Szukaj
Close this search box.

Dlaczego jest, jak jest…

Pięknie mi się zaczął sezon, nie mniej dziś będzie o tym, dlaczego w wodach PZW ryb jest raczej mniej niż więcej.

Zostałem powtórnie skazany 🙂 Piszę to celowo z uśmiechem, nie na zasadzie, że przez łzy, tylko tym razem nic mi nie zrobili. Aczkolwiek jednoznacznie uważam to ostatnie posiedzenie sądu za cyrk absolutny i cieszy mnie tylko że parę osób, które się zjawiły, miały okazję to wszystko oglądać i widzieć.

Długo czekałem na pismo potwierdzające decyzję. Do dziś nie wiem, czy tak , jak mi się zdaje – sąd kolesiowski się poważnie spietrał [i ma ku temu powody], czy tak opieszale działa poczta. Pismo otrzymałem dwa dni temu.

Przypomnę, że po poprzednim werdykcie usuwającym mnie z szeregów PZW moje odwołanie się do ZG PZW spowodowało  unieważnienie wyroku ze względu na rażące naruszenia statutu w postępowaniu sądu przy PZW Kraków. Dziś myślę, iż całość była obliczona na totalny blef z mojej strony, że dużo napyskuję, a w sumie pogodzę się z wyrokiem. Jak ekipa z Bulwarowej zobaczyła, że żartów nie ma, to odnoszę wrażenie iż poprzedni skład doszedł do wniosku, że wsadzili ich na niezłą minę [w trakcie tamtego spotkania w lutym 2021 wydawało się iż przewodniczący dopiero się zorientował o co chodziło nam, podpisującym petycję]. W każdym razie tak dalej pokierowali papierową stroną pierwszego werdyktu, że był on nieważny, choćby dlatego, że skład sądu był niekompletny, a pod wyrokiem podpisał się tylko przewodniczący.

Teraz mobilizacja była widać pełna, a po blisko 3,5 godzinie momentami zażartej dyskusji w obliczu widzów, doszli widać do wniosku, że Kozłowski jednak nie blefuje, a dwa to rzeczywiście ma wsparcie i bynajmniej nie prostych dziadków na ogół bezrozumnie słuchających drętwych gadek na walnym, tylko ludzi otrzaskanych w świecie.  Zawiesili mnie na rok, co jest karą żadną, nie mniej tak samo niesprawiedliwą, jak poprzednia. Znów moje przypuszczenia – myślę, że skalkulowali, iż to będzie taki rodzaj targu, że spotkamy się wpół drogi i kupię taki werdykt.

(fot. A.K.)
(fot. A.K.)

Otóż nie. Targu dobilibyśmy wtedy, gdyby w 2021r ktokolwiek z włodarzy naszych nieszczęsnych wód wysłał na nasze zapytania jedno zdanie mówiące o tym, że od kolejnego sezonu przywrócą okres ochronny bolenia i wrócą ten pierwotny, dłuższy dla sandacza, co ostatecznie zrobili, ale nikt do najbardziej zainteresowanych w tej sprawie nawet się nie zająknął. Znam zresztą dokładnie kulisy w jakich okolicznościach powrócono do poprzednich zapisów…

Nie chce mi się przytaczać wszystkich szczegółów  posiedzenia 5 stycznia – komedia była to potężna. Panowie to zresztą nagrywali – mam nadzieję, że nie pokasują, bo chyba się przyda. Poprzestanę tylko na kilku spostrzeżeniach.

Ponieważ zgodnie ze statutem na takim sądzie mogą być widzowie, zainteresowani z takich czy innych powodów, będący członkami związku z opłaconą na dany rok składką,  puściliśmy to w eter, ale tak na ostatnią chwilę, bo dzień przed. Sam nie wiem, czy to dobrze, czy źle? Czy lepiej by było, gdyby tam przyszło z 50 osób i jakieś 45 by nie wpuszczono, ze względu na brak miejsca, czy, że było kilka i wszyscy weszli.

Po wszystkim, jeden z przysłuchujących się rozprawie,  powiedział tylko, że czytając moje poprzednie relacje, myślał, iż to taki barwny język, beletrystyka, lekkie koloryzowanie i dodawanie rumieńców realiom, ale po tym, co widział i usłyszał, wie, że w moich relacjach nie było przesady.

Kolejna osoba powiedziała dosłownie tak: „dzięki dosłownemu zetknięciu się z działaczami tego szczebla w tych konkretnych okolicznościach, rozumiem już dlaczego jest taka lipa nad wodą”.

W końcu przesłuchano kilku świadków – tu niezmiernie dziękuję, że zmitrężyli swój czas, urywając się z pracy Maciek, który mnie reprezentował, jako obrońca, oraz świadkowie: Tommy, Krzysiek i Piotrek. Dialog Piotrka z przewodniczącym sądu jest nie do powtórzenia i mógłby być taką ikoną jak  scenki z filmów Bareji.

Na pytanie jednego ze świadków, czy ktokolwiek z zarządu poniósł konsekwencje decyzji sprzecznej z celami dotacji [przypomnę – dostali kasę na ochronę m. in ryb drapieżnych, a równocześnie polikwidowali/poskracali okresy ochronne bolenia i sandacza] lub, czy było choć jakieś dochodzenie związkowe w tej kwestii, sekretarz, którego taka widać była rola, powiedział, że to było… „przeoczenie”.

Mnie z pośród wielu kuriozalnych pytań, zadano m. in. takie: na podstawie jakich badań  uznałem, że skrócenie/likwidacja okresów ochronnych będzie szkodliwa? Odparłem – na podstawie jakich badań skrócili/zlikwidowali te okresy ochronne? Gdybyście widzieli ich miny…Bezcenne. Pytanie z mojej strony było retoryczne. Do żadnych badań odwołać się sąd nie mógł, bo wg mojej wiedzy ich nie było.

Więc pytając, kto i na jakiej podstawie podjął decyzje sprzeczne z celami dotacji, znów, jak papuga, pan sekretarz odparł, iż było to „przeoczenie”. Powtórzył to zresztą w trakcie trzech godzin jeszcze raz na pewno, jak nie dwa. Otóż panu „przeoczonemu” powiem, jak i całemu składowi sądowemu, że akcja jaką odkręcono w okręgu ma wszelkie znamiona marnotrawienia środków publicznych i w każdej normalnej firmie odpowiedzialny za takie „przeoczenie” w najlepszym razie składałby się jak scyzoryk, by ocalić miejsce pracy. Ale związek nie jest miejscem pracy. Grupowe podejmowanie decyzji znakomicie rozcieńcza odpowiedzialność za takie buble.

Ciekawym był też punkt widzenia, do którego próbował mnie i świadków przekonać przewodniczący sądu. Otóż ni mniej, ni więcej przekonywał, iż mając taką wiedze [to znaczy  – mając świadomość sprzeczności celów dotacji z decyzją o skróceniu/zlikwidowaniu okresów ochronnych] powinniśmy przyjść do okręgu i im o tym …powiedzieć. Bulwarowa – tu Ziemia – czy degradując wody nieprofesjonalnymi działaniami,  co w coraz większym stopniu czyni nasze hobby coraz bardziej bezsensownym, liczycie na to, że ktoś normalny Wam o tym powie? Żebyście mieli czas posprzątać bajzel i dalej w kwestiach merytorycznych [wędkarskich] wykazywali dotychczasową ignorancję? Przecież obecny zarząd okręgu jest w swojej wierchuszce [to odpowiednie słowo], już trzeci raz z rzędu i dopiero teraz zaczyna strzyc uszami i zrobił się choć trochę prowędkarski, a nie prozwiązkowy [czytaj – prodziałaczowski].  Nie chodzi o to, że w kołach przechodzą wnioski, jakie sam wielokrotnie składałem 6- 8  a nawet 10 lat temu [i też przechodziły w kole, bo przekonywałem do tego zebranych], tylko, że nagle bierzecie je na serio pod uwagę. Teraz? Jak stan wód, szczególnie około krakowskich rzek osiągnął dno? Czy może powodem jest oddech Wód Polskich jaki czujecie na karku? Gdybym naprawdę chciał zadziałać na szkodę związku, jak mi się przypisuje, to poszedłbym z powyższym tematem do WP i patrząc na to, co się dzieje, z marszu, z dużym prawdopodobieństwem wykorzystali by całą sytuacje, by okroić okręg  w temacie wód, jak tylko się da. Od zaraz.

Kolejna rzecz, jaka wyszła przy tym posiedzeniu sądu jest kuriozalna: otóż okręg nie stracił żadnej kasy [przypisano mi spowodowanie strat na ponad 200 tys]. Wstrzymano im dotacje, a po wyjaśnieniach, je otrzymali. Tamtą w  stosunku do której skrócenie okresów ochronnych było sprzeczne, już wzięli i nikt jej nie odebrał.

Na koniec mam już dwa wnioski ogólne.

  1. Odnoszę, wrażenie, iż można na jakimś dużym i powszechnie znanym forum napisać, że działacz taki, a taki jest złamanym wiadomo czym i się pod tym podpisać z imienia i nazwiska. Są wszelkie przesłanki, że karawana działaczy  nawet nie straci rytmu i pojedzie dalej. Ale tknij ich kasę… Celowo pisze ich – tzn. działaczy. Oni tak ją postrzegają.
  2. Patrząc z perspektywy roku na cała sprawę, mając jeszcze ogląd całości naszego hobby w obliczu wejścia do gry Wód Polskich, myślę, iż wędkarze mają to, na co w swojej masie zasługują.

Nie mniej na miejscu działaczy, którzy mnie osądzili i wydali wyrok skazujący, oraz tych, którzy czuwali, aby ten wyrok taki był, nie spał bym za spokojnie, a na pewno nie uznał, że sprawa zakończona…

Jedna odpowiedź

  1. Dzięki, że poświęcasz swój czas, który mógłbyś spędzić nad wodą na walkę z tą patologią. Trzymam kciuki za zderzenie działaczy z rzeczywistością zwłaszcza tą prawną. Niech to przejmą wody polskie z nadzieją, że przecież gorzej i tak być nie może.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *