Z dużą niechęcią dopuszczam coraz bardziej do świadomości fakt, iż ten sezon mam raczej z głowy. Gdyby w czerwcu, gdy zaczynałem się targować o cenę domu, ktokolwiek naszkicował mi realny kalendarz działań, to… Inna sprawa, że w trakcie prac pojawiło nam się w głowach tysiąc pomysłów, a i ich realizacja lekko dołożyła z półtora miesiąca robót. Aktualnie nawet nie chcę się już łudzić, kiedy będzie ostateczna przeprowadzka. Oczywiście mogliśmy to już zrobić z 40 dni temu, tyle, że nie na moje nerwy jest mieszkać i równocześnie dłubać coś non stop. Dziś mogłem pojechać na ryby – podobnie jak poprzednio na tylko krótki wypad, ale odpuściłem, bo chyba za dużo zdrowia zostawię przy tym całym domu. Mam nadzieję tylko, że nie za dużo, bo co mi potem z tego wszystkiego? Dlatego dziś zapraszam na garść wspomnień. Już jakiś czas temu udało mi się odzyskać z zepsutego, starego komputera tekst o brzanach. Jeśli macie wolną chwilę
Czytaj więcej [...]