Szukaj
Close this search box.

Dlaczego jest jak jest?

Myślałem, czy nie lepszym tytułem dla tego wpisu byłoby „Z prawnikiem nad wodę”, ale jednak bardziej będę zastanawiać się skąd się biorą kontrowersyjne zmiany w regulaminie, niż nad samą ich interpretacją.

Pierwszy raz od 20 lat wykupiłem zezwolenie dopiero 30 stycznia. Zwykle, jak nie miałem wklejonych znaczków koło 10 dnia pierwszego  miesiąca roku, to mnie już lekko trzęsło. Nie wiem: albo się rzeczywiście starzeję, co jest niewątpliwe, albo bardzo intensywne łowienie w listopadzie i grudniu tak mnie zmęczyło. Dopiero od niedzieli, gdy co niektórzy znajomi otwarli już sezon, to poczułem dreszczyk. Ale póki co mogłem osobiście przekonać się odnośnie zmian jakie wprowadzono w naszym okręgu. Już wcześniej wiedziałem jakie one są, bo ponoć – sam nie śledzę forów wędkarskich w internecie, ale znajomi mówili, że była burza. Rzeczywiście, niektóre  zapisy są co najmniej zdumiewające.

Zacznę od wymiarów. Celowo nie precyzuję, gdyż niczego nieświadomy zjadacz chleba, gdy zajrzy do druku, to ze zdziwieniem, a być może jak i ja  – z pewnym zaskoczeniem, zobaczy, iż są tam prezentowane „wymiary gospodarcze” i „wymiary ochronne”. I nie są takie same. W jednych wymiarach  boleń ma 40cm, a w drugich 50cm… W jednym kleń ma tylko górny wymiar, a w drugim tylko dolny.  Zastanawiało się nad tym tylu ludzi, którzy na co dzień mają nietuzinkowe stanowiska w administracji, prowadzą niemałe firmy prywatne– w każdym razie osoby, które uważam za jednak ponadprzeciętne. A do tego spora rzesza osób, których nie znam. Odpowiadałem, że sądzę, iż jest tak i tak, ale to tak sobie sadzę ja. Czy myślę dobrze to nie wiem. By rozwiać wszelkie wątpliwości, napisałem do szefa okręgu. Przekierował moje zapytanie do Pana Wiatra. Początkowo otrzymałem odpowiedź, która nic mi nie rozjaśniła, gdyż tłumaczyła dlaczego są wprowadzone dwa wymiary, a nie jak je interpretować. W rozmowie telefonicznej, już podając konkretny przykład okazało się, iż myślę faktycznie prawidłowo. Otóż dla łowiących w naszym okręgu „ważniejszy” jest wymiar gospodarczy, a wymiary ochronne nazwałbym pomocniczymiKonkret: jeśli ktoś złowi bolenia 45cm, to powinien ostrożnie go wypuścić, gdyż mamy się stosować do wymiarów gospodarczych, a dla tego gatunku  wynosi on  50cm. Z kolei, jeśli w wymiarach gospodarczych nie ma wymienionego dolnego wymiaru dla danego gatunku [tak jest z kleniem czy jaziem], to mamy obowiązek posiłkować się wymiarem ochronnym, który wynosi w przypadku tych ryb 25cm.

Niby proste. Pan Wiatr twierdzi i ma z formalnego punktu widzenia rację, że posiadający kartę wędkarską powinien znać rozporządzenie [innymi słowy wymiary ochronne], ale który normalny człowiek funkcjonuje w taki sposób?!  Noż, cholera, jak wokół mnie dużo ludzi i ja sam nie byłem pewien jak to ugryźć, to ilu takich jest jeszcze? Oczywiście są tacy, którzy mają na takie bzdury „wywalone”. Ale mam nadzieję, że tacy są jeszcze mniejszością. Cała rzeczywistość zaczyna być doprowadzana do absurdu, polegającego na próbach opisania skomplikowanymi przepisami, najprostszych, podstawowych wręcz fundamentalnych kwestii w danej dziedzinie.

Dlaczego się czepiam? Ano dlatego, że w styczniu 2020r zastanawiałem się dlaczego kleń czy jaź zostały pozbawione dolnego wymiaru. No sami rzućcie okiem jak jeszcze macie zezwolenia na zeszły sezon. Znów ktoś powie – mamy znać rozporządzenie. A ja powiem –może i mamy, tylko jeśli zarządzający wodami  nie piszę że kleń czy jaź ma wymiar 25cm, to dla mnie, jako człowieka starającego się nie komplikować rzeczywistości jest to tak silna sugestia, że uznaję iż znieśli wymiar. Mam tylko dwa pytania, na które i tak nikt mi nie odpowie, ale warto byście Szanowni Czytelnicy byli ich świadomi i ewentualnie puścili w obieg:

Po pierwsze – dlaczego nie można było tego uprościć i skompilować , połączyć wymiary ochronne i gospodarcze? Innymi słowy napisać jak na przykładzie  klenia : 25cm [dolny] – 55cm [górny].  Co nas obchodzi, jak się jakiś wymiar nazywa! Albo pozostawiając jak jest, dopisać dwa zdania:

– nadrzędne dla wędkarzy w Okręgu Kraków są wymiary gospodarcze

– dla gatunków nie wymienionych w wymiarach gospodarczych, należy stosować wymiary ochronne

Proste?

No i pytanie drugie – dlaczego rok temu Zarząd podał w zezwoleniu tylko wymiary gospodarcze? Kiczowaty, aczkolwiek niegdyś powszechnie znany muzyczny celebryta pytał w takich sytuacjach: nie chce się, nie umie się, czy zapomniało się?

Powyższe to i tak nic w stosunku do rewolucyjnych cudów jakie włodarze naszych nieszczęśliwych wód zafundowali w tym roku odnośnie okresów ochronnych. Otóż:

– boleń – nie ma w ogóle takowego

– sandaczowi skrócono o styczeń i luty [innymi słowy można je łowić do oporu do końca lutego]

Ja bym uprzejmie poprosił Pana ichtiologa Łukasza Srokę, albo kogokolwiek innego z Zarządu by uargumentował taką decyzję konkretami. Jakieś wyniki badań, analiz, ale nie takich z powietrza tylko KONKRETNYCH. Dowodzących, że to nie na podstawie jednorazowego odłowu kontrolnego na 100m…

Powyższe decyzje, miejcie tę świadomość Członkowie Zarządu – wywołały wśród niemałej części wędkarzy oburzenie. Pozbawienie okresu ochronnego bolenia oraz tak radykalne skrócenie okresu ochronnego sandacza, za skutkuje w ciągu następnego już sezonu trzema negatywnymi efektami:

  1. Wyraźnie zmaleje ilość boleni, których nie łowi się dużo nie dlatego, że są takie cwane, tylko dlatego, że jest ich „z dziesięć razy” mniej niż jeszcze 15 lat temu
  2. Ludzie wybiją do gruntu większe sandacze, których bez wątpienia jest „ze sto razy” mniej niż 20 lat temu
  3. Pod pretekstem czy przy okazji łowienia tych gatunków, otwarliście furtkę, dla wszystkich tych, którzy złowią szczupaka.

Czy Wy ludzie z Zarządu liczycie, albo wierzycie w to, że przeciętny krakowski wędkarz wypuszcza cenne, smaczne ryby, gdy nikt nie widzi? Jeśli na Kryspinowie, jeszcze za dnia w niezwykle łatwo dostępnym miejscu, przy innym wędkarzu [myślę o sobie], jakiś patałach bez skrupułów ładuje 56cm szczupaka w reklamówkę, a potem wali prosto na mnie i [chyba] triumfalnie pyta czy „coś gryzie”, i gdy na maxa wpieniony, skoro już do mnie zagadał , blefuję, że właśnie idę do auta po blachę, do dopiero fiut strzyże uszami… A to Kryspinów. Nad Wisłą czy inną woda płynącą takie zachowanie to STANDARD. Teraz każdy buc będzie mógł napierniczać  wodę grubym sprzętem, grubymi przynętami od stycznia do końca kwietnia w majestacie prawa. Zdajecie sobie sprawę z tego? Obchodzi Was to w ogóle? Hej – Bulwarowa! Macie pewnie w marcu walne zarządu okręgu, czy inną nasiadówkę – zmieńcie tego bubla. Ogłoście korektę. Pokażcie, że Wam zależy. Przecież to uderzy  w zwykłych wędkarzy, ale też i nawet w tych, którzy za nic mają przepisy, bo w wyniku tych bardzo nietrafionych zmian, to zostaną za chwilę tylko ryby spokojnego żeru…

Powyższe napisałem głównie by uczynić zadość ludziom, którzy  wpienieni do granic, prosili bym to zrobił.

Tu zrobię dygresję. Nie zgadzam się z wędkującymi w naszym okręgu, twierdzącymi, że jest dużo drapieżnika. Ludzie którzy tak mówią, opierają swoje opinie oczywiście o często podziwu godne wyniki. Tyle tylko, że ich wszystkich, charakteryzują trzy rzeczy: są rzeczywiście ponadprzeciętnymi, często wybitnymi wędkarzami, ale łowią prawie wyłącznie w Wiśle, mają do niej blisko, lub wręcz nad nią mieszkają i maja duuuuużo czasu. Może jestem wędkarską pierdołą, ale ja dreptałem półtorej roku [!] zanim znalazłem świetny sandaczowy kawałek wody, powtarzalny i z dużymi rybami. Piszę tak przy okazji, bo pewnie nie wszystkim, ale na szczęście nawet niektórym specom nerwy puściły po tym, czym uraczyli nas włodarze w tym roku.

Jak sam na to wszystko patrzę? Wyzbyłem się złudzeń. Jak już wielokrotnie pisałem – póki nie zmieni się radykalnie rzeczywistość polityczna, póty trwać będzie PZW i prowadzona przez nich polityka… albo brak takowej. Bo ja już naprawdę nie pokuszę się o próbę wskazania przyczyn takich albo innych decyzji PZW, poza tym oczywiście by trzymać się stołka, bo to kasa. Natomiast nie wiem skąd tak nieprofesjonalne decyzje. Skąd się to bierze? Ja już nie wiem, czy tym ludziom się nie chce, bo rzeczywistość pozwala na taką postawę, czy robią to celowo, bo mają jakiś interes w tym by tak właśnie było, czy najzwyczajniej uważają, że jakieś decyzje muszą być, byśmy widzieli, że działają, no i od czapy wymyślają takie akurat szaleństwa…

Ale proszę zauważyć – od 89 roku nie ważne czy u koryta było PSL, SLD, PO, Samoobrony, Nowoczesne, teraz PIS czy inne pomagdalenkowe „mutacje” polityczne– nikt nie tknął naprawdę związku. Nawet PIS, który doprowadził wg mnie już do sytuacji dorównującej absurdom głębokiej komuny. Drodzy Czytelnicy – oddawanie głosów na cokolwiek z wyżej wymienionych, będzie skutkować tym co mamy w wodzie. Nikt ich nie ruszy. Dobra – ktoś powie – są ważniejsze aspekty życia niż wędkarstwo. Pewnie że są. Więc może tak: czy któraś z tych powyższych partii proponuje Wam cokolwiek mądrzejszego niż upadające  ZUS i NFZ? Tu piszę szczególnie do młodych osób. Możecie mieć to teraz gdzieś, ale miejcie świadomość  jednej kwestii: dziś ludzie starsi z poważnymi problemami zdrowotnymi bulą za leczenie w prywatnych klinikach, nie tylko dlatego, że wariaci sparaliżowali tzw. służbę zdrowia, tylko dlatego, że już od lat do lekarza za darmo to możesz iść po L4 jak boli gardło, albo po skierowanie na diagnozę. Ale jak diagnoza jest niefajna, to leczysz się za grubą kasę, bo rzeczywiście się leczysz, albo jak cię nie stać, to zdajesz się na niemoc „państwówki”, której zwisa czy żyjesz, czy już cię nie ma.  Nie wiem czy to przekonuje, czy nie. Sami decydujecie. Ale póki co tłum wybiera socjał, mentalną komunę, etatyzm to i na starość większość z nas będzie mieć straszną lipę, nawet przy dobrym zdrowiu, którego życzę. No i oczywiście będzie PZW.

P.S. To jedna z kilku głów sandaczy, jakie znalazł Maciek na swoim odcinku 10 stycznia. Na tym fragmencie było kilka osób w grudniu i jeden kolega w pierwszym tygodniu stycznia – takich znalezisk nie było. Ryba miała około 80cm…

(fot. M.K.)

 

23 odpowiedzi

  1. Nic mi tak ostatnio nie podniosło ciśnienia tak jak te zmiany okresów ochronnych. Przestałem zaglądać nad Wisłę, żeby nie widzieć tej zgodnej z regulaminem patologii. Czy ktoś wie kto stoi za tymi zmianami? Od kogo wyszedł ten pomysł?

    1. Ciekaw jestem czy ktokolwiek z zarządu w ogóle zająknie się w tym temacie. Chwilę odczekam i zadzwonię tam. Mnie pozytywnie zaskoczyło, jak dużo ludzi się tym zbulwersowało. Te sandacze które znalazł Maciek, a raczej ich resztki [ryby były wypatroszone, oskrobane na miejscu] moim zdaniem wyjechały z wody na szarpaka. Tam jest zimowisko tych ryb. Nie bardzo wierzę, że w jeden dzień jakiś człowiek miał aż taki fart, by z jednego miejsca złowić kilka takich ryb [ten z foty był chyba największy]. To było 2-3 ludzi i szarpak. Bartek był tam z pięć dni wcześniej i nic takiego tam nie znalazł…

  2. Trochę,źle pan rozumuje panie Adamie, jak się zlikwiduje PZW to trzeba będzie wnosić opłaty do RZGW, a ja nie mam zamiaru finansować ze swoich pieniędzy mafii betoniarskiej , która za te pieniądze będzie bezprawnie i bezpodstawnie niszczyć i dewastować rzeki i potoki, bo prawo unijne i unijne dyrektywy oraz Unijna Ramowa Dyrektywa Wodna zabraniają i zakazują regulacji rzek i potoków, betonowania rzek i potoków , oraz wycinania drzew nad rzekami i potokami, koryta rzek i potoków mają być nienaruszone. Po pierwsze trzeba całkowicie zlikwidować instytucje zajmujące się gospodarką wodną w Polsce i niszczeniem i dewastowaniem rzek i potoków pod pretekstem ochrony p-powodziowej: IMGW, WFOŚiGW, PGW Wody Polskie i RZGW. Po likwidacji PGW Wody Polskie i RZGW trzeba przekazać gminom i powiatom kwestie ochrony p-powodziowej. Po likwidacji RZGW i PGW Wody Polskie większość osób zatrudnionych w RZGW przejdzie do gmin i powiatów , bo tam mają kolesi, i dalej będą robić to samo, czyli niszczyć i dewastować rzeki i potoki pod pretekstem ochrony p-powodziowej. Żeby do tego nie dopuścić trzeba całkowicie zmienić Prawo Wodne w Polsce i to podstaw, w Prawie Wodnym musi być zapisane ,że obowiązuje na terenie Polski Unijna Ramowa Dyrektywa wodna , zakaz regulacji i dewastacji rzek i potoków, oraz renaturyzacja wyregulowanych i zdewastowanych rzek i potoków , gdyż tak nakazuje Unijna Ramowa Dyrektywa Wodna. W Prawie Wodnym musi też zapisane,że gminy i powiaty muszą dbać o czystość wody i ochronę ryb występujących w ich wodach, że za ochronę wód odpowiada PSR i SSR podlegająca staroście i burmistrzowi miasta. Musi też być zapisane , że gminy i powiaty mają się stosować do Unijnej Ramowej Dyrektywy i renaturyzować i przywracać do stanu z przed regulacji wyregulowane i zdewastowane rzeki i potoki w celu ochrony p-powodziowej i gatunkowej ryb. Żeby były ryby w polskich wodach,trzeba 1-zlikwidować i rozwiązać PGW Wody Polskie i RZGW, NFOŚiGW i IMGiW, 2. renaturyzować i przywracać do stanu z przed regulacji wszystkie wyregulowane rzeki i potoki w Polsce ( renaturyzacja ), 3-przekazać kwestie ochrony p-powodziowej gminom i powiatom oraz państwu,4-całkowicie zmienić Prawo Wodne w Polsce, obecne Prawo Wodne w Polsce jest niezgodne z Unijną Ramową Dyrektywą Wodną i jest napisane pod lobby i mafię betoniarską, a w Prawie Wodnym powinien być zapis ,że obowiązuje Unijna Ramowa Dyrektywa Wodna, która zabrania i zakazuje : regulacji rzek i potoków, betonowania rzek i potoków, oraz wycinania drzew nad rzekami, na terenie całej Polski obowiązuje całkowity zakaz regulacji i dewastacji rzek i potoków, na terenie całej Polski obowiązuje renaturyzacja wszystkich zdewastowanych i wyregulowanych rzek i potoków, 5. zmienić zasady funkcjonowania i finansowania RDOŚ, 6. powołać PSR i SSR z prawdziwego zdarzenia , którą by opłacało państwo, 7. a na końcu zlikwidować i rozwiązać PZW. Mafia betoniarska niszcząca i dewastująca rzeki i potoki to nie tylko RZGW, mafia betoniarska to układ mafijny wzajemnie powiązany do którego należą burmistrzowie i prezydenci miast, RZGW i lokalne i regionalne media i dziennikarze, oraz dziennikarze biorący łapówki od RZGW. Trzeba także zniszczyć lokalne i regionalne gazety, które są zamieszane w niszczenie i dewastowanie rzek i potoków pod pretekstem ochrony p-powodziowej, zaś dziennikarze tych gazet regionalnych i lokalnych biorą łapówki od RZGW. U mnie na Podbeskidziu, w powiecie żywieckim i wadowickim taka Kronika Beskidzka i Głos Ziemi Cieszyńskiej mają bardzo dużo rzek i potoków na sumieniu, które przez te gazety zostały zniszczone i zdewastowane przez RZGW. Taka Kronika Beskidzka napisała tylko kilka pozytywnych artykułów na temat potoku Jasienica i rzeki Białej. Dziennikarze Kroniki Beskidzkiej i Głosu Ziemi Cieszyńskiej od bardzo dawna biorą łapówki od RZWG , a być może są na prowizji w zależności od wielkości pseudo-inwestycji p-powodziowej. Tak,że jest strasznie dużo,dużo pracy przed wędkarzami w Polsce, by rybostan w Polsce był taki jak USA, Kanadzie, w Anglii, we Francji i innych krajach. Ale wszystko po kolei.

    1. No – wykroił Pan tekst z którego wynika niestety, że albo Pan nie umie albo nie chce dostrzec wszystkich powiązań jak i ich skutków. Przecież to co Pan napisał w powyższym komentarzu zamyka się w jednym, pierwszym zdaniu, które zamieściłem w ostatniej części tekstu. Nie chcę Pana zrażać do wejść na tę stronę, a tym bardziej skrzywdzić niesłusznym stwierdzeniem, nie mniej kiedyś już pisałem tyle, że nie wprost, to teraz napiszę wprost. Z tego co Pan pisze w swoich komentarzach [nie tylko w tym], to jawisz mi się człowieku bardziej jako etatowy dyżurny aktywista ekologiczny [mam nadzieję, że rzeczywiście z wędką] niż wędkarz. Komentarze jakie zamieszczasz są żywcem wyjęte z instruktarzy organizacji typu Gaja, WWF, a fanem ich nie jestem z jednego powodu: ci ludzie gdyby mieli możliwość tylko nazwy tych wszystkich instytucji by pozmieniali i sami je obsiedli.

      1. Panie Adamie, przez rok musiałem oglądać jak RZGW Gliwice ( Skanka S.A ) niszczy i dewastuje rzekę Białą choć w Bielsku-Białej nie ma i nigdy nie było zagrożenia powodziowego, zaś fale powodziowe z 2005r. i 2010r. nie spowodowały żadnych zniszczeń. Najwięcej zniszczeń i dewastacji dokonało RZGW Gliwice i Skanska S.A. Regulacja i dewastacja rzeki Białej w Bielsku i potoku Wapienica od Ligoty do Czechowic-Dziedzic to jeden wielki wałek i przekręt. W trakcie regulacji i dewastacji rzeki Białej pracownicy RZGW skłusowali i wybili pstrągi na odcinku kilkunastu kilometrów. Miałem jako wędkarz kilka przykrych spotkań z tą mafią nad wodą. Jeden kretyn mi się odgrażał ,że wody są ich i że zaraz mogę się wykąpać,jak regulowali potok Wapienica w Ligocie i zobaczyli wędkarza jak się im przygląda, to też była ostra gadka i reakcja. Niech sobie pan wyobrazi co by było jak 10 lub 12 wędkarzy przeszło obok regulowanej rzeki lub potoku i zaczęło robić zdjęcia. Na potoku Jasienica gdy kładli faszynę jak mnie zobaczyli to byli chorzy.Wędkarz sobie idzie i przygląda się im co robią. A w trakcie kładzenia faszyny kłusowali ryby.

      2. Moje zainteresowania to wędkarstwo i szachy. Mój komentarz to zbiór przemyśleń i działań , które nakazuje logika.Inaczej, czekajmy na kolejny rozbiór Polski lub reset, czyli 3 wojnę światową, wtedy być może się coś w Polsce zmieni w kwestii wód.

  3. Jeśli można, chciałbym się podzielić kilkoma luźnymi przemyśleniami, nawiązującymi mniej lub bardziej do powyższego tekstu Adama.

    Według mnie związek w naszym Okręgu powinien oddać łowiska którymi nie jest w stanie zarządzać, czyli wody płynące, bo kompletnie ich nie ogarnia i się nimi nie interesuje. Niech zostawi sobie te kilka stawów, którymi faktycznie się zajmuje, i niech zarybia je karpiem i tęczakiem. Rzekami lepiej zaopiekują się zrzeszeni lokalni pasjonaci, ktorzy juz nieraz pokazali że chcą i potrafią. Związek im nie pomaga a co najwyżej rzuca kłody pod nogi. Włodarz, który nie wnosi żadnego wkładu w gospodarowanie łowiskiem (nie kontroluje, nie chroni rybostanu, nie zarybia, nie buduje tarlisk, nie stanowi mądrego prawa, nie występuje jako rzecznik wód gdy są wycinane drzewa, spuszczane zanieczyszczenia, regulowane rzeki), nie powinien rościć sobie praw do pobieranie opłat za wędkowanie na danym łowisku.

    Drapieżników w naszych rzekach jest rzeczywiście coraz mniej z roku na rok. Złowić w Wiśle okonia czy szczupaka graniczy z cudem. Jeszcze parę lat i podobnie będzie z sandaczem. Ale to wiedzą wszyscy którzy spinnigują na Wiśle. Super że na niektórych rzekach górskich powstają odcinki no kill (oczywiście nie z woli związku ale pod naciskiem pasjonatów), że zarybia się je pstrągiem, że pasjonaci próbują budować tarliska i kontrolować – to duży plus. Ale czym różni się sandacz od pstrąga? Jest go więcej, jest mniej szlachetny? Dlaczego na Wiśle nie powstają podobne odcinki specjalne?

    Związek od wielu lat jest nie do ruszenia, mimo że panuje w nim totalna obstrukcja, amatorszczyzna, brak chęci do jakiegokolwiek działania. Jest to dla mnie pewnego rodzaju fenomen. Nie interesuje się polityką i nie wiem na czym on polega. Mają jakieś uklady z każdą władzą, znajomości? A może polscy wędkarzy są zbyt bierni i nie potrafią wywierać nacisku na władzę i walczyć o swoje prawa, a jedynie narzekać na forach internetowych?

    O ile mi wiadomo (poprawcie mnie jesli się mylę), nie powstał żaden zapis zabraniający łowić na Rabie jesienią i zimą, podczas gdy pstrąg odbywa tarło. Brak zapisu na przełomie tego roku wykorzystała grupa mało etycznych spinningistów, która łowiła w tym okresie pstrągi. Trafili się i tacy, którzy oblegali most w Gdowie, gdzie od dawna wiadomo że jest zimowisko ryb. Katowali to miesce dzień w dzień, i nawet jeśli wypuszczali złowione ryby, to wymęczone tarłem pstrągi po holach były tak osłabione, że z łatwością padały łupem kormoranów. Dopiero niedawno został wprowadzony zakaz połowu w tym miejscu, bodajże do kwietnia. Nie dało sie tego zrobić wczesniej?
    Swoją drogą, czy zakaz wędkowania jesienią nie powinien obowiązywać też muszkarzy? Niektórzy w tym okresie łowią pstrągi, pod pretekstem polowania na lipienia, którego w Rabie występują ilości śladowe…

    Kolega przesłał zdjęcia wyciętych drzew i totalnie ogołoconych brzegów na długim odcinku Dłubni (z Grudnia tego roku). Jak wiadomo pstrągi potrzebują chłodnej, dobrze natlenionej wody, a drzewa ograniczają dostęp promieni słonecznych i chronią wodę przed przegrzaniem w trakcie upałów. Czy była jakakolwiek reakcja ze strony instytucji zajmującej się ochroną naszych wód?

    Znam wielu wędkarzy spinningowych, którzy mogą być wzorem do nasladowania, bardzo etycznych, którzy potrafią wiele dać od siebie dla ochrony wód i ryb poświęcając swój wolny czas na zasadzie wolontariatu. Niestety w naszym środowisku nie brakuje też czarnych owiec, lub przynajmniej wędkarzy którzy chcą tylko brać nie dając nic w zamian, na zasadzie że karta musi się zwrócić. Otóż nie musi, wędkarstwo to hobby i pasja, płacimy za możliwość i przyjemność wędkowania, nie za zabieranie ryb z wody.

    Na koniec, wkurza mnie obowiązek robienia wpisów w karcie z datą i symbolem łowiska. Jest to rzecz niezmiernie dla mnie upierdliwa. Tym bardziej że wypuszczam każdą złowioną rybę i nie mam co tam wpisywać. Zakladam, że ideą było kontrolowanie ilości i gatunków zabranych ryb, by uwzględnić to potem w 'strategii’ zarybiania na kolejny rok. Obstawiam, że w Związku nikt tego nie sprawdza i nie zlicza, znając ich brak chęci do jakiegokolwiek działania. W praktyce stanowi to jedynie furtkę do ukarania wędkarza, który zapomniał zrobić wpisu, czytaj – extra przychód dla Związku.

    1. Na temat PZW można zrobić doktorat z politologii i socjologii. Może zaspokoję ciekawość niektórych: po co są wpisy z datą i symbolem łowiska. Otóż u mnie w kole, chyba w 2017r pytaliśmy oficjalnie zarząd okręgu co mamy zrobić, bo w siedzibie koła było kilkaset zezwoleń z poprzednich lat, pozostawionych przy kupowaniu nowych. Sam miałem nawet zamiar poprosić o przeliczenie z tego co tam było wpisane, jakie gatunki, ile i kiedy złowili wędkarze [spora próba, dość wiarygodna], ale jakoś odpuściłem. Niczemu to nie służy, nikt tego nie sprawdzał. Co najwyżej o brak wpisu [przy braku złowionej ryby oczywiście] mógł się przychrzanić nadgorliwy strażnik.

    2. Mandat za brak wpisu nie trafia do budżetu okręgu, lecz jak każdy mandat- do skarbu państwa.

      Obowiązek ewidencji połowów narzuca RZGW/Wody Polskie i jest to wymagane od każdego użytkownika wody.

        1. Z czysto gospodarskiego punktu widzenia- wędkarze no kill też generują szkody, przykładowo przez nie umiejętne C&R. Zatem ich „dniówki” też należy ewidencjonować. Nawet puste wpisy dobremu gospodarzowi, z naciskiem na dobremu, dadzą informacje jak rozkłada się presja w poszczególnych miesiącach i odcinkach obwodu.

          W przypadku konkursu ofert- obowiązek ewidencji ma być, nie ważne czy woda kill czy no kill. I coś takiego może być wykorzystane w celu odebrania obwodu. 😉 Przykładowo, jak trzeba będzie regulować rzekę, a użytkownik nie będzie się zgadzał. 😉

          1. Ruki, co ty chcesz regulować.???. Wg. prawa unijnego i unijnych dyrektyw możesz co najwyżej wybudować staw do hodowli ryb lub oczko wodne. A wiesz ,że unijne prawo i unijne dyrektywy zabraniają i zakazują regulacji i dewastacji rzek i potoków oraz wycinki drzew nad rzekami i potokami. Prawo unijne i unijne dyrektywy są nadrzędne nad prawem polskim i polskimi pseudo spec-ustawami.

          2. Unijna Ramowa Dyrektywa Wodna zabrania i zakazuje: regulacji rzek i potoków, betonowania rzek i potoków, oraz wycinania drzew nad rzekami i potokami, rzeki i potoki oraz ich koryta mają być w stanie dzikim i nienaruszonym. Ruki- ty łowisz ryby i jesteś wędkarzem, czy zajmujesz się bezprawną regulacją i dewastacją rzek i potoków ???. Jesteś trollem i hajterem z RZGW !?? .

  4. To po co płacicie na PZW? Czy to ich wody? Wisła jest tak samo moja jak i ich. Nie płacę i łowie tam gdzie wiem, że mnie nie skontrolują. Ostatnią rybę zabrałem do domu w latach 90-tych. Nie będę ich niewolnikiem. Nie będę płacił za nic.

    1. Przyznaję – jest to jakieś wyjście. Sam znam dwóch ludzi, którzy od kilku lat nie opłacają karty. Łowią wyłącznie w Wiśle. Nie potępiam ich, gdyż nie zabierają ryb [nie zabierający ryb powinni wnosić jakieś symboliczne 50zł/rok i tyle]. Należę jednak do osób, dla których póki co 200, czy 500zł mandatu raz na kilka lat nie jest problemem, natomiast, jak wprawdzie przy innej okazji mawiał Marek Szymański – mam chroniczne poczucie obciachu z powodu takich sytuacji. Obok tego, oraz że czasem chcę połowić na jakiejś wodzie pstrągowej czy zbiorniku zamkniętym, które są ciut lepiej pilnowane, jest to główny powód dla którego płacę. I mam niestety świadomość jak z podatkami, które idą w próżnię, że całe te moje pieniądze ktoś marnotrawi, a w zamian daje półpuste wody.

  5. Dla mnie PZW i regulacje dotyczące wędkarstwa wizualizują Polskie problemy legislacyjne. Decentralizacja, ale nie prowadzące do szybszego rozwiązywania lokalnych problemów, lecz do zawiłości prawnej i nawarstwiania kolejnych regulacji.
    To, że żeby sprawdzić przepisy wędkowania na danym łowisku trzeba sprawdzić 4 dokumenty (Ustawę, Rapr, Zezwolenie, Informator Wód Krainy Pstrąga i Lipienia, a czasem specjalny regulamin łowiska) to jest jakaś abstrakcja. Dla mnie każda wyprawa na nowe łowisko wiąże się z uczuciem niepokoju z tyłu głowy, czy przypadkiem robię to legalnie i nie zapomniałem sprawdzić jakiegoś szczegółu. I problemem tu nie jest tu strach przed mandatem, bo kontroli praktycznie nie ma, szczególnie na nieco dzikszych łowiskach, ale właśnie jakieś takie poczucie praworządności i wiary, w to, że to prawo kreują jednak jacyś eksperci.

    Na potwierdzenie swoich przytoczę swoje anegdoty spraw, gdzie nie mogłem uzyskać prostej odpowiedzi, lecz wywołały one łąńcuch konsultacji wewnętrznych, bo analiza pytania wymagała przekopania sterty dokumentów:
    -Strażnik PSR nie był mi w stanie powiedzieć, czy posiadając zezwolenie z porozumienia mam prawo łowić z łódki, nie mając środków pływających opłaconych w macierzystym okręgu
    -Ostatnio dowiedziałem się, że tzw „przywilej małżeński” – łowienie na jedno zezwolenie został usunięty z rapru, i niektóre okręgi go zachowały, a niektóre nie, co może czasem wywołać niemiłe zaskoczenie
    -Największą zagadką jak dotychczas, jest czy składka ulgowa dla kobiet kumuluje się ze zniżką dla studentów

    Podsumowując: moim zdaniem każdy okręg powinien wydawać informator, ale jeden, skondensowany, z podsumowaniem zasad wędkowania, gdzie można wszystko łatwo i szybko znaleźć. Aktualnie czasem nawet z najlepszą wolą, nie jest łatwo znaleźć zasad wędkowania niektórych łowisk, które powinny być maksymalnie ujednolicone dla całego kraju, nie mówiąc o składce.

  6. do Quest: naprawdę uważasz, że dyrektywy unijne powinny być nadrzędne w stosunku do prawa państwa polskiego [abstrahując od jego bylejakości]?

    1. Drobny szczegół, że w Polsce jednak najwyższa rangą wciąż jest Konstytucja, potem prawo unijne, a pod nim akty pochodny (ustawy). I taka hierarchia nie jest zła, gdyż

      „W przypadku konfliktu prawa wspólnotowego i Konstytucji Naród może podjąć suwerenną decyzję o sposobie rozwiązania tej sprzeczności (może zdecydować o zmianie Konstytucji – np. wprowadzić zapis: „Postanowienia Konstytucji nie mogą być podstawą do kwestionowania prawa wspólnotowego” albo zmienić konkretny zapis powodujący kolizję z prawem wspólnotowym – może również postanowić o wystąpieniu z Unii Europejskiej albo też doprowadzić do zmiany prawa wspólnotowego).”

      Co w swych założeniach nie jest złe, biorąc pod uwagę nadrzędność wspólnoty krajów przy zachowaniu suwerenności 🙂

      1. Brednie, większych bajek dawno nie czytałem. Brandy- za dużo nasłuchałeś się propagandy PiS w mediach. Polska przystępują do Unii Europejskiej zgodziła na wszystkie warunki państw członkowskich Unii , oraz że będzie przestrzegać unijnego prawa i unijnych dyrektyw ze wszystkimi z tym związanymi konsekwencjami w przypadku łamania i nieprzestrzegania unijnego prawa i unijnych dyrektyw tj. karami i sankcjami finansowymi i blokadą środków unijnych. Polska także się zobowiązała w traktatach akcesyjnych do wprowadzenia unijnego prawa i unijnych dyrektyw do prawa polskiego. W Konstytucji nie ma żadnego zapisu,że prawo polskie jest nadrzędne nad nad prawem unijnym i unijnymi dyrektywami. Za to w traktatach akcesyjnych jest zapisane ,że prawo unijne i unijne i unijne dyrektywy mają być wprowadzone do prawa polskiego i są nadrzędne nad prawem polskim, Polska zgodziła się na to podpisując traktaty akcesyjne. Do Brandy- i tu cię zaskoczę, Polska jest od 2004r. w Unii Europejskiej , choć mamy 2021r. Polska nie spełnia wymogów i kryteriów by należeć do Unii Europejskiej. Państwa , które utworzyły Unię Europejską, żałują ,że przyjęły państwa Europy Środkowej i Wschodniej do Unii, i stwierdziły ,że Państwa Europy Środkowej i Wschodniej zostały za wcześnie przyjęte do Unii Europejskiej. Mimo gigantycznych środków unijnych wydanych w tych krajach, te państwa nie są w stanie dogonić krajów Europy zachodniej.

        1. Art 8 Pkt 1 Konstytucji
          „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.”

          Myślisz że po co Trybunał Konstytucyjny analizował traktat aneksyjny pod kątem zgodności z konstytyucją? Dla żartu?

        2. Ja już nie mam żadnych wątpliwości, że jesteś etatowym internetowym aktywistą o jednoznacznych poglądach, różniących Cię od zwolenników PIS-u wyłącznie warstwą ideologiczną. Szanowni Czytelnicy – proszę zwrócić uwagę że Quest, a prześledziłem Jego wpisy od początku – NIGDY nie miał NIC do powiedzenia o rybach tylko o aparacie administracyjnym. Uprzejmie proszę by nie tracić czasu na dyskusje z Questem, gdyż nie opierają się na głębszych argumentach, tylko wręcz kalkach „kopiuj – wklej” jakich pełno jest na stronach różnych mniej lub bardziej lewicowych instytucji czy stowarzyszeń. Znam do dziś wiele osób, nawet ważnych w tych kręgach, gdyż sam się z tego środowiska wywodzę, choć moje poglądy zmieniły się o 180 stopni prawie 30 lat temu i im dłużej żyję tym bardziej utwierdzam się, iż dobrze, że je zmieniłem.

          1. Prawdę mówiąc nigdy nie czytałem komenatarzy questa bo zawsze uważałem że jest on robotem. Quest udowodnij że nie jesteś robotem, ile palców widzisz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *