Liga spinningowo – muchowa 2018. X tura – starorzecze + rzeka
Ostatnia tura naszej zabawy w ligę, w tym roku za nami. Sygnały jakie napływały w ostatnich dniach, pozwalały zakładać, iż będzie ciut lepiej niż w
Kategoria:
Ostatnia tura naszej zabawy w ligę, w tym roku za nami. Sygnały jakie napływały w ostatnich dniach, pozwalały zakładać, iż będzie ciut lepiej niż w
Przedostatnia tura naszej ligi spinningowo – muchowej była dla wszystkich startujących niezłą przeprawą. Panująca w sumie cały rok niżówka spowodowała pierwszy raz, odkąd tu bywam,
„Klątwa” Dominikany złamana. Bo już tak zaczynałem sobie tłumaczyć niepowodzenia wypraw końca października i pierwszych tygodni listopada. W końcu na tropiki napaliłem się jak szczerbaty
Zanim przejdę do tematu powyższego wpisu, pozwolę sobie na krótki komentarz odnośnie poparcia apelu dotyczącego wód pstrągowych. Nie liczyłem na szczególnie masowe poparcie, aczkolwiek te
Oj, nie licząc zatwardziałych muszkarzy z naszego grona, którzy nie mogąc się opanować przed kolejnym weekendowym wyjazdem na lipienie, nad rzeki dalsze i zupełnie dalekie…
Przepadłem jeśli idzie o nocne łowy. Nie ma od końca lipca tygodnia, by choć raz nie zarwać nocki. Wcześniej zazwyczaj siedziałem do 1.00. Teraz wygania
Miejscówka na odludziu darzy. Dzieje się w temacie większych gatunków tyle, ile nie doświadczyłem przez ostatnie 5-6 lat. Z efektami różnie. Śmieję się i złoszczę
Zastanawiałem się, co napisać o naszej ostatniej, VI już w tym roku turze ligi, która odbyła się na Rabie między Gdowem, a Książnicami? Co napisać,
Tym razem będzie trochę dłuższy wstęp z krótką relacją. Muszę się jeszcze spakować na jutrzejszą turę ligi i obmyślić jakiś sensowny plan. Jadę bez treningu.
To niewiarygodne, ale nawet w naszych realiach są jeszcze miejsca, odosobnione enklawy, gdzie ryby, duże ryby po prostu są. Trzeba tylko masę czasu poświęcić na
Jak sobie postanowiłem, powoli przepraszam się z Wisłą, a tak naprawdę poznaję tę podkrakowską. Choć czasem się zastanawiam, czy to już nie tarnowska. Pewnie bym
Nadal nie jestem w stanie zrozumieć kleni z Wisły poniżej Krakowa. Ostatnie wyprawy przyjąłem już z pełną pokorą i uświadomieniem sobie, że albo nie umiem,