
W nawiązaniu do wymiany zdań, jaka miała miejsce pod poprzednim wpisem, odniosę się najpierw do mojego i Michała wypadu na starorzecze. W moim wypadku, nie miałem jeszcze sezonu odkąd tu jeżdżę, by pierwszy raz zawitać dopiero w listopadzie. Zazwyczaj zajeżdżałem tu w okolicach 1 października i do około dziesiątego listopada byłem przynajmniej 5-6 razy, a często naście razy. Powodem, dla którego nie paliłem się do wizyty nad tą wodą były sygnały, mówiące, że jest bardzo, bardzo, bardzo słabo. Wybraliśmy się z kolegą zweryfikować to, gdyż trudno nazwać treningiem łowienie dwa tygodnie przed turą ligi. Cóż mogę rzec? Starorzecze odchodzi chyba do legendy i fajnych wspomnień. Wiedza o nim, tak urosła na przestrzeni tych dziesięciu lat, gdy tu bywam, że woda nie wytrzymała presji. Dlaczego? Czy tylko dlatego, że łowi tu już tak wiele osób? Moim zdaniem mogłoby być i kilka razy więcej wędkarzy. Przyczyną jest brak reakcji, dość zachowawcze
Czytaj więcej [...]