
No i mamy może typowy dla października, bo powtarza się w zasadzie co roku, ale jednak dość trudny po pierwszych chłodach – powrót do lata. W zasadzie to taki mix lata i ostrej jesieni. W moich okolicach około południa ciężko wytrzymać bez krótkich spodni oraz samego tylko podkoszulka, tak pod wieczór, szczególnie nad wodą, błogosławię fakt, że zabrałem ciepłą bluzę, a i ubieram jeszcze kamizelkę asekuracyjną, jak jestem na wodzie, bo też nieźle trzyma ciepło.
Nie wiem, jak Wam, ale mnie łatwo nie jest. Ciężko skusić ryby większe, choć jedna osoba połowiła w odstępie kilku dni dwa wspaniałe sandacze. U mnie jazie, które miały być celem numer 1, nie tyle źle żerują, co nie bardzo je nawet widać. Trochę inaczej jest z nimi na mniejszych rzekach, ale to są raczej przypadkowe sytuacje, choć, sądząc z informacji, jakie do mnie napływają – dosyć częste.
Trochę się zastanawiam, jak jest tu i ówdzie z drobnicą, bo czy to telefonicznie,
Czytaj więcej [...]