zainfekowanym są nieaktywne, i mogą przemieszczać się w środowisku. Eliaszówka jest dopływem Krzeszówki, więc patogeny nie pojawiły by się znikąd, a były by obecne w wodach dorzecza. Tak czy inaczej ichtiopatologia to temat rzeka, nie na dyskusje w komentarzu- pozostawienie zbyt wielu niedomówień i niesprecyzowań nic nie wnosi.
Wyraźny spadek populacji Potokowców zaobserwowałem na Prądniku w ziemie 2016/2017, przyczyn nie znam, słyszałem o stadach kormoranów, ale czy to prawda, nie wiem. Wiem natomiast, że decydowanie zwiększyła się trofia na odcinku miejskim . Czyste kamieniste dno w okolicy olszy z 2016r, w 2017 zmieniło się w dywan glonów nitkowatych, a liczną populację dużych pstrągów zastąpiły całe ławice kleni. Z resztą to nie pierwszy przypadek, kiedy obserwuję zajmowanie niszy po pstrągach przez klenie. Gdy degradacja postępuje miejsce klenie zajmują okonki, a na koniec woda zamiera. Oby tu było inaczej.
Kończąc, popieram powyższe postulaty, e-mail wysłany. Pozdrawiam Robert
Dzięki za wpis i głos na „tak”. Dziś generalnie mocno się ruszyło. Parę takich dni i uzbiera się wg mnie spore poparcie. Nie ma co się zastanawiać – wesprzyjcie nas!
Co do powyższego: większe wpuszczaki na bank mogli wyłowić ludzie. Ale małe – wątpię, przynajmniej u nas. Co do wirusów – z dwóch stawów wpadł nam tabun okoni. Grube setki. Po czym znikły, a wraz z nimi pstrągi…
„Całkowity zakaz zabierania [nie połowu] pstrąga potowego na wszystkich wodach „górskich” Okręgu Kraków na okres nie mniej niż trzy lata. Alternatywną opcją [moim zdaniem niewystarczającą] jest wprowadzenie bezwzględnego zakazu zabierania pstrągów potokowych w okresie 1 luty – 30 kwietnia, przy podniesieniu wymiaru ochronnego na 35cm i wprowadzeniu górnego wymiaru ochronnego 45cm.”
A dlaczego nie zakaz połowu? Czy wszystkie ryby wypuszczone przeżywają? Bo jak nie, a nie przeżywają to może przez 3 lata zakazać łowienia?
Pierwszym i PODSTAWOWYM warunkiem rozpoczęcia jakiejkolwiek naprawy sytuacji, jest pozbawienie „opieki” nad tymi wodami przestępczej organizacji zwanej ironicznie „polskim związkiem wędkarskim”! To właśnie PZW jest główną i podstawową przyczyną ruiny – nie tylko naszych pstrągowych potoków, ale w ogóle wszystkich wód w kraju. Czas najwyższy, aby zlikwidować ten ubecki pomiot Stalina i aby wody odzyskały PRAWDZIWYCH GOSPODARZY. Dobrą inicjatywą było przed laty Krakowskie Towarzystwo Wędkarskie – ale zostało zarżnięte przez urzędników – bo nie dało się kraść, jak „na państwowym”.
„ZARYBIENIA”, to kolejna przyczyna braku ryb. Po pierwsze – „zarybienia” w wykonaniu PZW, to jeden ze sposobów na przewalenie kasy. Po drugie – miernej jakości narybek, wpuszczony do pustej rzeki, w której nie ma bazy pokarmowej, albo się powyżera, albo spłynie, albo zdechnie.
No i w końcu NO-KILL, to zasada, która powinna obowiązywać na wszystkich wodach – a na takich skromnych jak nasze pstrągowe rzeczki, ta zasada jest ABSOLUTNIE NIEZBĘDNA!
Biorąc pod uwagę poziom bierności przeciętnego wędkarza, podobnie jak emocjonalne zacietrzewienie przeciętnego wyborcy, nie ma się co łudzić, że cokolwiek się zmieni. Jestem tego pewien. Dlatego jedyną choć bardzo kulawą opcją jest działanie lokalne na ile się da, wchodząc w struktury PZW, które zresztą przy ostatnich wyborach skutecznie się zamknęły przed wszystkimi chcącymi zmian [zakaz kandydowania osób ze stażem mniejszym niż 5 lat itd.]. Druga kwestia to „kolegialność ” tej organizacji. Nawet gdyby wymienić ludzi w 100% to przy kształcie jaki związek ma, chorych zależnościach i układach z lokalną szeroko rozumianą władzą [od burmistrzów począwszy, a na dawnym RZGW i marszałkach województw skończywszy] będzie podobnie. To by trzeba żywcem przeszczepić z USA, Nowej Zelandii, albo totalnie sprywatyzować, choć prywatyzacja w naszych realiach zrodziłaby dla przeciętnego wędkarza masę trudności.
Witam Panowie i Panie .Zgadzam się z Waszymi opiniami które w tym forum opisaliście, i jestem podziw że niektórzy z Was chcieli by żeby te nasze rzeki (rzeczki) bo o niektórych tak można napisać były obfite w rybostan.Ryby brak ? mało jest zarybień ,duża presja wędkarzy,kłusole,oraz te czarne ptactwo -Kormorany i wydry co nam je zjadają. Uwierzcie Mi jestem strażnikiem SSR i tak sytuacja wygląda .Chcąc żeby ta ryba była w wodzie musimy sami dopilnować ,strażnicy a jest ich za mało nie poradzą sobie z taką sytuacją.Ja znam najlepiej swoje podwórko a chodzi mi o Rabę to uwierzcie w zimie chodzimy i płoszymy kormorany i pilnujemy kłusoli a i tak nam podbierają te ryby.Jestem za tym tak jak pisali koledzy wcześniej ,czyli zrobić te rzeki NO-KILL i ta ryba by się odrodziła .Chcę wam powiedzieć że od Nowego Roku rzeka Raba będzie prawdopodobnie przesunięty NO-KILL aż do rzeki Stradomki i to ma sens ,i gdy by tak było na tych innych rzekach to koledzy nie było by takiej presji wedkarzy jaki jest teraz na Rabie ,że przyjeźdzasz i na odcinku Dobczyce -Gdów nie ma gdzie stanąć i wędkować. Pozdrawiam Was wszystkich i Życzę aby nasze uwagi nie poszły w las a My mielibyśmy nasze rzeki obfite w ryby.
Wprowadzić całkowity i bezterminowy zakaz zabierania ryb na wodach górskich. Nie tylko pstrąga. On by przetrwać też musi coś jeść.Zarybiać i pilnować.
Tak jak pisałem 8 października i tak dalej podtrzymuje swoje słowa.