Dobry przykład C&R – Tadeusz i Milenka

Być może niektórzy zauważyli, że zmieniłem nazwę galerii C&R. Przekonał mnie jeden gość. Podobno nazwa była drażniąca. Z tym nie dyskutuję, bo pewnie była. Czy zmiana jej nazwy wpłynie na większą ilość osób, które będą chciały w niej zaistnieć – zobaczymy. Na pewno nie zmienia się mój pogląd na wędkarstwo. Wypuszczający ryby pozostaną dla mnie elitą.

Ale do sedna, bo fajnie się złożyło. Wczoraj mam telefon od kolegi. Był wieczorkiem nad Wisłą. Spotkał młodego chłopaka. Taki koleś bardziej z końca podstawówki niż z gimnazjum. Siedzi sam z wędką. Kumpel chwilkę powypytywał się o różne sprawy [jak bierze, jakie tu są ryby itd], a potem zagaił: „a na co się nastawiasz”? Odpowiedź padła natychmiast, ponoć tonem wyrażającym wręcz niezasadność pytania, jakby można się nastawiać na coś innego w maju niż na…suma. Pozostawię to bez komentarza.

Dzień wcześniej dostałem mail od Pana Tadeusza Biernata. Świetne jest to, że człowiek jest wiceprezesem koła Niepołomice. Dobrze, że na tym ponad szeregowym szczeblu też trafiają się ludzie, niekoniecznie lansujący, jak mawia mój ojciec, sam mający już siedem dych – wyłącznie wędkarstwo „geriatryczne”. Pan Tadeusz, zapewne jak większość z nas, jeśli mamy rodziny, to wciąga w swoje hobby dzieciaki. Patrząc na poniższe zdjęcia można tylko życzyć sobie, by takie wzory zachowań były powszechne. W innym przypadku młodzi ludzie nieświadomi rzeczywistości, będą polować na sumy w maju i na pstrągi w październiku…

„Tata często zabiera mnie i mojego brata nad wodę. Mamy takie fajne miejsca. Czasami nawet mamę wyciągniemy.  My bawimy się w piasku, a tata sobie łowi. Ja i brat już czasami też łowimy, ale przeważnie na zmianę wypuszczamy to, co złowi tata. Na tym zdjęciu wypuszczam wielkiego lina. Jeszcze takiego nie widziałam. Tata mówi, że na pewno kiedyś go jeszcze spotkamy.

(fot. T.B.)

A tutaj karaś złocisty, też medalowy. Tata zawsze bardzo cieszy się z tych karasi. Podobno już trudno  je u nas spotkać. Nawet nasz okręg PZW na swoich wodach zabronił ich zabierania. Taka rzadkość! Tata mówi, że są na wymarciu, a mama zawsze się śmieje, bo kiedy z nami jest, to jakiegoś pięknego karasia zawsze udaje się złowić. Gdyby tata je zabierał,  już by ich pewnie na tej wodzie nie było, bo od kilku lat spotyka te same ryby.

(fot. T.B.)

Tata łowi różne ryby. Szczupaki też. Bardzo mi się podobają, ale trochę się ich boję, bo mają wieeeeelkie zęby. Ten był taki duży jak ja! Jak tata znowu go złowi będzie jeszcze większy. Wtedy to już na pewno ucieknę!

(fot. T.B.)
(fot. T.B.)

Tata chyba robi nas w konia, bo mówi, że dużo ludzi zabiera takie piękne ryby. A są też tacy co  zabierają wszystko, nawet te, które są pod ochroną. Przecież to niemożliwe! Tak nie wolno! To wiedzą nawet takie małe bąble jak ja!

Do zobaczenia nad wodą!

Milenka 🙂 „

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *