
Niby już jesień, sezon na kropkowańce za nami, ale tak łatwo nie będzie. Króciutkie streszczenie trzech wypadów, kończących pstrągowe łowy. Schyłek lata nad małą, „górską” wodą kojarzy mi się jednoznacznie z niżówką i czerwonymi korzeniami olch czy wierzb. Takie wody przerośniętego lata mają ten jedyny w swoim rodzaju klimat, aromat. Sam nie wiem. Jakaś magia, którą można odnaleźć chyba w każdej porze roku, czy miesiącu. Pal licho, że łowię pstrążki, a nie pstrągi. Nie mogłem sobie odmówić. Na początku postanowiłem rzucić okiem i blaszką, co słychać nad moją najbliższą wodą. Cóż, dużo ryzykuję, bo wielu już wie o jaki kawałek, jakiej rzeczki chodzi. Ale... Powiem szczerze, jest obiecująco. Po zeszłorocznej rzezi w tym roku z początkiem sezonu można było tropić pstrągowe oseski. Pewnie byli tacy, co coś tam grubszego złowili. Ja w każdym razie nie umiałem. Nie mniej, większość miała chyba tak liche wyniki
Czytaj więcej [...]