
Jakiś konkretny komunikat odnośnie zatrucia dopływu Rudawy miał być po dwóch tygodniach. Tymczasem cisza. Żadna z instytucji nic nie opublikowała, nie zamieściła na swojej stronie żadnego komunikatu. Na stronie PZW Kraków także zero informacji o tej sprawie. Dwa dni temu miałem wolne dwie godziny i postanowiłem podłubać w temacie.
Jak jest? A no – po staremu. Moje zapytania, nie ukrywam w porywach dość zdecydowane, gdy ewidentnie chciano mnie „spuścić po kiju” wywoływały delikatnie mówiąc popłoch. Może dlatego, że przedstawiałem się jako członek zarządu koła, autor największego wędkarskiego bloga [ot, taka nieskromność]; nie mam wątpliwości, że rozmówców paraliżowała informacja, że pisuję od czasu do czasu dla WŚ. Ale wiecie, co? Najbardziej ożywiało, przyćmione [chyba upałem] kobiety - sformułowanie, że ludzie, czytelnicy chcą wiedzieć! Tak, panika po drugiej stronie to dobre określenie. W sumie dla mnie nie zaskakujące
Czytaj więcej [...]