Szukaj
Close this search box.

Z wędką w świat

Wędkowanie na różnych krańcach świata

Moje łowiska

Sprawdź, które łowiska są moimi ulubionymi.

Zobacz także

Tylko się nie śmiejcie

Moje rekordy…

Archiwum dat

Rzeczka pstrągowa

Moja rzeka nie jest tajna. Jest nawet powszechnie znana. Ma jednak pewien odcinek mało uczęszczany. W porównaniu z innymi fragmentami cieku – prawie nietknięty przez wędkarzy. To „prawie” należy brać z lekką poprawką, ale faktycznie te około 4km wody jest bardzo rzadko nawiedzane, w porównaniu z innymi fragmentami cieku, wręcz zakatowanego przez wędkarzy, gdzie otoczenie, każdego, choćby tylko przyzwoitego miejsca przypomina klepisko. Czemu tak mało ludzi odwiedza mój odcinek? Powodów jest kilka. Najważniejszy, to chyba to, że chodzi się tam z nosem przy ziemi – wszędzie krzaki i często strome brzegi. Masa zaczepów w wodzie, a sporadycznie spotykani wędkarze chodzą nad bardzo błotnistymi brzegami w butach do spacerów po górach… Kolejną przeszkodą, dla niektórych chyba największą są dość liczne domostwa z podwórkami, a raczej psiarnią je zamieszkującą i utrudniającą poruszanie się po brzegach. Nad wodą, co tu dużo mówić – jest strasznie brudno, a nad rzeczką pstrągową razi to szczególnie bo jest mała. I nie mam na myśli setek butelek czy innych „dóbr”, tylko duże ilości szlamu i nieciekawy zapach. Wszak nieopodal jest miasto. Dawno wyzdychały już głowacze, ślizy są bardzo nieliczne i raczej znoszone z większą wodą z najwyższych partii cieku, ale kropki żyją. Sam się dziwię, jak pstrągi tam funkcjonują, ale są i jak na warunki polskie w przyzwoitej ilości, choć rozmiarami nie powalają. Kłusownictwo rozumiane typowo: samołówki, podrywki, gumofilc z robakiem w krzakach – nie istnieje. Wiem, że brzmi jak bajka ale tak jest. Dlatego nie zdradzę jaka to rzeka, bo te około 4km są zbyt łatwe do namierzenia, tym bardziej, że całość ma niecałe 40km zanim wpadnie bezpośrednio do Wisły. Łowię od połączenia dwóch dopływów: jeden to strumień z kryształową, błękitną wodą, od źródeł płynący po wapiennym, kamienistym dnie, a drugi, to totalnie nizinny potok, głębszy, powolnie toczący po dnie piaski i iły, niosący brązowo- żółtą wodę.

Zimowa sceneria. fot.:(A.K.)

Szerokość koryta ma średnio 4-5m, przy przeciętnej głębokości 50cm. Głębokość 1m to już coś, ale na „moim” odcinku jest z 10-15 miejsc z wodą ponad 1,5m. Nurt jest umiarkowany – wyraźnie spowolnił po powodzi z 2010r, gdyż duża woda wybrała potężne ilości mułu, a powstałe głęboczki spowolniły nurt. Woda przed powodzią była matowo zielona, o raczej dość niezdrowym wyglądzie. Po wielkiej wodzie – fala powodziowa miała 3m! – stała się przeźroczysto- żółta, co też dość dziwnie wygląda, ale na oko jakość wody pod względem fizyko-chemicznym znacznie się poprawił, wiem to od fachowców, którzy ją badali. Natomiast czystość że tak powiem biologiczna, jest średnia i po dużych opadach czuć ją fekaliami. Dno w zdecydowanej większości jest piaszczysto-gliniaste, chociaż odcinki kamieniste nie są rzadkie. W zasadzie całe dno jest kamieniste, tylko w większości przykryte warstwa osadów.

Z innych ryb, żyją wspomniane wcześniej nieliczne ślizy i bardzo rzadkie okonki – pasiaki uciekają czasami przez maleńką strugę z dość odległego stawu, ale pstrągi nie dają im większych szans. Lipienie, zawsze tu nieliczne są chyba wspomnieniem. Ostatnie dwa osobniki, ewidentnie na tarle, nad kupką odsypanego przez wodę czystego piasku, widziałem w maju 2002r…

Całość dzielę sobie na trzy części:

– pierwsza – od połączenia wymienionych wcześniej rzeczułek do mostu drogowego – ma charakter bardzo spokojnej wody z nie co głębszym nurtem i łagodnymi meandrami, zastoiskami i prawie wszędzie piaszczysto-gliniastym dno

Typowy fragment odcinka górnego.

– fragment drugi, to znacznie większy spadek, szersze koryto z płytszą wodą, i licznymi kamieniskami, płynie na ogół bez gwałtownych zakrętów – pstrągów tu najwięcej ale bardzo drobnych

Typowe miejsce – odcinek środkowy. fot.:(A.K.)

– ostatni fragment z licznymi, uchodzącymi do rzeki burzownikami, odprowadzającymi wodę po deszczach, jest najciekawszy, bo najgłębszy ale najbrudniejszy, a na dnie jest masa mułu i wręcz szlamu, ale pstrągi są tu nieco większe

Głębsze dołki w końcowym fragmencie. fot.:(A.K.)

„Zrobienie” całości, takie metodyczne jak lubię – zajmuje mi 6 godzin.

Burzownik – końcowy odcinek. fot.:(A.K.)

Pstrągi nie występowały w tej wodzie. Zostały wpuszczone pod koniec XIX w. przez jednego z ówczesnych właścicieli ziemskich. Materiał zarybieniowy pochodził ponoć z Dunajca.

fot.:(A.K.)

Nad wodą często spotykam sarny oraz [na szczęście tylko], ślady dzików, ale to raczej w lutym. Są nieliczne bobry, nie ma natomiast wydr. Niezmiernie rzadko widuje piżmaki, kiedyś dosyć liczne.

Jedynym minusem łowiska jest wielkość ryb: złowienie tutaj 35cm pstrąga, jest dla mnie porównywalne ze złowieniem 70cm bolenia, które jednak trafiają mi się częściej… Z przynęt najskuteczniejsze są maleńkie wahadłówki, okoniowe gumki, mikrojigi oraz super małe wirówki – ale te, to w najcieplejszej porze roku. Uwielbiam tę rzeczułkę, bo na niej zaczynam sezon, a jak pogoda niepewna, to zawsze mogę tu zajrzeć, bez leku, że aura zmusi mnie do powrotu. Wszak mam nad jej brzeg tylko 20min… na nogach.

Najskuteczniejsze przynęty: wahadłówka, twister, mikrojig, dla porównania wielkości – 5 cm wobler pod spodem. fot.:(A.K.)