Szukaj
Close this search box.

Co kogo boli…

Cieszę  się niezmiernie, naprawdę się cieszę, bo bardzo wzrasta ilość wejść na tę stronkę. Pojawia się coraz więcej nowych osób, które, jak widzę w statystykach, będą tu zaglądać częściej. Bardzo mnie zaskakuje fakt regularnych odwiedzin obcokrajowców, którzy mogą sobie pooglądać jedynie zdjęcia, bo nie sądzę by Giuseppe, czy Sakuro znał polski, co najwyżej może mi wysłać mail, a i to by był po angielsku, bo w tym języku daję radę.  Pojawiła się też  grupa Polaków, mieszkających na co dzień w Norwegii, Anglii czy Irlandii. Cieszy to, iż wielu z nich przejmuje, tamtejsze dobre zwyczaje wypuszczania ryb. Obawiam się tylko, że raczej nie przeszczepią ich na nasz grunt, bo chyba nie wrócą do kraju na stałe.

Otrzymałem także, dosłownie w ostatnich dniach, kilkanaście bardzo krytycznych maili i wpisów, w tym kilka najzwyczajniej niezbyt sensownych [myślę zarówno o sposobie argumentacji, jak i ich formie]. Ponieważ z chwilą, gdy powstawała ta strona, spodziewałem się podobnych sytuacji, stąd zagwarantowałem sobie możliwość dodawania lub nie komentarzy, osób wchodzących na tę stronę. Z tego też powodu dodałem i odpowiedziałem tylko na pierwszy z tych negatywnych komentarzy, a na pozostałe już nie z wyżej wymienionych powodów, oraz z faktu, że szkoda mi czasu. Dlatego nie ma i chyba nie będzie na tej stronie jakiegoś ogólnego forum, nawet jakby miało ono zwiększyć oglądalność o 1000%. Nie zależy mi na tym, by ludzie nie mogący zrozumieć argumentów oczywistych, lub zwyczajnie nie chcący ich zrozumieć, bo uderzy to w ich postawę nad wodą, „naparzali” mi dziesiątki wpisów i kłócili się z tymi, którzy postrzegają problem inaczej. Analizując posty –  w końcu warto zapoznać się chyba z każdym punktem widzenia, dochodzę do kilku wniosków:

  1. nie potrafimy czytać ze zrozumieniem albo czytamy strasznie „po łebkach”
  2. odnoszę nieodparte wrażenie, że niektórych najzwyczajniej boli to, iż mocno akcentuję wypuszczanie ryb, argumenty są nie do odparcia, tyle, że kłóci się to strasznie z przyzwyczajeniem tych osób do zabierania ryb, a nie koniecznością czy nawet okazją [np. imieniny i ognisko ze znajomymi]
  3. co wynika z drugiego: niektórzy mają chyba wewnętrzny dylemat, bo wkurza ich mój punkt widzenia, a zarazem chcą czytać moje teksty, ponieważ wchodzą na tę stronę po kilkanaście nawet razy na dzień [odwołuję się do statystyk, IP komputerów, z których dostaję wpisy itd.], za co bez ironii, bardzo dziękuję

Zacznę od tego, że ja nie odwiedzam stron, które mi się nie podobają, nie robię na nich żadnych wpisów. Ludzie, jeśli uważacie, że stworzenie podstrony „jesteśmy elitą” jest nadużyciem i Was obraża, to stwórzcie sobie swoją, powiedzmy rybiakotleciarnia.pl i miejcie tam swoją elitę, typu „mistrz pałowania ryb” i szlus… Ani nie mogę Wam tego zabronić, ani nie mam zamiaru na taką stronę wchodzić. Rozpalone skaknie sobie do gardeł w internecie, odbieram jako odbicie bardzo frustrującej i fatalnej sytuacji naszych wód. To, że dla nas, myślę tu bez wyjątku o wszystkich rodzajach wędkarzy  – ma to znaczenie, nie świadczy o tym, że ma w ogóle jakakolwiek wagę w skali problemów tego kraju. Bo nie ma, niestety. W użeraniu się z codziennymi przeciwnościami, sztucznie kreowanymi, przez cwaniaków, a podtrzymywanych przez innych cwaniaków i idiotów, których naród wybiera po raz enty, dla ogromu ludzi nasze spory i całe wędkarstwo są jakimś irracjonalnym tematem, który przeciętnemu zarówno Polakowi, jak i urzędnikowi zwisa…

Porównywanie mnie do Hitlera, tyrana, taliba [tak, znalazły się takie sformułowania], trochę mnie bawi. Drażni Cię, że gloryfikuję C&R? To może zrób fajne zdjęcie danej rybie, a potem ją wypuść. Rzuć okiem na fotkę i pomyśl, że ryba dalej rośnie i co z tego wynika. Może poczujesz się lepiej, może poczujesz się lepszy? Ja się czuję lepszym wędkarzem w takim momencie. A jeśli Ci nastrój poprawi pałowanie kolejnej ryby, to rób tak dalej. Wszak regulamin zezwala i rozgrzesza Cię z tego [dodam, że regulamin PZW jeszcze niedawno nazywał okonie i miętusy szkodnikami…] Nie piszcie, że wypuszczanie ryb to moda. Jeśli nawet, to u niektórych trwa zastanawiająco długo – u mnie jak ktoś się wczytał – ponad 10 lat. Powiedzcie mojemu ojcu [ma prawie 70 lat], że „wyznaje” modę. On nawet nie zna chyba określenia C&R, natomiast od bardzo, bardzo dawna wypuszcza ryby. I nie jest żadnym wysnobowanym intelektualistą, tylko facetem z zawodowym wykształceniem. Natomiast proszę nie piszcie, że Was moje teksty obrażają. Nie mam takiego zamiaru…

Proszę czytać i próbować zrozumieć, co zdarza mi się napisać. Czy ktokolwiek z „urażonych” zwrócił uwagę na poniższe zdanie, które pada w „C & R – jesteśmy elitą” i starał się pojąć jego sens? „ Nie widzę innej opcji, jak wypuszczanie wszystkich ryb, bezwzględnie i bez wyjątku. Przynajmniej w najbliższych latach.

Czy ktokolwiek z „urażonych” czytał ten wpis z 24 kwietnia: „Nie chodzi nam o tworzenie „sekty” tylko zachęcanie do dbania o stan naszych polskich wód.“ Jak ktoś zna lepszy sposób na polepszenie rybności naszych rzek, to niech napisze. Chętnie poczytam. Ja nie znam. Ani lepszego, ani tańszego, jak wypuszczanie ryb.

Ludzie! Mam co najmniej czterech znajomych, a korespondencyjnie znam kilkunastu wędkarzy, którzy, gdyby mi przysłali zdjęcie i akces do galerii „jesteśmy elitą”, to dodałbym ich bez cienia zastanowienia, mimo, że oni zabierają ryby. Zabierają czasem, co dla jednego z nich oznacza słownie jednego, nie większego niż 70cm sandacza na Wigilię, a dla pozostałych kilka ryb w roku, podczas, gdy Ci ludzie są nad dziką, co podkreślam wodą, grubo kilkadziesiąt razy/rok i  są bardzo skuteczni. O jednych wiem, że tak robią, bo z nimi łowię, a innym po prostu wierzę – wynika to z poziomu na  jakim  piszą maile, z ich zdjęć i relacji innych wędkarzy, którzy ich znają… Oni swoich zdjęć nie wysyłają do mnie, zwyczajnie przez uczciwość, bo ja preferuję wypuszczanie wszystkich ryb i oni o tym wiedzą, choć jeszcze raz powiem – ich zdjęcia bym dodał. Zrobiłbym to z czystym sumieniem, bo wiem, że gdyby zdecydowana większość była w stanie przyjąć ich postawę, to na bolenia ponad 7 dych czaiłbym się pół godziny, a nie cztery jak ostatnio. Po prostu szlibyśmy nad wodę i łowili dużo ryb, nierzadko wielkich. Jestem z kolegą na etapie eksperymentu, którego wynikiem za szybko się nie pochwalę, ale jeśli będzie jak przewidujemy, to zaproszę kogoś rozpoznawalnego z branży, kto uwiarygodni rezultaty. Może one przekonają niektórych do zmiany postaw…

Wielu być może się cieszy: PZW odrzuciło wniosek Wędkarskiego Świata o wprowadzeniu górnych wymiarów ochronnych. Nie przytoczę treści pisma. Szkoda Waszego czasu. Wyobraźcie sobie odmowną bumagę sprzed 40 lat. Taka sama forma, jak i argumentacja, rodem z PRL-u. Z jednym się tylko nie zgodzę. Ponoć projekt WŚ miał duże poparcie. Otóż nie. Moim zdaniem podpisanie go przez nawet kilkadziesiąt kół, stowarzyszeń czy klubów, nie przekłada się na wolę ogółu, której nie ma. PZW stworzył odpowiednie forum, [o czym pisałem], gdzie można się było wypowiedzieć na ten temat. Sprytny i prosty ruch zarazem. Ilość wpisów, nie ważne już, czy za pomysłem, czy przeciwko, była niewielka. I jest argument: skoro tak mało wędkujących to interesuje, to widocznie nie ma potrzeby… Działacze mogą się tym rozgrzeszać, przynajmniej w swoich oczach. A pewnie nie są aż tak dalecy od prawdy w tym aspekcie. Tylko, że to oni powinni kreować wydajny i możliwie najtańszy sposób gospodarowania wodami, by wędkarze mogli łowić ryby, a nie mieszać tylko wody przynętami. Z resztą, myślę, że gdyby jakimś cudem wszyscy wędkarze chcieli wprowadzenia górnych wymiarów, to władze PZW coś by tam wymyśliły, by temat uwalić.

Przypominam o konkursie, który rozstrzygnę [jak będzie co rozstrzygać oczywiście] w drugim półroczu. Konkurs dotyczy najładniejszego zdjęcia z momentu wypuszczania ryby. Nagrodą – to wiem już na setkę – będzie kij spinningowy, nowy z metką i na gwarancji. I to nie taki za 40 ani nawet 100zł, tylko lepszy. Równocześnie informuję, gdyż padło takie zapytanie, że konkurs nie dotyczy wyłącznie ludzi, którzy generalnie są zwolennikami C&R. Właśnie chodzi mi o to, by propagować rozsądne i konieczne w tych chorych czasach postawy, dlatego każdymoże nadesłać fotkę na konkurs. Serdecznie zapraszam. Dodam, że nie mam na razie żadnego szczególnego kryterium, co do premiowania takiego, a nie innego zdjęcia. Z pewnością wielkość ryby będzie atutem, ale niekoniecznie pierwszorzędnym. Zobaczymy jakie fotki się pojawią. Zainteresowanych proszę, by napisali wyraźnie, że dane zdjęcie jest na konkurs, bo dostaję różne zdjęcia od Was i czasem nie wiem, czy w konkretnym celu, czy tak przy okazji. Zdjęcia proszę nadsyłać na adres: wedkarskiewakacje@gmail.com

(fot. A.K.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *