
Sam nie wiem, czy ktoś, kto nie był to stracił, czy zyskał. Po prostu warunki w jakich przyszło nam łowić były, jakby nie było – na jeszcze lato – lekko chore. Tak więc z jednej strony bardzo dyskomfortowo, a z drugiej – wspomina się takie godziny, już po fakcie i w ciepełku domu, szczególnie po dłuższym czasie, jako przykład swego rodzaju urokliwego szaleństwa.
Kolejny etap naszej zabawy w ligę odbył się na dolnej Skawie z jakby centralnym miejscem na jazie w Podolszu.
Tu przy okazji napiszę, iż wszystkie krążące opowieści o mitycznym piśmie, zezwalającym łowić tam jak kto chce, są faktycznie mitem. Patryk dotarł do rozporządzenia RZGW z tego roku i ludzie z okręgu Bielsko-Biała potwierdzili. Obowiązuje tam, poza okresami „specjalnymi” 50m w górę i w dół, jako strefa ochronna. Każdy kto tam łowi, łamie przepisy. Jeśli jakiś niedowiarek chce, to wyślę mu na mail skan tego pisma.
Wracając do rywalizacji. Ponieważ Maciek odgonił
Czytaj więcej [...]