
To będzie krótki tekst. Nie martwcie się – ryby będą. Nie moje w prawdzie ale będą. Z tym pognaniem w chaszcze, które buńczucznie zapowiedziałem, to przesadziłem, ale niestety pogoda wyklucza w zasadzie spinningowanie w wodach płynących.
Bardzo lubię jeździć na ryby z ludźmi, którzy mają autentycznego hopla na punkcie wędkarstwa. Tacy nie narzekają, że nie bierze, znoszą każdą pogodę, nie muszą wracać, bo coś tam… Byle patelnia nie była dla takich priorytetem. A szczególnie nową wodę łatwiej rozkminić w kilka osób, gdy łowi się różnymi metodami. Zazwyczaj jest tak, że ma się podobne wyniki. Tzn. jeden połowi trochę więcej niż drugi, ale zazwyczaj podobnie. Tym razem Patryk z którym się wybrałem, był bardzo „niekoleżeński”. Albo inaczej: ja błądziłem, jak we mgle, a ryby nie miały dla mnie litości. I nie ma co zwalać na trudne warunki, bo kolega w krótkim czasie zrobił niezły wynik. Kompletnie nie mam czym
Czytaj więcej [...]