Szukaj
Close this search box.

Wędka warta uwagi

Będąc pasjonatem historii, dość mocno, choć teoretycznie zachwycam się różnego rodzajami broni białej. Ponieważ mam kilku znajomków należących do bractw rycerskich, kilkakrotnie miałem okazję doświadczyć różnic w na pozór dość podobnych egzemplarzach danej broni. Jako przykład podam  zaskakujący  dla mnie, jako wyłącznie teoretyka pokaz szabel. Były to tzw. batorówki – obie współcześnie wykonane kopie. Dało się zauważyć między nimi niewielkie różnice w krzywiźnie, wielkości struziny, szerokości pióra. Co ciekawe – na wadze były identyczne. Do grama. W ręce zaś… Nawet nie będąc szermierzem i nie mając o tym pojęcia, jedną trzymało się jak patyk; no czuć było, że coś z nią nie tak. Przy pozycji, nazwijmy ją zasadniczą [ręka dzierżąca broń, wyciągnięta do przodu, lekko ugięta w łokciu], po kilkunastu sekundach zaczynał mi „latać” nadgarstek. Ta druga – coś całkiem innego. Największa różnica była zaś przy markowaniu cięcia w powietrzu: nie o to chodzi, że ta jedna jakby urywała rękę nie trafiając na opór; nad nią jakby się kompletnie nie panowało. Ta druga zdecydowanie „się słuchała” użytkownika. Na koniec praktycy pokazali mi różnicę w ścinaniu gwoździ wbitych w powałę starego domu. Jedna, bez większych problemów radziła sobie z dwoma, a nawet z trzema [przy mocnym już zamachu], drugą trzeba było się ostro zamachnąć na jeden gwoździowy pręt…

Podobnie jest z wędkami. Sam mam kilka kijów węglowych typu „old school”  i darzę je dużym sentymentem, ale tylko jeden i to sporadycznie nadal używam. Po prostu wydają mi się nieprawdopodobnie toporne.

Oczywiście sprzęt sam nie łowi, co wszyscy wiedzą, nie mniej uważam, że sprzęt lepszy [i lepiej dobrany] bardzo, ale to bardzo ułatwia złowienie ryby. Gdyby było inaczej, nie mielibyśmy aż takiego rozrzutu cenowego, głównie kołowrotków i wędzisk właśnie. Oczywiście powyżej pewnych kwot zaczyna się już raczej w moim przekonaniu pozytywny, ale jednak snobizm.

Chciałbym zaprezentować poniżej wędkę, która jest główną nagrodą w konkursie na zdjęcie z wypuszczaną rybą, a którą to nagrodę ufundował sklep Pirania.

Ponieważ poprzednio nagrodami były wędki bardzo, bardzo lekkie, postanowiłem nie uszczęśliwiać na siłę ewentualnego zwycięzcy i biorąc pod uwagę, że w zabawie startują w przytłaczającej większości początkujący [przynajmniej tak było poprzednio], postanowiłem wybrać coś bardziej standardowego. Biorąc pod uwagę, że będą jeszcze dwie nagrody „przynętowe” i że jednak ogranicza mnie jakaś tam kwota, której nie mogę przekroczyć, miałem spory problem z wyborem kija. Szczerze mówiąc sporo czasu trwało wybieranie wędki, bo dość szybko rezygnowałem po kolejnych modelach, aż do momentu wzięcia w rękę produktu Kongera, wędki WRX Impuls 270/18.

Osobiście mam w nosie czy przelotki są posrebrzane, dolnik  wyłożony kością słoniową, a materiał na blank wykorzystywany do budowy rakiet kosmicznych, choć bez wątpienia jakość materiałów ma bardzo duży wpływ na produkt. Nie mniej mnóstwo zależy od tego, jak to wszystko jest skomponowane, zestawione ze sobą. Mój kolega kilka lat temu kupił w Niemczech, nietani, zachwalany na bolenie kij. Wierzcie lub nie – bardzo szybko wystawił go na sprzedaż. Kij naszym zdaniem nie był ani boleniowy, ani sandaczowy, ani w ogóle żaden, poza tym, że zdawało się, iż po 15 minutach łowienia waży tonę…

Będąc ciut zmanierowany sprzętem z dobrej, średniej półki, bardzo zawracam uwagę na pierwsze wrażenie, jak mi się wędkę trzyma, przy całej świadomości jaką ma długość, wyrzut, akcję i z jakim kołowrotkiem będzie zestawiona. Z wędkami tańszymi mam ten kłopot, że wiele z nich jest dla mnie starannie wykonaną wersją…patyka. Przy opisywanym poniżej produkcie jest bardzo pozytywnie.

Zacznijmy może od danych technicznych, bo są tutaj małe rozbieżności jeśli chodzi o dane w reklamach tej wędki. Poniżej szczegóły dotyczące egzemplarza, jaki jest nagrodą:

Długość – 270cm

Ciężar wyrzutu – do 18g

Waga wędki – 185g

Długość transportowa – 139cm

Nie wiem czemu, ale dość często spotykam podawaną wagę – 151g, przy tym modelu właśnie. Aż tak lekki to ten kijek nie jest. Druga kwestia – tym razem na plus to długość transportowa: spotyka się 142cm. „Mój” egzemplarz ma na pewno 139cm i nie jest to takie sobie 3 cm różnicy, bo w przypadku mojej ulubionej, najczęściej używanej wędki słownie 1cm robi różnicę, bym wygodnie mógł go położyć w poprzek auta pod tylną szybą, a nie mogę. Wędka tuła się po samochodzie z nieciekawym na ogół skutkiem. Nie tylko zresztą ta.

WRX Impuls ma ciężar wyrzutu opisywany jako „do 18g”. Znalazłem też notkę, że to przedział 5 – 18g i jest to chyba bliższe prawdy.

Wędka kosztuje w zależności od źródła pochodzenia, od 260 do 310zł.

Jest to więc dwuczęściowy kij o chyba najbardziej uniwersalnej długości.

Ponieważ nie zamierzam być bezkrytycznym piewcą żadnego sprzętu, zacznijmy może od dwóch minusów.

Impuls, jak na materiał z którego jest wykonany ma bardzo zgrabny blank, nie mniej wędkarze mający obycie z kijami z wyższej półki mogą trochę narzekać na ciut „pałowaty” początek blanku. Poniżej na zdjęciu jest porównanie na tych samych odcinkach WRX-a [u góry] z wędką dużo zgrabniejszą i o prawie identycznych parametrach [do 20g], ale za którą trzeba jednak dać dwa razy więcej. Coś za coś.

(fot. A.K.)

Drugim minusem są bardzo maleńkie przelotki nie licząc dwóch największych.

(fot. A.K.)

Podejrzewam, że wynika to trochę z możliwie bliskiego „położenia” żyłki na blanku [biorąc pod uwagę jego parametry], co czyni wędkę naprawdę czułą, jednak powoduje, że kij jest wybitnie na aurę bez mrozu. Przy temperaturach poniżej zera łowienie będzie bardzo utrudnione i praktycznie co kilka rzutów, czeka nas skrobanie lodu.

Poza tym jak na taką cenę, dostrzegam same plusy.

Kij na złączu jest harmonijnie zbudowany, bez zbędnych przegrubień i przesztywnień.

(fot. A.K.)

Przy gwałtownym potrząsaniu wędką nie wpada w przesadne „wibracje” w tym miejscu, co ma często miejsce, a w praktyce skutkuje zmniejszeniem i zasięgu, i przede wszystkim dużo gorszą celnością rzutów.

Wszystkie przelotki są klasy SIC, bardzo starannie „wtopione” w blank, bez zbędnych „nalań” żywicy. Cała wędka wygląda zgrabnie, szczególnie jej górna część. Małe, jak wspomniałem przelotki, są jednak bez żadnych przygięć, czy krzywizn.

(fot. A.K.)

Patrząc na pracę wędki pod zwiększającym się obciążeniem [o czym dalej], uważam, że są rozmieszczone w bardzo przemyślany sposób, biorąc pod uwagę możliwości blanku.

Dolnik jest w typie, którego osobiście nie jestem fanem, ale znam wędkarzy, którzy przepadają za taką konstrukcją.

(fot. A.K.)

Wprawdzie mamy tu dużo mało szlachetnego plastiku, nie mniej chciałem zwrócić uwagę na duży plus. Otóż kołowrotek zakręca się od góry w kierunku dolnika. Mam na pewno co najmniej dwie wędki z takim rozwiązaniem [travel Black Bull do 40g i Corteza do 35g] i  jaki bym nie zastosował z posiadanych kołowrotek, to nie do końca jest unieruchomiony, a po pewnym czasie nakrętka dociskająca stopkę popuszcza. Tu nic takiego nie zauważyłem.

Jak na niedrogą wędkę producent zadbał o fajne, trwałe i ciche, piankowe zakończenie dolnika.

(fot. A.K.)

Muszę powiedzieć, że zaskoczyła mnie bardzo na plus praca wędki. Ma harmonijne, progresywne i „ciepłe” ugięcie, bez tzw. dziur, czyli braku reakcji na zwiększający się/zmniejszający ciężar, by gwałtownie się odkształcać, przy obciążeniu ciut większym/mniejszym. Ma to niebagatelny wpływ na płynność holu i często ratuje wędkarza, który nie nadąża za tym co się dzieje.

Praca kija pod statycznym obciążeniem 100g wygląda następująco.

(fot. A.K.)

Ciężar 0,6kg przygina wędką już znacząco.

(fot. A.K.)

Próba z podniesieniem kilowego ciężarka wymusza na blanku prawie paraboliczną akcję. Nie mam  zdjęcia, bo z ostrożności doświadczenie miało miejsce na świeżym powietrzu i robiłem je sam. Przy całej krągłości pracy, kij jest całkiem szybki. W każdym razie ryby typu klenie, okonie, czy jazie zacinać się będą z niewielkim nawet udziałem wędkarza, zarazem nawet lekko zahaczone wędka utrzyma całkiem pewnie.

Jak wyżej wspomniałem, gramatura wyrzutu zaczyna się raczej od 5g, nie mniej, testowałem ten kijek z okoniowymi gumkami na 1,5g główce i muszę powiedzieć, że nieźle się tym rzuca. Gorzej z wyczuciem pracy, chyba, że zastosujemy żyłkę 0,14mm, choć taka jest moim zdaniem zbyt cienka w zestawieniu z tym kijem. Natomiast z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wędka w umiarkowanym choć wyraźnym nurcie, doskonale spisuje się w połączeniu z wirówkami nr 0 – 2 o standardowych wagach, woblerami do nawet 8cm jeśli nie będą przesadnie zamiatać na boki [wąski ster], wahadłówkami do około 8g [też raczej wąskimi jeśli bliżej tej wartości]. Odnośnie gum to bez kłopotu można korzystać nawet z przynęt 10cm na 10g. Przy wodzie stojącej kijek ma nawet większą tolerancję. Wędzisko to – podkreślam – nie jest wklejanką, co moim zdaniem ma jednak znaczenie niemałe przy łowieniu na twarde przynęty, nie tracąc wiele przy zastosowaniu gum.

Wędka jest naprawdę bardzo fajnym produktem za relatywnie nieduże pieniądze; rzekłbym kij aspiruje wartością użytkową do wędek z ciut wyższej półki. Jest to bardzo zgrabna wędka kleniowo – jaziowa. Doskonale sprawdza się podczas łowienia okoni. Nieźle spisze się także na pstrągach z zastrzeżeniem, że na ogół trzeba będzie jednak szarpnąć z ręki, by rybę ciut większą zaciąć – kij jest dość szybki, ale końcówka ciut za miękka na kropkowańce, przy 270cm długości wędki.

Tutaj jeszcze mała dygresja. Jakkolwiek sam jestem zwolennikiem możliwe długich wędek, to jeśli myślimy o małych rzeczkach pstrągowych, to taka długość wędki tej czy innej jest raczej utrudniająca, niż ułatwiająca. Chyba, że ktoś łowi na wodzie mało zakrzaczonej. Po tym sezonie pstrągowym zmieniłem zdanie i na niektóre wody „za Chiny” nie wybiorę się z czymś dłuższym niż 2 – 2,2m. Szczególnie jeśli w planie mam brodzenie. Poza tym gadanie o tym, że dłuższą wędkę można wsadzić w luki między krzakami i wygodnie podać przynętę ma o tyle rację, gdy takie luki rzeczywiście są. Niedowiarka mogę zaprosić na dwa cieki w naszym okręgu z „tyczką” ponad 2,5m i jestem ciekaw kiedy zrezygnuje, albo jakie będzie miał wyniki. Szczególnie latem, gdy zielsko jest w apogeum rozwoju.

Dla wędki prezentowanej w tekście, wg mnie optymalnym dopełnieniem będzie żyłka 0,16 – 0,20mm lub  plecionki o podobnej wytrzymałości, nie mniej jakoś lepiej mi ten kij leży z żyłką. Oczywiście nie powinno się  na tym kiju montować kołowrotka jak betoniarka, tylko coś lekkiego.

Z pewnymi zastrzeżeniami bardziej wprawny spinningista całkiem nieźle poradzi sobie WRX Impulsem z maleńkimi wabikami i wzdręgami, jak i ciut cięższym woblerem/gumą z boleniem.

Jeśli szukacie wędki w tym przedziale cenowym i o podobnych parametrach, warto się zdecydować na WRX Impuls Kongera, który – jeszcze raz napiszę – jest główną nagrodą w naszej zabawie.

P.S.

Odnośnie konkursu kilku ludzi napisało, że robienie zdjęć w momencie wypuszczania ryby jest trudne. Nie do końca się z tym zgodzę, gdyż dwa lata temu, na pierwszy konkurs wpłynęło kilkadziesiąt takich fotek, a Czytelników miałem z 15 razy mniej niż obecnie. Sam często robię takie zdjęcia i może nie zawsze, ale jednak częściej się udaje, niż nie. Szczegóły konkursu poniżej.

https://wedkarskiewakacje.pl/2014/06/uwaga-zapraszam-konkurs/

Jak na razie wpłynęło tylko sześć fotek, ale sam bym czekał możliwie długo, ponieważ do końca sezonu jeszcze sporo czasu i nawet późną jesienią można złowić swoją rybę roku. A i wielkość nie jest najważniejsza.

Co nad wodą? Otóż testuję jeden z nowszych wynalazków Mepps`a, powoli twierdząc, że w przypadku jazi, przewyższa nawet najlepsze wobki w określonych warunkach. Nie mniej chciałem się jeszcze upewnić, a nie jest to łatwe, gdyż z nie do końca znanych mi powodów Wisła z dnia na dzień zmienia się w kakao, bez podnoszenia się poziomu wody.

Na wodach podgórskich fenomenalnie biorą okonie. Jak to bywa nie żadne okazy, ale można zaliczyć w 5-7 godzin ponad setkę walecznych kolczaków z przedziału 20-25cm. Szczególnie na rzekach, na których jest zbiornik zaporowy. Byłem, miło się łowiło.

W październiku będę testować bardzo ciekawe gumy Keitech na sandaczach. Znajomy dał mi namiar i zasięgając opinii łowiących tam częściej, zanosi się na fajne wyniki [jak na polskie realia], bo bardzo dużo ryb z przedziału 50 – 60cm.

Jeśli wszystko potoczy się bez przeszkód, niedługo pochwalę się kolejnymi doświadczeniami z wędkowania w morzu.

 

2 odpowiedzi

  1. Panie Adamie,
    Różnice w opisie parametrów wędziska mogą wynikać z faktu, że Konger ma w ofercie dwa kije Impuls. Jeden, dokładnie ten co na zdjęciach, WRX World Champion Impuls z dzieloną rękojeścią (wg katalogu, waga 151g, cw do 18g i dł transportowa 139cm) oraz drugi World Champion Impuls z tradycyjną rękojeścią oraz wg katalogu: waga 185g, cw 5-18g i dł transp 142cm. WRX to seria, która dubluje wszystkie inne kije WCh w nieco innym wykonaniu (i pewnie droższe).
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *