Szukaj
Close this search box.

Larwy…

Jak ktoś nie łowi spod lodu, to można o czynnym wędkowaniu zapomnieć. Próbowałem gry komputerowej, ale to za przeproszeniem, jakby „stukać” gumową lalkę. No, nie da się. Przynajmniej w moim wypadku. O moich „odwilżowych” płociach i wzdręgach mogę na razie skutecznie zapomnieć. Trzeba odśnieżać, a nie łudzić się, że lód puści. Kumpel się śmiał, że może i pstrągi będziemy łowić spod lodu. Niewykluczone, a w każdym razie rybom tafla lodu nad głowami nie zaszkodzi w ten pierwszy miesiąc sezonu. Więcej by przeżyło i zanim na całego dobiorą się do nich, ci co non stop głodują, to ryby ciut by się ocknęły po zimie.

Pisałem, że przedstawię moje doświadczenia z nowymi przynętami, lub takimi będącymi jednak na marginesie spinningowego arsenału. Zacznę od robactwa. Powiem szczerze, że w moim gumowym arsenale, owadopodobne wabiki zaczynają stać w pierwszym szeregu na równi z ripperkami. Na dzień dzisiejszy, gdybym miał pozostać przy jednej jedynej przynęcie, byłby nią 5-6cm „robal” zgniłozielonego koloru z czarnym i czerwonawym brokatem na pół gramowej główce. Powód jeden: weźmie na to każda bez wyjątku ryba i w każdym rodzaju wody. Inna sprawa czy się ją wyholuje. Zaczynamy.

Larwa ważki

Nie dam sobie uciąć głowy, ale moja to najpewniej Berkley. Dziś już nie wiem skąd ją mam.  Intensywnie łowie nią trzeci rok. Jest bardzo trwała, a przy tym dość miękka, nie miej nie ma co marzyć o jakimś ruchu łap, czy coś w tym stylu.  Widziałem różne jej wersje barwne.

(fot. A.K.)

W rzekach stosowałem ją tylko na pstrągi. Powiem szczerze – rewelka. Wg mnie największym atutem jest wielkość, praktycznie nie odbiegająca od żywej larwy tego gatunku ważki. Znam je dobrze, bo jako dzieciak pakowałem je do wielkiego słoja wraz kępką roślin i …kijanek, które zawsze w zadziwiający wtedy dla mnie sposób znikały. Larwy są piekielnie drapieżne.

Drugi atut – można to mocno obciążać, byle potem wykonywać króciutkie skoki przy dnie, lub lepiej na nim. Na wabik tego typu przy 5g uderzały skutecznie nawet 20cm pstrążki. Osobiście najlepiej mi się tym łowiło na cieniutkiej plecionce, kijkiem do 12g, przy obciążeniu 0,8 – 1g. Wabik podawałem pod prąd, pod drugi brzeg i pozwalałem spływać swobodnie, po lekkim łuku, nad dnem. Naprawdę polecam. Mam wrażenie, że każdy większy pstrąg nie puści tego mimo oczu, nawet w bardzo przełowionych wodach, a może właśnie zwłaszcza w takich. Nigdy nie spotkałem wędkarza z tą przynętą na pstrągach. Wabik  – tu nie mam wątpliwości – na każdą porę roku. Świetny szczególnie na spokojnej lub umiarkowanej wodzie. Dwa sezony temu tak mnie zaskoczyła swą skutecznością, że nie robiłem zdjęć, a w zeszłym roku bałem się, że ją stracę na jakimś zaczepie [mam ostatnią!], a chciałem sprawdzić jak działa na wodach stojących i na inne gatunki, i pstrągów na nią nie łowiłem. Tym bardziej, że był lekki cyrk z kupnem takich nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Ale o tym niżej przy kolejnym wabiku. W każdym razie nie mam wystającego z ręki pstrąga z tą przynętą. Ale, mam nadzieję, że przez te kilka lat przekonałem Was i wiecie – nie opowiadam bajek.

Wracając do ważki. Krótko, ale intensywnie sprawdziłem ją w październiku i listopadzie minionego sezonu. Tu już nie mam dobrych wieści dla lubiących łowić „normalnie”. Pewnie w głębokich zbiornikach, można to obciążyć mocniej i większy okoń jest pewny [o ile taki się trafi], nie wykluczam sandacza czy szczupaka. Natomiast w płytkich łowiskach w jakich to testowałem, cokolwiek więcej niż 1,5g jest za dużo. Przynajmniej o tak późnej już porze.

Złowiłem na ważkę dużo kleni i okoni, oraz pojedyncze egzemplarze innych gatunków. Co mogę powiedzieć o karpiowatych. Tu brały ryby różnej wielkości, także małe. Najlepsze efekty miałem na obszarach z resztkami roślin, sięgających prawie powierzchni. Wabik przeciągałem w pasie 10-20cm pod powierzchnią, czasem tuż pod nią. Linkę zwijałem spokojnie, ale nie anemicznie i nie jednostajnie, tylko łagodnymi, ale zdecydowanymi ruchami samej szczytówki, tak by larwa wykonała ślizg na około 30cm, po czym na chwile zwalniałem.

(fot. A.K.)

Na ogół miałem obciążenie rzędu 0,8g. Brania liczne i bardzo mocne jak na późną jesień o ile ryby siedziały w zielsku.  W przypadku drapieżnych karpiowatych larwa nie była lepsza od innych małych i lekkich przynęt na otwartej wodzie.

(fot. A.K.)

W przypadku okoni, gdzie miałem na nią brania tylko na lub tuż nad dnem, przynęta ta nie przebijała innych. Miała za to tę zaletę, że nie atakowały jej okonie najmniejsze. Za to w dniach słabych brań pozwoliła skusić ryby relatywnie duże jak na łowiska, gdzie ją testowałem, choć nie w oszałamiających ilościach.

(fot. A.K.)

Można samemu zrobić nie mniej skuteczną podróbkę takiej larwy i to za zaledwie 50gr. Otóż w sklepach wędkarskich można kupić 2cm gumowe świerszcze. Bardzo miękkie. Próbowałem nimi łowić z powierzchni, ale lipa. Niewielkie obciążenie i toną. Za to wystarczy ostrym nożem ściąć brzuch, by uzyskać tam płaską powierzchnię. I tyle. Uzyskujemy dość wierną kopię larwy ważki ale innego gatunku. Poniżej już gotowa przynęta i świerszcz z całym brzuchem.

(fot. A.K.)

Z nimi jest tylko ten kłopot, że żywe okazy są dużo mniej ruchliwe niż te smukłe gatunki i prawie nie pływają. Zresztą sztuczna podróbka, jest także mniej stabilna niż mój wydłużony pierwowzór, tak, że główka musi być bliższa grama, inaczej potrafi, przewracać się nienaturalnie na bok. Trzeba więc podobnie, jak żywe larwy, niemrawo poruszać się po dnie. Ale skuteczność – identyczna, jak amerykański oryginał.

(fot. A.K.)

Podsumowując – plus i to duży. Wabik wart uwagi, tym bardziej, że o ile pamiętam, cena była niska. Wydaje mi się, iż rewelacyjne będą ważki i jętki  ukraińskiej firmy FishUp. Niestety nie miałem okazji ich kupić, a polski dystrybutor, to jacyś kosmici, bo nie odpisują na maile. Głównym atutem są małe rozmiary [2-3cm], co jest wynikiem jednak tego, co się na Ukrainie głównie łowi – mają wody jeszcze bardziej „zjedzone” niż nasze. Na bank kupię większą ilość i pod koniec sezonu pozwolę sobie na ocenę.

Mayfly Nymph 3D Savage Gear

Jak zobaczyłem pierwsze reklamy tej gumki, to powiedziałem, iż stanę na głowie, ale muszę ją mieć. Tak chyba myślało wielu, bo pod koniec 2015 i na początku 2016r, kiedy weszły na rynek, były w zasadzie nie do dostania. Chyba, że pojedyncze egzemplarze w kolorze białym lub „majtkowego” różu. Ponieważ wszystkie sklepy poza krajem na starym kontynencie, do których napisałem, solidarnie udzielały mi odpowiedzi, że już nie ma, to zaprzągłem syna, by przez sklep w Anglii zamówił mi większą ilość z USA. Tak po prawdzie, to gumy te miał jakiś sklep na Słowenii, ale w cenie dla jakiegoś szaleńca. Mój „napał” na tę wielką jętkę, słono mnie kosztował. Oczywiście wabiki w USA miały śmieszną cenę [drożyzna to specjalność europejska], ale za pocztę do Anglii, a potem do Polski zabuliłem, że wyszło tylko trochę taniej, niż jakbym to kupił w tym sklepie na Słowenii.

Poza mną łowił na to bliski kolega. Poniżej więc jakby mój i jego osąd, ale nasze spostrzeżenia są identyczne.  Uczciwie też powiem, że nie łowiliśmy tym nigdzie indziej, niż na wodach pstrągowych. Generalnie warte uwagi są naturalne kolory: brązowawe, zielonkawe, czy ewentualnie czarne.

(fot. A.K.)

Przynęta jest bardzo trwała i po prostu piękna. Faktycznie te wszystkie łapki, czułki pracują w wodzie niezależnie od siebie.  Guma trzymana w palcach i lekko przechylana, zaczyna sama z siebie zadzierać w górę tylną część odwłoka. Jest wrażenie, że trzyma się żywe stworzenie.

(fot. A.K.)

Na tym jednak atuty się kończą. Czym jest Nymph 3D? Jest to niezwykle wierna imitacja larwy jętki. Piekielnie wielkiej, niestety…Ma rozmiary odrośniętej larwy pływaka żółtobrzeżka. Niestety, jak wiele przynęt zza oceanu, produkowanych na wody USA czy Kanady, których rybność nijak się ma do naszych wód, przytłaczająca większość wabików jest najzwyczajniej zbyt duża, jeśli myślimy o łowieniu kleni, okoni, jazi, czy typowych u nas pstrągów. Oczywiście taką mega jętkę na bank zaatakuje szczupak, sandacz, ale czy jest to na te ryby szczególnie dobry wabik, nie wiem i raczej wątpię.

Z tą gumą jest tak: 30cm kropek nie ma żadnych problemów by to zeżreć, ale obserwowałem pewien dystans ryb do tych przynęt. Nie wiem, może tak było, gdyż łowiłem tym w ciepłej porze roku? Nie mniej pojawia się drugi kłopot. Wabik jest rewelacyjnie wyważony – ma około 2,5g [ciężarek z hakiem jest zalany tworzywem, więc nie da się go wymienić], ale ma hak na ryby amerykańskie. W tej przynęcie jest hak przez duże „H”.

(fot. A.K.)

Niby to plus, tyle, że w realiach naszych przeciętnych pstrągów, by wbić tak grube haczysko w pysk niewielkiego pstrąga musimy stosować już kije mocniejsze i przede wszystkim sztywne. Dla mnie zerowa frajda. Ryba w zasadzie wyskakuje z wody na zacięciu…

O klasie haka niech świadczy fakt, że nie udało mi się zlikwidować grotu. Próbowałem go obciąć, spiłować i nic. Trochę się stępił.  W sumie taka moc, to plus, tyle, że paradoksalnie nie w naszych warunkach.  Nie mam pojęcia, jak reagują na to inne ryby.  Ostateczna ocena jest taka nijaka. Mam bardzo mieszane uczucia. Nie mniej coś w tych moich zarzutach jest, bo jeszcze w tym roku firma wypuściła identyczną jętkę, ale o bodajże centymetr mniejszą. Wg mnie to mało. Max 3cm i byłby ogień jak nie wiem co. Ponoć mają się też pojawić same gumy, by wędkarz mógł dociążyć przynętę wg własnego uznania.

Na koniec jeszcze jedna uwaga: Nympf 3D jest niezbyt wygodna do używania, gdyż wg moich doświadczeń wymaga starannego ułożenia jej po łowieniu w oryginalnym opakowaniu. Gdy pierwszą wrzuciłem do przegródki z dwoma gumami innej firmy, to po trzech dniach miałem coś takiego, jak na zdjęciu poniżej.

(fot. A.K.)

Wabik w obecnej formie, przy cenie, jaką się za niego żąda, jest trochę przereklamowany, patrząc z perspektywy naszych, pstrągowych realiów.

5 odpowiedzi

    1. Nie znam tej przynęty ale sprawia wrażenie bardzo obiecującej. Jeśli rozmiar „1,5” oznacza 1,5 cala to nawet nie taka duża. Natomiast chodzi pięknie. Powinna być super, nie wiem tylko czy na Szreniawie. Ze względu na mniejszą przejrzystość niż inne nasze rzeki z pstrągami, tam się ciężko łowi gumami jak diabli. Tzn. na ryby działa świetnie, ale trzeba bujać się blisko dna, i rwie się niewiarygodnie w porównaniu z Rudawą, czy Dłubnią.

  1. Panie Adamie proszę zerknąć na wątek z forum , link: http://jerkbait.pl/topic/70449-cyprys-moje-dłubanki/page-4
    Chłopak odlewa różne kształty, wielkości i kolory „robali”, pływające i tonące. Ceny ma bardzo przystępne i przy większych ilościach zawsze dorzuca jakieś gratisy. Według mnie to doskonała alternatywa dla firmówek. Ja zakupiłem trochę jesienią ale tylko raz miałem okazję testować na miejskiej gliniance. Dość szybko wyjąłem okonia. Teraz zamierzam te większe sprawdzić na Brdzianych pstrągach.

    1. Mam właśnie ten link od kilku dni. Na bank odezwę się do producenta, bo z kolegą zamówimy pewnie ciut więcej. Zwróciłem uwagę na bardzo niska cenę, Mnie wprawdzie będą interesować te najmniejsze, ale wyglądają na bardzo fajne.

  2. Witam. W sumie to jest info , ze tych przynęt nie należy przechowywać w kontakcie z innymi ponieważ wchodzą w reakcję . Powinno się je przechowywać w oryginalnym pudełku. Są wersję loose body w 2 rozmiarach – 5 i 6,5cm po 5 szt. i zbroić można w co tam się chce i jak chce 🙂
    Mi sprawdziły się rewelacyjnie w rozmiarze 6,5 cm .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *