
W zasadzie to nie wiem, od czego zacząć. Dawno tak nie byłem podekscytowany na rybach. Wszystko wskazuje na to, że znalazłem nową wzdręgową bonanzę. W sumie to słowno nawet pasuje, bo rybki naprawdę ze złota z odrobiną szmaragdu i rubinu. Po drugie, to, co zobaczyłem tam ostatnio spowodowało, że póki będzie ciepło, to nawet największe okonie jeziorowe mnie nie skuszą. Zostawię je sobie na październik i listopad, bo te krasnopióry, to już najwyższa półka w temacie tego gatunku, nie tylko, jak na polskie warunki. Ale do rzeczy.
Po tym, jak w maju i czerwcu 2010r powódź unicestwiła poprzednią, jesienną ostoję wzdręg, przez kolejny sezon nie znalazłem nic szczególnego. Piękna, podłużna zatoka, przypominająca starorzecze, została jeszcze bardziej zamulona, a co najgorsze, woda aż do jesieni pozostawała niezdrowo mętna. Ryby chyba się wyniosły. Nie zaobserwowałem już tych wspaniałych stad, jak i nie złowiłem nic, co by cokolwiek wystawało
Czytaj więcej [...]