
Pewnie cześć z Was zastanawia się, co jest grane, że tak rzadko dodaję wpisy. Parę powodów jest. Pierwszy i najważniejszy jest taki, że zdobyłem fajne zlecenie w temacie wędkarskim i poświęcam temu sporo czasu. Nie zdradzam na razie szczegółów, aby nie zapeszyć. Druga przyczyna jest prozaiczna – dochodzę do przekonania, iż pisanie o wędkarstwie kończy się wcześniej czy później zjadaniem własnego ogona. O ile fajnie jest pochwalić się jakimś nowym własnym czy kolegi rekordem, nietypowym połowem, jakimś nowym, naprawdę nowym sposobem; łatwo opisywać kolejną turę Ligi, to ciężko jest opisywać codzienną wędkarską prozę. Nawet, gdy coś tam złowię. A co dopiero jak nic nie złowię? Dowodem niech będzie mój ostatni zakup najnowszego numeru WŚ. Nie pamiętam kiedy kupiłem ostatni raz, ale nic się nie zmienia, poza prezentowanymi modelami reklamowanego sprzętu. Oczywiście, gdy ktoś zaczyna się bawić w wędkarstwo, to czytanie tego ma
Czytaj więcej [...]